Trwa ładowanie...

Tereszczenko: Nasza pomoc powinna polegać na konstruktywnym wsparciu. Nie możemy tylko usiąść na kanapie obok nich i wspólnie płakać

Psycholog: 95 proc. uciekających jest kompletnie nieprzygotowanych do tego wyjazdu
Psycholog: 95 proc. uciekających jest kompletnie nieprzygotowanych do tego wyjazdu (Getty Images)

- Można to porównać do sytuacji, kiedy człowiek tonie w rzece. Oczywiście, w pierwszej kolejności nie będziemy mu dawali wtedy lekcji pływania, tylko po prostu musimy go uratować. Analogicznie powinniśmy działać w tej sytuacji – ale to jest tylko pierwszy etap. Potem pomóżmy im zacząć żyć po swojemu - wyjaśnia Aleksander Tereszczenko. Psycholog i coach, który pochodzi z Ukrainy, w rozmowie z WP abcZdrowie wyjaśnia, jakiego wsparcia najbardziej potrzebują uchodźcy.

Otwieramy swoje serce i domy dla osób uciekających przed wojną. To sytuacja bez precedensu, dlatego większość z nas kompletnie nie wie, jak się zachować. O czym powinniśmy pomyśleć, zanim zaproponujemy pomoc? Jak pomagać mądrze? Okazuje się, że popełniamy mnóstwo błędów.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abcZdrowie: Przyjmujemy uchodźców, czujemy, że to ważne, że tak trzeba, ale co dalej?

Aleksander Tereszczenko, psycholog z Mind Health Centrum Zdrowia Psychicznego i coach, który pochodzi z Ukrainy, ale od lat mieszka i pracuje w Polsce:

Zobacz film: "Lekarze o polskiej lekomani. Pacjenci wierzą, że pigułka pomoże na wszystko"

Uważam, że strona przyjmująca uchodźców musi mieć najpierw realny plan swoich możliwości finansowych, logistycznych, psychologicznych i swojej gotowości. Nie możemy kierować się tylko emocjami. Pomagając tym ludziom, bierzemy w pewnym stopniu za nich odpowiedzialność.

W pierwszym etapie musimy się skupić na teraźniejszości i zrobić wszystko, co w naszej mocy, by im po prostu pomóc. Dajmy im herbatę, coś do zjedzenia, pokażmy, gdzie mogą wziąć prysznic. Ale też mierzmy siły na zamiary. Jeżeli jesteś w stanie zrobić określone rzeczy, to zrób, ale nic ponad granice swoich możliwości, żeby nie okazało się, że za tydzień to ten pomagający będzie potrzebował wsparcia.

To znaczy, że już na początku powinniśmy jasno określić zakres i okres naszej pomocy? Wydaje się, że ciężko w takiej sytuacji wybiegać w przyszłość.

Na pewno musimy określić granice. Można to porównać do sytuacji, kiedy człowiek tonie w rzece. Oczywiście, w pierwszej kolejności nie będziemy mu dawali wtedy lekcji pływania, tylko po prostu musimy go uratować: dać koc, herbatę, a dopiero później jest czas na rozmowę, udzielanie rad. Analogicznie powinniśmy działać w tej sytuacji: najpierw musimy ich uratować, zapewnić schronienie, posiłek, pomóc w załatwieniu spraw urzędowych, może zorganizować pomocy lekarską – ale to jest tylko pierwszy etap.

Potem pomóżmy im zacząć żyć po swojemu. Pamiętajmy, że 95 proc. uciekających jest kompletnie nieprzygotowanych do tego wyjazdu. Musimy pomóc im stworzyć drogę pomocy, pokazać, co mogą zrobić dalej, jak mogą się usamodzielnić. Trzeba im dać poczucie bezpieczeństwa, ale ono nie może być fałszywe. Jeśli będziemy ich we wszystkim wyręczać, to będzie im trudniej stanąć na nogi.

Czy Ukraińcy będą chcieli zostać w Polsce?

Większość ludzi, która przyjechała - nie ma planu na to, co dalej. Połowa z nich chce wrócić do Ukrainy. Daj Boże, żeby było to możliwe jak najszybciej, wtedy spokojnie będą mogli wrócić do siebie.

Aleksander Tereszczenko pochodzi z Ukrainy, ale mieszka w Polsce od 16 lat
Aleksander Tereszczenko pochodzi z Ukrainy, ale mieszka w Polsce od 16 lat (arch. prywatne)

A do tego czasu? Jak wspierać osoby, które musiały zostawić swój dom, bliskich, które widziały, jak na ich oczach giną ludzie?

Terapia wsparcia psychologicznego polega na tym, że trzeba najpierw tym ludziom dać się wypłakać, trzeba ich wysłuchać. Ale to skupienie na dziś powinno zajmować 10-20 proc. naszej energii. Kolejny etap to rozmowy o przyszłości, pytanie o to, co robimy, na co czekamy, co budujemy. To powinno zajmować 80-90 proc. naszego czasu.

Można siedzieć na kanapie i myśleć o tym, że chcielibyśmy wyjechać np. do Stanów Zjednoczonych, ale można też zacząć szukać drogi, żeby tam wyjechać. Na tym polega różnica.

Nasza pomoc powinna polegać na konstruktywnym wsparciu. Nie możemy tylko siąść na kanapie obok nich i wspólnie płakać. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak straszne mają za sobą doświadczenia, ale życie trzeba przeżyć.

Trzeba te osoby motywować do działania. Może najpierw zachęcić, żeby poszli na lekcje języka polskiego, znaleźli jakąś tymczasową pracę. Trzeba zacząć działać drobnymi krokami i wtedy człowiek wpada w taki tryb ruchu: idzie, szuka, spotyka się podobnymi ludźmi, którzy patrzą w przód. W pewnym sensie na tym polega psychologia samopomocy, kiedy człowiek przy pomocy kogoś w krótkim czasie odbudowuje się psychicznie, np. pierwsze pół dnia pomaga komuś, komu jest ciężej, potem idzie na lekcje polskiego, potem idzie np. sprzątać, zarabia 15-20 zł na godzinę, ale zarabia.

Dzięki temu jego dzień jest poukładany z takich plusików, które pozwalają mu pójść do przodu. My powinniśmy tylko pokierować, doradzić, gdzie może poszukać tej pracy, kursów językowych. Przy takiej liczbie ludzi tylko w ten sposób można pomagać z korzyścią dla nich i dla nas.

Psycholog: Nasza pomoc powinna polegać na konstruktywnym wsparciu
Psycholog: Nasza pomoc powinna polegać na konstruktywnym wsparciu (Getty Images)

Pan też pochodzi z Ukrainy? Czy w Ukrainie zostali jeszcze pana bliscy, czy uciekli?

Nasza rodzina w większości jest w Polsce. W Ukrainie został tylko tata żony, który ma 94 lata i nie ma szans, żeby go stamtąd wydostać. Próbowaliśmy go jeszcze wcześniej przekonać, ale powiedział, że nie wyjedzie, bo tam jest grób jego żony i go nie zostawi. Niestety. Mówi, że przeżył dwie wojny światowe i mimo tego jest w szoku, że coś takiego po raz kolejny ma miejsce.

Jest pan zaskoczony tym, jak Polacy zareagowali na uchodźców? Czy kiedy pan przeprowadził się do Polski, również czuć było taką otwartość?

Jestem w Polsce od 16 lat. Tata żony jest Polakiem, a mama Ukrainką, a u mnie odwrotnie - mama Polka, a tata Ukrainiec. Ale mimo wszystko, jak przyjechałem, to czasami słyszałem: "czemu nie jest pan na truskawkach?". Co zrobić? Nazwisko Tereszczenko to jakby mieć na czole pieczątkę, że jest się Ukraińcem. Rożnych ludzi spotykałem, ktoś się podzielił ostatnią kromką chleba, ktoś mnie oszukał.

Natomiast to jest okres, kiedy możemy przepracować wcześniejsze konflikty. Trzeba rozmawiać o tym, co teraz: o przyjaźni, o zdrowiu i o przyszłości. Cokolwiek dalej by się nie stało, Ukraińcy teraz muszą zapamiętać, że w tym czasie w lutym, w marcu 2022 r. Polacy ich ratowali. Polacy mają teraz okazję, żeby pokazać się od najlepszej strony, pokazać, jacy są, jaka jest polska kultura, kuchnia, żeby ci ludzie, którzy tu docierają, zapamiętali, że to jest naprawdę wspaniały kraj.

Każdy człowiek jest ambasadorem swojego państwa. Między Polakami i Ukraińcami nie ma dużych różnic - mamy takie same problemy i marzenia, mamy tego samego sąsiada, którego się boimy, ludzie chcą, żeby było zdrowie, pełna lodówka, żeby dzieci były bezpieczne i wykształcone. Jeżeli nie wchodzimy mocno w tematy dotyczące przeszłości, polityki, to okazuje się, że bardzo wiele nas łączy. Jeśli Polak chce zrozumieć Ukraińca, a Ukrainiec chce zrozumieć Polaka, to sobie poradzą, a jeśli nie chcą - to nawet Polak Polaka nie zrozumie. Chodzi o nastawienie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze