Jadłam na świątecznym jarmarku. "Wyczerpujący maraton dla wątroby"
Bomba cukru, tłuszczu i soli. Tak można byłoby podsumować gastronomiczną ofertę świątecznego jarmarku. Choć aromat i smak tradycyjnych przysmaków przyciąga tłumy, ich skład zdrowiu raczej nie sprzyja. - Oszukujemy mózg, który chce jeść więcej i więcej, a licznik kalorii bije - komentuje dietetyk kliniczny Kamil Paprotny.
1. Bomba cukru zakrapiana alkoholem
Choć Jarmark Bożonarodzeniowy na Starym Mieście w Warszawie nie należy do spektakularnych, chętnych do degustacji świątecznych przysmaków nie brakuje. Niemal do każdego stoiska ustawiają się kolejki zziębniętych amatorów kulinarnych doznań.
Jakość tych doznań to jednak zupełnie inna kwestia, podobnie jak ich koszt, który - jeśli chcemy zaliczyć kilka najbardziej popularnych punktów tej gastronomicznej wycieczki - może być poważnym ciosem nie tylko dla portfela, ale też dla zdrowia.
Na pierwszy ogień idzie grzaniec, który kusi aromatem już po kilku krokach od wejścia. Choć jest gorący, to emocje może szybko ostudzić fakt, że to gotowiec doskonale znany ze sklepowych półek.
Zawiedzeni mogą być też amatorzy gorącej czekolady. Choć pachnie przyjemnie, to z prawdziwą czekoladą ma niewiele wspólnego.
- To czekolada z proszku - przyznaje sprzedawca. - Ale włoska! - dodaje pospiesznie, pokazując z zadowoleniem opakowanie.
Zerkam na skład tego włoskiego przysmaku. Wbrew pozorom nie jest najgorszy, nie znajdziemy tu np. konserwantów, ale zawartość cukru może szokować: 52 g w 100 g produktu. Już po jednym łyku da się to wyczuć bardzo wyraźnie.
- Podstawowym problemem dotyczącym grzańca jest wysoka zawartość alkoholu, która jest na poziomie kilkunastu procent. Ponadto znajdziemy tam na przykład zagęszczone soki, które oznaczają dodatkowe źródła cukru, a także sztuczne aromaty - komentuje w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyk Kamil Paprotny.
- Jeśli miałbym więc stawiać na napój rozgrzewający, to wybrałbym czekoladę. Mimo, że jej skład nie jest idealny, to jednak alkohol i cukier to znacznie gorsza opcja - nawet w małych dawkach toksyczna dla organizmu, nie mówiąc o kaloriach - zaznacza dietetyk.
2. "Gorzej być nie może!"
Im dalej, tym licznik kalorii bije coraz szybciej. Nie ma jarmarku bez świątecznych klasyków. Zaczynam od pierogów z kapustą. Sprzedawca przekonuje, że to nie są odgrzewane mrożonki.
- Robimy je sami, oczywiście wcześniej, bo tu nie ma do tego warunków - tłumaczy.
Faktycznie wyglądają zachęcająco. Niestety lądują w oleju, który ewidentnie nie jest pierwszej świeżości. Plus za smaczny farsz, minus za smażenie i wątpliwą jakość tłuszczu.
- Nawet najlepszy produkt smażony w słabej jakości tłuszczu, który był już wcześniej używany, to gotowa recepta na katastrofę. Przypalony olej działa prozapalnie, co jest bardzo szkodliwe, m.in. dla układu nerwowego. Ponadto sama wysoka zawartość kwasów tłuszczowych nasyconych w takich produktach to czynnik ryzyka wielu chorób - miażdżycy, otyłości, cukrzycy czy chorób metabolicznych. Gorzej być nie może! - podkreśla Paprotny.
Wbrew pozorom można to jednak przebić - kiełbasą, które wyląduje na wypełnionej tłuszczem patelni. To alternatywa dla smażonej kapusty, której próbuję na tym samym stoisku, oczywiście w towarzystwie białego pieczywa ze smalcem. Opcjonalnie można wybrać wersję z czosnkowym masłem i dodatkowo posypać skwarkami.
Choć kapusta była całkiem smaczna, czułam przede wszystkim sól, której było ewidentnie za dużo. Po powrocie do domu musiałam nawet przez to wypić kilka dodatkowych szklanek wody.
- Z tego zestawu zdecydowanie najgorsza wydaje się smażona, tłusta kiełbasa - czerwone przetworzone mięso to czynnik rakotwórczy. Smalec i masło czosnkowe w połączeniu z białym pieczywem to szkodliwe dla zdrowia połączenie oczyszczonych węglowodanów i tłuszczów zwierzęcych, które może zwiększać ryzyko chorób sercowo-naczyniowych i chorób wątroby. Jeśli jednak porównywać je np. pod względem wpływu na poziom cholesterolu, to gorsze niż smalec będzie masło czosnkowe - zaznacza dietetyk.
- Dominujący smak soli mógł wskazywać nie tylko na jej użycie przy kiszeniu kapusty, ale też doprawieniu potrawy gotową mieszanką przypraw ze wzmacniaczami smaku - dodaje.
3. Konserwanty w lukrowej polewie
Na tym jednak nie koniec, bo konserwanty i barwniki czają się także w słodyczach. Wystarczy odwrócić kolorowy lizak w kształcie świątecznego bałwanka czy lukrowany piernik, żeby otworzyła się prawdziwa puszka Pandory: wodorowęglan sodu, błękit brylantowy, węglan wapnia, barwniki: E 120, E 100, E 141, wodorotlenek żelaza.
Do tej listy trzeba oczywiście dodać także cukier i tłuszcz. W efekcie nawet niepozornych rozmiarów piernik ma aż 367 kcal.
Kalorii nie brakuje też zapewne w owocach w czekoladzie, choć ta opcja - ze względu na podstawowy produkt - wydaje się zdrowsza. Z drugiej strony - nie wiadomo dokładnie, co znajduje się w płynnej czekoladzie, w której lądują owoce, a sprzedawcy zręcznie omijają temat składu.
- Śmieciowa żywność, w postaci tłustych, słonych czy też słodkich produktów oszukuje mózg. Dostając nadmiar cukru, soli, tłuszczu chcesz jeść więcej i więcej, a licznik kalorii bije. To także większe ryzyko poważnych chorób, w tym stłuszczenia wątroby czy nowotworów. Ponadto w przypadku dzieci, zawartość konserwantów i barwników może wpływać na układ nerwowy i wywoływać nadpobudliwość - zaznacza dietetyk.
- Jarmarki to wyjątkowo szkodliwy support dla świąt, które i tak wiążą się często z odpuszczaniem zdrowej diety. To może być pierwszy krok do tego, by ten wyczerpujący dla wątroby maraton trwał nie tylko Nowego Roku, ale do Trzech Króli. Dlatego, jeśli już koniecznie chcemy się wybrać na jarmark, to dla własnego zdrowia róbmy to tylko raz w roku - puentuje ekspert.
Nawet krótka wycieczka na jarmark to także cios dla portfela. Odchudziłam go o dokładnie 213 zł. Tyle wydałam na mały grzaniec, gorącą czekoladę, cztery pierogi, dwie porcje smażonej kapusty z chlebem ze smalcem, trzy sztuki różnych owoców w czekoladzie i mniej świąteczne dodatki: pół zapiekanki i oscypek z dżemem z borówek.
Nie kupiłam żadnych gotowych słodyczy, ale ich ceny mogą zaskoczyć - za świąteczne lizaki zapłacimy od 10 do nawet 50 zł, a koszt pierników może przekroczyć 40 zł.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.