Trwa ładowanie...

Jest najmłodszym profesorem w Polsce. Mówi, jak odkrył przyczynę udaru

Odkrył jedną z przyczyn udaru. Stopień doktora otrzymał przed ukończeniem studiów
Odkrył jedną z przyczyn udaru. Stopień doktora otrzymał przed ukończeniem studiów (East News, Getty Images)

Stopień doktora uzyskał przed ukończeniem studiów wyższych. W ubiegłym roku został najmłodszym profesorem w Polsce. Prof. dr hab. Mateusz Hołda szturmem podbija świat naukowy. Za dwa tygodnie skończy 31 lat. Teraz znowu jest o nim głośno - zespół naukowy pod jego kierownictwem odkrył jedną z przyczyn udaru.

spis treści

1. Najmłodszy profesor w Polsce

Po szkole oglądał "Ostry dyżur " i tak zaczęła się jego miłość do medycyny. W nielicznych wolnych chwilach resetuje głowę w ogrodzie, przycinając krzewy, jako ogrodnik-amator. Prof. Mateusz Hołda w rozmowie z WP abcZdrowie opowiada o spektakularnej karierze, przełomowym odkryciu dotyczącym udaru i konieczności reformy systemu opieki zdrowotnej w Polsce.

Prof. dr hab. Mateusz Hołda, kardiomorfolog
Prof. dr hab. Mateusz Hołda, kardiomorfolog (arch. prywatne)
Zobacz film: "10 objawów udaru. Nie wolno ich lekceważyć"

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abcZdrowie: W ubiegłym roku został pan okrzyknięty najmłodszym profesorem w Polsce. Wcześniej też było niestandardowo, bo doktorat zrobił pan jeszcze jako student. Jak zostać profesorem w wieku 29 lat?

Prof. dr hab. Mateusz Hołda, kardiomorfolog: To przede wszystkim ciężka praca i i dużo poświęconego czasu. Jak zawsze w życiu potrzeba do tego też trochę szczęścia. Oczywiście wpływ na moją karierę mieli też mentorzy, których spotkałem na swojej drodze. Pozwalali oni młodym ludziom realizować się w tym, co lubią i co potrafią robić.

Czy wcześniej ułożył pan sobie konkretny plan rozwoju? Był pan zaskoczony, że to wszystko tak szybko się potoczyło?

Nie, nie miałem takiego planu. Od dekady zajmuję się kardiomorfologią, prowadzę zespół, prowadzę badania naukowe. To jest jedna trzecia mojego życia. Czy to jest szybko, niech każdy sam oceni. Na pewno jest szybciej niż u innych. Jednak w innych dziedzinach życia w 10 lat z powodzeniem można zrobić karierę od zera na sam szczyt, więc czemu miałoby się to nie udać w nauce?

Od kiedy wiedział pan, że to będzie właśnie medycyna? Oglądał pan seriale medyczne w dzieciństwie?

Jak najbardziej, byłem fanem "Ostrego dyżuru". Zawsze po zajęciach w podstawówce i w gimnazjum, po powrocie do domu siadałem na kanapie, włączałem wtedy jeszcze RTL7 i oglądałem właśnie ten serial. Od zawsze fascynowało mnie ludzkie ciało, więc medycyna wydawała mi się zupełnie naturalnym wyborem. Chociaż moja rodzina nie ma nic wspólnego z tą dziedziną. Ani rodzice, ani krewni nigdy nie byli lekarzami, ja wymyśliłem sobie, że nim zostanę.

Ostatnio znowu jest o panu głośno w związku z odkryciem nowej przyczyny udarów. Do tej pory mówiło się, że główną przyczyną są skrzepy, które blokują dopływ krwi w naczyniach doprowadzających krew do mózgu.

Dokładnie, to jest ten sam mechanizm. My odkryliśmy po prostu kolejne miejsce w sercu, gdzie te skrzepy, ten materiał zatorowo-zakrzepowy może się tworzyć. To też jest dość niezwykła historia - do 2010 r. nie wiedzieliśmy, że mamy taką strukturę w sercu, dopiero 13 lat temu zespół z Kalifornii opisał kieszonkę przegrodową.

Nasz zespół zajął się tym odkryciem dalej. Wysnuliśmy teorię, dlaczego ta kieszonka się pojawia w ludzkim ciele, że jest to po prostu naturalny proces ewolucji tej przegrody międzyprzedsionkowej. Wiemy, że kieszonka usytuowana po lewej stronie przegrody występuję u 50 proc. społeczeństwa, więc nie jest to rzadkie zjawisko.

(Pracownia Męskich Portretów)

Co to oznacza w praktyce dla pacjentów, jeżeli okaże się, że mają taką kieszonkę?

Udary są głównym powodem niepełnosprawności wśród dorosłych osób, jest to też jedna z wiodących przyczyn śmierci, więc jest to ogromny problem. Zdecydowana większość udarów to są udary niedokrwienne, czyli takie, które powstają poprzez zamknięcie dopływu krwi do mózgu. Rocznie mamy około 90 tys. udarów niedokrwiennych w Polsce, a jedna trzecia z tych udarów niedokrwiennych jest kryptogenna, czyli taka, że pomimo wielu starań lekarzy nie udało się odkryć ich przyczyny.

Właśnie tę grupę pacjentów badaliśmy i stwierdziliśmy, że jednym z takich czynników może być wystąpienie kieszonki przegrodowej. Jak to policzymy to ok. 20-30 tys. udarów rocznie może być w Polsce związanych właśnie z tą strukturą.

Nie oznacza to, że u każdego ta kieszonka będzie odpowiadała za możliwy udar mózgu. Musi wystąpić kilka dodatkowych czynników predysponujących właśnie do takiego stanu zakrzepowo-zatorowego, żeby to miejsce mogło być źródłem udaru.

Jakie mogą być te dodatkowe czynniki?

Jest ich wiele. Taki najprostszy z nich to zaburzenia rytmu serca, czyli migotanie przedsionków. Gdy przedsionek kurczy się zdecydowanie szybciej niż w fizjologicznym trybie i krew stoi przy jego ścianach, wtedy ta kieszonka przegrodowa może być miejscem, w którym ta krew się wykrzepi.

Jak sprawdzić obecność tej kieszonki przegrodowej w sercu?

To są bardziej zaawansowane metody obrazowania. Pierwszą z nich jest echokardiografia przezprzełykowa, badanie podobne do gastroskopii, drugą metodą jest tomografia komputerowa serca z kontrastem, a trzecią - rezonans magnetyczny serca.

Czy dzięki wykryciu tej kieszonki można by wskazać grupy ryzyka, zastosować u tych pacjentów wcześniej jakieś leczenie zapobiegające udarom?

Poza naszym inne zespoły też pracują nad rozwikłaniem zagadki kieszonki przegrodowej. Potwierdzają też nasze wyniki, że u pacjentów z udarem kryptogennym ta kieszonka częściej występuje. Dysponujemy opisami przypadków pacjentów, gdzie czarno na białym widać zakrzep w kieszonce, który był powodem wystąpienia udaru. Wciąż jest tu jednak więcej pytań niż odpowiedzi, czy ta kieszonka może być jakoś zamykana, niszczona w określonych grupach ryzyka, jak leczyć takich pacjentów, którzy już przebyli udar niedokrwienny, a mają taką kieszonkę, jak wyeliminować ponowny udar, którego źródłem mogłaby być kieszonka.

To daje przestrzeń, żeby znaleźć sposób, żeby to wyeliminować bądź farmakoterapią, bądź inwazyjnymi metodami. Być może za kilka lat będziemy wiedzieli, czy można też zamknąć taką kieszonkę. Kontynuujemy te badania na modelach zwierzęcych, żeby testować różnego rodzaju techniki.

Nie oznacza to jednak, że jeśli ktoś nie ma kieszonki, to takiego udaru kardiogennego nie doświadczy. Na terenie serca jest jeszcze kilka innych miejsc, w których ta krew lubi się wykrzepiać. Mamy chociażby jeszcze uszko lewego przedsionka, które występuje u każdego i jest ono stosunkowo częstym źródłem materiału zakrzepowo-zatorowego. Te przypadki potrafimy skutecznie leczyć.

Przed nami wybory, a opieka medyczna jest jednym z głównych tematów, które przewijają się w kampanii. Jakie pana zdaniem są największe problemy opieki medycznej w Polsce?

Te problemy się nie zmieniają od lat. Przede wszystkim jest to finansowanie ochrony zdrowia, które jest głównym czynnikiem limitującym dostęp pacjenta do publicznej ochrony zdrowia. Drugie wyzwanie to kształcenie kadry medycznej i postępujący w tym obszarze niebezpieczny spadek standardów oraz jakości. Otwieranie kierunków lekarskich na uczelniach, które nie są zupełnie do tego dostosowane, może zakończyć się bardzo źle dla polskiego pacjenta.

Jakie zmiany pana zdaniem są teraz kluczowe?

Warto zwrócić uwagę na finansowanie badań naukowych. Poziom finansowania nauki w Polsce w tym momencie jest na drastycznie niskim poziomie. Wystarczy spojrzeć na główną agencję, która przyznaje granty, czyli Narodowe Centrum Nauki, gdzie wskaźnik sukcesu spadł poniżej 10 proc., więc zaledwie 10 proc. wniosków jest finansowanych. To można porównać do loterii. Bez finansowania nauki medycyna nie będzie mogła iść do przodu i jako kraj będziemy zostawać w tyle.

Drugi temat to opieka koordynowana nad pacjentem, co powoli jest wdrażane. Zwykle jak leczymy pacjentów, zajmujemy się tylko jednym problemem, swoją wąską specjalnością, często nie zauważając innych, a pacjenci powinni być w tym zakresie lepiej zaopiekowani. Problem wielochorobowości stanowi bardzo duże wyzwanie nie tylko dla nauki, ale też dla zwykłego funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej.

Wielu lekarzy mówi w ostatnim okresie o wyjeździe z Polski. Czy bierze pan to pod uwagę?

Nigdzie się nie wybieram, mam tu swój zespół, różne inne aktywności, pracuję w szpitalu, kończę specjalizację. Z Polską wiąże swoją przyszłość i tą najbliższą, i myślę też tą bardziej odległą.

(arch. prywatne)

Jakie ma pan plany na najbliższy rok?

Nasz zespół to jest kilkanaście osób. Dalej będziemy zajmować się kardiomorfologią. Zaczynamy teraz wraz z jednym z doktorantów bardzo ciekawy projekt dotyczący występowania mikoroplastiku w organizmie ludzkim, szczególnie w tętnicach, w blaszkach miażdżycowych. Chcemy ustalić, czy jest on tam obecny, a jeżeli tak, to czy może indukować występowanie miażdżycy. Tematów na badania jest bardzo dużo.

To na koniec jeszcze zapytam o życie poza pracą. Zawód lekarza nie jest łatwy, jak pan odreagowuje stres? Jak pan spędza wolny czas?

Do domu wracam bardzo późno, więc tego czasu wolnego nie mam wiele. Głównie leniuchuję przed telewizorem, słucham muzyki, oglądam Netfliksa, jeżdżę na rowerze albo zajmuję się swoją grządką pomidorów i innymi roślinami (śmiech). Teraz na przykład rozmawiając z panią, przycinam rośliny na tarasie. Ogrodnictwo to jeden ze sposobów na odstresowanie.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze