Zagrożenie wciąż realne. "Gdy rozwinie się zapalenie mózgu, nie ma ratunku"
W ostatnim raporcie dotyczącym chorób zakaźnych w Polsce odnotowano ponad trzy tysiące przypadków styczności bądź narażenia na wściekliznę. To znacznie więcej niż w ubiegłym roku. Jak zadbać o bezpieczeństwo?
1. Uwaga na wściekliznę
Zakład Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru NIZP PZH - PIB opublikował raport dotyczący wybranych chorób zakaźnych, które odnotowano między 1 stycznia a 15 maja 2024 r. Wskazuje on na styczność i narażenie na wściekliznę oraz potrzebę szczepień w odniesieniu do 3281 osób. To niemal o 400 przypadków więcej niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku.
- W Polsce profilaktyka wścieklizny, tj. obowiązek szczepienia psów, szczepienie dzikich zwierząt, tj. zrzucanie szczepionek dla lisów czy profilaktyka poekspozycyjna w przypadku ludzi jest znakomita, podobnie jak w całej Unii Europejskiej - uspokaja w rozmowie z WP abcZdrowie dr Anna Golke, adiunkt w Katedrze Nauk Przedklinicznych Instytutu Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie.
- Mamy punkt szczepień przeciwko wściekliźnie, profilaktyka po kontakcie ze zwierzęciem jest bardzo dobrze zorganizowana - dodaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podlaska konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Ekspertka wyjaśnia, że osoby, które zgłaszają się do punktu szczepień to nie tylko osoby pokąsane przez psy, tymczasem właśnie z takimi sytuacjami kojarzymy najczęściej potrzebę szczepień poekspozycyjnych.
- Ryzyko zachodzi też w przypadku dzikich kotów, które dokarmiamy, a które mogą nas podrapać czy ugryźć. Zresztą takich przypadków mamy całkiem sporo, może nawet więcej niż przypadków pokąsania przez psy - dodaje prof. Zajkowska i przypomina. - Wścieklizna to choroba nieuleczalna. Gdy rozwinie się zapalenie mózgu, nie ma ratunku.
Chociaż w Polsce ostatni przypadek wścieklizny u człowieka odnotowano w 2002 r., dr Golke zaleca ostrożność, szczególnie w kontakcie z dzikimi zwierzętami. Jest to istotne właśnie teraz, kiedy letnia aura sprzyja spędzaniu czasu na łonie natury. - Czy to lis, sarna czy wiewiórka, pamiętajmy, że to dzikie zwierzęta, z którymi nie powinniśmy się spoufalać - podkreśla mikrobiolog.
O czym jeszcze trzeba pamiętać? Prof. Zajkowska przypomina, by szerokim łukiem omijać szczepionki dla lisów, na które można natknąć się w lesie. - Mieliśmy już takie przypadki, że pies rozgryza szczepionkę, właściciel próbuje pupilowi ją odebrać. I to generuje kontakt ze szczepionką, która zawiera żywy, atenuowany wirus. Nie powinien wywołać wścieklizny, lecz uodpornić na nią, natomiast przestrzega się przed kontaktem - ostrzega.
Dr Golke przypomina również, że mamy do dyspozycji szczepienia przedekspozycyjne, czyli zanim dojdzie do kontaktu z materiałem zakaźnym. O tym warto pamiętać, gdy wybieramy się do krajów, w których wciąż notuje się przypadki wścieklizny u ludzi. To kraje azjatyckie np. Indie, kraje Afryki czy Ameryki Południowej.
- Gdy zostaliśmy wcześniej zaszczepieni, to w przypadku ewentualnego pokąsania przez zwierzę nie ma już konieczności podawania surowicy odpornościowej, która może być trudno dostępna w krajach tropikalnych - wyjaśnia mikrobiolog.
2. Wścieklizna. Jak dochodzi do zarażenia?
Jak dochodzi do zarażenia? Wściekliznę wywołuje wirus RNA z rodziny Rhabdoviridae, rodzaju Lyssavirus. - To wirus wyjątkowy, bo jest znakomicie przystosowany do zakażania układu nerwowego, a niestety te zakażenia zawsze są niezwykle niebezpieczne i potencjalnie mogą prowadzić do śmierci - mówi dr Golke i dodaje, że wirus "wnika do neuronów, do zakończeń komórek nerwowych i wędruje wzdłuż wypustek neuronów".
Ekspertka przypomina również, że wirus w niemal 100 proc. przypadków powoduje śmierć osoby zarażonej. Co z tymi, którzy przeżyli? - To kazuistyka, pojedyncze przypadki, które znamy z literatury medycznej. Natomiast możemy przyjąć, że w momencie pojawienia się objawów klinicznych wścieklizna powoduje stuprocentową śmiertelność. Pojedyncze osoby to wyjątki, które potwierdzają regułę, nie wiemy, z czego to wynika - podkreśla.
Do zarażenia dochodzi przez kontakt śliny zakażonego zwierzęcia z uszkodzoną skórą lub błoną śluzową wskutek pogryzienia czy podrapania. Jak tłumaczy dr Golke, wirus namnaża się w obrębie ślinianek, dlatego to ślina jest materiałem zakaźnym.
- Może też dojść do zakażenia przez wdychanie aerozolu moczu nietoperzy, ale to sytuacje ekstremalnie rzadkie, dotyczące np. grotołazów, którzy zapuszczą się do jaskini zamieszkałej przez miliony nietoperzy. Może wtedy dojść do zakażenia drogą aerogenną, dospojówkową. Należy też zaznaczyć, że nietoperze w Polsce nie przenoszą wścieklizny. Były też pojedyncze przypadki zakażenia osób po przeszczepieniu narządów - wyjaśnia.
- Spacer po lesie, spożycie nieumytych owoców czy pochylanie się nad truchłem martwej sarny natomiast nie są potencjalnym źródłem zakażenia wścieklizną - uspokaja ekspertka i przypomina: - W Polsce, gdzie największym zagrożeniem narażenia na wściekliznę są lisy czy domowe zwierzęta jak psy i koty, nie ma zagrożenia, że wirus będzie wydzielany wraz z moczem, a tylko ze śliną i do zakażenia dochodzi przez pokąsanie.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.