Joanna Dorociak usłyszała, że ma SM. Nie pozwoliła, by choroba ją zatrzymała
W listopadzie 2023 roku życie Joanny Dorociak, byłej reprezentantki Polski w wioślarstwie, wicemistrzyni Europy, a obecnie biegaczki i trenerki, nagle się zmieniło. Kilka dni przed planowanym startem w maratonie nowojorskim podczas treningu zaczęła potykać się o własne nogi. Diagnoza, którą usłyszała w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, była dla niej wstrząsem. Dowiedziała się, że ma stwardnienie rozsiane (SM).
W tym artykule:
Od sukcesów sportowych do trudnej diagnozy
Dorociak przez lata odnosiła sukcesy w wioślarstwie. Po zakończeniu kariery w tej dyscyplinie poświęciła się bieganiu. Równolegle rozpoczęła pracę jako trenerka. Nikt nie spodziewał się, że w szczycie formy usłyszy diagnozę ciężkiej, przewlekłej choroby.
- Wyszłam na trening biegowy i poczułam, że coś niedobrego dzieje się z moją prawą nogą, która jakby nie nadążała za resztą ciała. Spróbowałam przyspieszyć i przewróciłam się – wspominała pierwsze objawy w historii opublikowanej na "NUROzmobilizowani".
Życie z SM
Moment diagnozy był dla Dorociak ogromnym wstrząsem. - Płakałam. Miałam bilet do Nowego Jorku, maraton miał być za kilka dni. A ja usłyszałam, że nie mogę lecieć, że mam nieuleczalną chorobę. Wtedy myślałam, że to koniec wszystkiego. Stwardnienie rozsiane kojarzyło mi się z wózkiem inwalidzkim i niepełnosprawnością – opowiadała.
Bożena Jóźwiak choruje na SLA. „Postanowiłam być polskim Stephenem Hawkingiem”
Wsparciem okazali się inni pacjenci oraz lekarze. Szybkie leczenie sterydami pozwoliło cofnąć pierwszy rzut, a miesiąc później Dorociak rozpoczęła nowoczesną terapię lekową refundowaną w Polsce.
- W kwestii leczenia zaufałam w stu procentach mojemu lekarzowi. I dziś żyję niemal tak, jak przed diagnozą – zmieniło się tylko to, że zwracam większą uwagę na regenerację. Gdy jestem zmęczona, robię sobie dzień przerwy. Ale nie zrezygnowałam z niczego – pracuję, biegam, podróżuję, spotykam się z ludźmi i żyję pełnią życia. Rok po diagnozie przebiegłam maraton w Walencji i czułam się świetnie – podkreśla Dorociak.
Stwardnienie rozsiane - co to za choroba?
Stwardnienie rozsiane to choroba układu nerwowego, w której układ odpornościowy atakuje osłonki mielinowe włókien nerwowych. Najczęściej pojawia się u osób młodych, między 20. a 40. rokiem życia i częściej dotyczy kobiet.
Objawy są zróżnicowane: od drętwienia kończyn, przez problemy ze wzrokiem, aż po zaburzenia równowagi czy utratę siły. Najczęstszą postacią SM jest postać rzutowo-remisyjna. Choroba przebiega wtedy falami: okresy nasilenia objawów (rzuty) przeplatają się z okresami poprawy.
Kluczowe znaczenie ma szybkie wdrożenie wysokoefektywnej terapii (HET), która zmniejsza ryzyko kolejnych rzutów i spowalnia rozwój choroby.
Sport jako terapia
Regularna aktywność fizyczna odgrywa ważną rolę w życiu osób ze stwardnieniem rozsianym. Nie zastępuje leczenia, ale wspiera terapię, pomaga zachować sprawność i poprawia samopoczucie. Joanna Dorociak nie tylko wróciła do biegania, ale została ambasadorką kampanii edukacyjnej NEUROzmobilizowani.
- Stwardnienie rozsiane to nie wyrok. To choroba jak każda inna. Można z nią normalnie żyć. Trzeba tylko się nie bać, nie zamykać, nie wstydzić. I przede wszystkim – ruszać się – mówi Dorociak.
Historia Joanny Dorociak to przykład, że diagnoza nie musi oznaczać końca marzeń. Dzięki szybkiemu rozpoznaniu, dostępowi do skutecznej terapii i aktywności fizycznej można prowadzić pełne, aktywne życie mimo przewlekłej choroby.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Neurozmobilizowani
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.