Czekał miesiącami na badanie, zastał zamkniętą poradnię. "Jak tak można potraktować 87-letniego człowieka?!"
87-latek czekał półtora roku na badanie kardiologiczne. Kiedy zjawił się w wyznaczonym terminie, okazało się, że poradnia jest zamknięta. - To nie powinno mieć miejsca! - nie kryje oburzenia aktorka Paulina Holtz po tym, jak warszawski szpital nie przyjął jej ojca na umówione badanie. Podkreśla, że tego dnia nie był on jedynym pacjentem, który nie dostał się do lekarza.
W tym artykule:
Czekał półtora roku, szpital go nie przyjął
Na 10 listopada senior miał wyznaczony termin badania echa serca w poradni Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Banacha w Warszawie. Kiedy jednak córka przywiozła go na miejsce, okazało się, że poradnia jest zamknięta.
Co więcej, jak twierdzi Paulina Holtz, nikt ze szpitala nie uprzedził, że tego dnia placówka nie pracuje i nie wyznaczył innego terminu badania.
- Jak tak można potraktować 87-letniego pacjenta? To nie powinno mieć miejsca! - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Paulina Holtz. Jak podkreśla aktorka, ta sytuacja jest dla niej szokująca, tym bardziej że jej tata czekał na badanie półtora roku (skierowanie zostało wystawione 4 czerwca ubiegłego roku).
Co więcej, badanie jest dla seniora kluczowe, bo na początek grudnia ma wyznaczoną kolejną wizytę kontrolną u kardiologa i to m.in. na podstawie wyników echa serca lekarz będzie chciał ocenić jego stan. Tymczasem, jak relacjonuje aktorka, okazało się, że "szpital zrobił sobie wolne" i nikogo w poradni nie było.
Kiedy poprosiliśmy szpital o wyjaśnienia, rzeczniczka twierdziła początkowo, że winę ponosi pacjent. Wskazała, że termin badania był wyznaczony na 7 października, ale pacjent się nie pojawił i nie kontaktował w sprawie zmiany terminu.
- Z naszej dokumentacji wynika, że pacjent na wizycie w poradni kardiologicznej, która odbyła się 4 czerwca, dostał skierowanie na echo serca i zapisał się na nie 7 października. Z niewiadomych przyczyn nie pojawił się w tym terminie, nie uprzedzał, że nie przyjedzie, nie kontaktował się też w sprawie zmiany terminu badania na inny dzień. Trudno mi więc komentować, dlaczego pojawił się 10 listopada - twierdziła w rozmowie z WP abcZdrowie Barbara Mietkowska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek był zapisany na ten dzień na wizytę czy badanie, bo poradnia tego dnia nie pracuje. Pracownicy odbierali wtedy wolne za 1 listopada - dodała.
Kto popełnił błąd?
Z dokumentacji, którą przekazała nam Paulina Holtz, wynika jednak, że błąd popełnił szpital. - Sprawdziliśmy dokumentację dotyczącą badania echa serca i doszliśmy do wniosku, że pracownica rejestracji, która weryfikowała naszą sprawę, nie odniosła się do terminu badania echa serca, które się nie odbyło, ale do nieaktualnego terminu wizyty u kardiologa, która wstępnie miała się odbyć 7 października - tłumaczy aktorka.
Wyjaśnia, że ze względu na badanie echa serca wyznaczone na dzień 10 listopada, wizyta kontrolna u kardiologa została zmieniona na 2 grudnia. Po to, by pacjent mógł się na niej zjawić już z wynikami badania.
Skierowanie na echo serca, które udostępniła nam Holtz, zostało wystawione 4 czerwca ubiegłego roku, co potwierdza, że pacjent czekał na badanie półtora roku, a wyznaczony termin to 10 listopada, godz. 13.30. Do skierowania została też dołączona kartka z informacją o zmienionej dacie wizyty u kardiologa na 2 grudnia.
Po tych informacjach od rodziny pacjenta rzeczniczka UCK zapewniła, że ponownie zweryfikuje i wyjaśni tę sprawę. Czekamy na odpowiedź.
Inni też się nie dostali
Paulina Holtz podkreśliła też, że jej tata nie był jedynym tego dnia pacjentem, który nie dostał się do lekarza.
"Osoba w ochronie powiedziała nam, że pacjenci po 300 km dzisiaj przyjeżdżali i odbijali się od drzwi, ponieważ nikt nie poinformował ich, że sobie zrobili wolne i wszystkie ustalone badania, a często się czeka na nie rok czy półtora, dzisiaj się nie odbywają" - podkreślała wcześniej w mediach społecznościowych aktorka.
Udostępniła też wiadomość od jednego ze swoich obserwatorów na Instagramie, który także nie mógł się dostać na zaplanowane badanie.
Co na to szpital? - Z moich ustaleń wynika, że to były osoby, które przyjechały na pobranie krwi. W tym dniu nie działał też punkt pobrań, który jest częścią poradni - wskazuje rzeczniczka szpitala.
- Rozmawiałam szczegółowo z pracownikiem ochrony, który pracował tego dnia i nie mam potwierdzenia, że był jakiś inny pacjent, który przyjechał na wizytę lub badanie. Jeśli ktoś faktycznie przyjechał spoza Warszawy, to trudno mi komentować z jakiego powodu, być może też pomylił termin wizyty - dodała.
Sprawę bada Rzecznik Praw Pacjenta
"Rzecznik Praw Pacjenta wystąpił do podmiotu leczniczego o przekazanie wyjaśnień dotyczących funkcjonowania placówki 10 listopada 2025 roku, sposobu informowania pacjentów o odwołaniu wizyt, przyczyn odwołania zaplanowanych przyjęć oraz ewentualnego wyznaczenia nowych terminów wizyt, oraz poinformowania o tym pacjentów" - przekazało nam e-mailem biuro RPP.
"Rzecznik zobowiązał podmiot leczniczy do przekazania stosownych wyjaśnień w terminie 3 dni od otrzymania pisma. Po uzyskaniu odpowiedzi od placówki Rzecznik Praw Pacjenta przeanalizuje przekazane informacje i podejmie dalsze działania adekwatne do ustalonych okoliczności. Sprawa pozostaje pod nadzorem Rzecznika Praw Pacjenta" - dodają urzędnicy.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła:
WP abcZdrowie
Instagram
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.