Stosowane przez miliony kobiet. Mogą zawierać szkodliwy glifosat
Powszechnie używane środki menstruacyjne mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia. Najnowsze badania z Wielkiej Brytanii ujawniają, że wiele tamponów dostępnych na rynku zawiera glifosat - pestycyd powiązany z zaburzeniami hormonalnymi, niepłodnością i nowotworami.
W tym artykule:
Glifosat - niebezpieczny składnik w produktach intymnych
W badaniu "Apple Women’s Health Study" na próbie 7 394 kobiet aż 47 proc. zgłosiło, że regularnie korzysta z tamponów. Tymczasem raport "Blood, Sweat & Pesticides", opracowany we współpracy z organizacją Women’s Environmental Network (WEN), wskazuje, że w testowanych tamponach wykryto ślady glifosatu na poziomie aż 40 razy wyższym niż dopuszczalne w wodzie pitnej. Choć ilość ta mieści się w tzw. bezpiecznych normach dla spożycia doustnego, eksperci ostrzegają, że wchłanianie chemikaliów przez błonę śluzową układu rozrodczego jest znacznie bardziej niebezpieczne. Substancje dostają się bezpośrednio do krwioobiegu, omijając naturalne systemy detoksykacji organizmu.
Światowa Organizacja Zdrowia już w 2015 roku uznała glifosat za prawdopodobny czynnik rakotwórczy. Od tamtej pory kolejne badania wiążą go również z chorobą Parkinsona oraz zaburzeniami endokrynologicznymi. Znalezienie tego związku chemicznego w produktach tak bliskich ciału, jak tampony, wywołało ogromne zaniepokojenie.
Glifosat to nie jedyny problem. Jak podkreślają autorzy raportu, produkty menstruacyjne mogą zawierać również ftalany, dioksyny, lotne związki organiczne (VOC), metale ciężkie, a nawet tzw. PFAS – "wieczne chemikalia", które nie ulegają rozkładowi w środowisku. Każda z tych substancji może wpływać na gospodarkę hormonalną, zwiększając ryzyko takich chorób jak endometrioza, bezpłodność czy rak piersi i jajników.
"Gdyby mi to ojciec kiedyś powiedział...". Psycholog Jacek Masłowski o tym, czego każdy rodzic powinien nauczyć dzieci
Mimo że połowa populacji świata menstruuje, a przeciętna osoba używa ok. 11 tysięcy jednorazowych produktów menstruacyjnych w ciągu życia, regulacje dotyczące ich składu praktycznie nie istnieją. Producenci nie mają obowiązku ujawniania listy składników, a testy bezpieczeństwa chemicznego są rzadkością.
Źródłem zagrożenia jest również sam surowiec. Większość tamponów i podpasek powstaje z bawełny, która uznawana jest za jedną z najbardziej "brudnych" upraw świata. Do jej produkcji stosuje się setki pestycydów, w tym glifosat, a jedynie ok. 1 proc. światowej bawełny pochodzi z upraw ekologicznych.
Czas na regulacje i świadome wybory
Autorzy raportu apelują o wprowadzenie surowszych przepisów dotyczących bezpieczeństwa produktów menstruacyjnych - obowiązkowych testów chemicznych oraz pełnej przejrzystości składu. Rząd Wielkiej Brytanii wezwano także do zastąpienia darmowych tamponów i podpasek w szkołach ich ekologicznymi odpowiednikami: organicznymi, wolnymi od pestycydów lub wielorazowymi, jak majtki menstruacyjne czy kubeczki.
Eksperci zachęcają konsumentki do świadomych wyborów – sięgania po produkty certyfikowane, organiczne i pochodzące ze zrównoważonych źródeł.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Pesticide Action Network UK
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.