Chorych szybko przybywa. "Idzie teraz łeb w łeb z grypą"
Dwa ogniska epidemiczne w kaliskim szpitalu mogą być pierwszym zwiastunem tego, co już niebawem może pokazać COVID-19. Podczas gdy do Polski nadciąga nowa fala, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa właśnie teraz rezygnuje z reportów o zakażeniach. - Nie wiem, czemu ma to służyć. Musimy być przygotowani do ataku również nowych wersji wirusów - zaznacza dr n. med. Grażyna Cholewińska-Szymańska, mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.
W tym artykule:
Koronawirus znowu atakuje
Choć ostatnie tygodnie, a nawet miesiące bez wątpienia zdominowała grypa, do gry powoli wraca COVID-19. To właśnie z jego powodu na dwóch oddziałach Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu wprowadzono zakaz odwiedzin. Sanepid potwierdził tam dwa ogniska SARS-CoV-2.
- Łącznie zakażenia koronawirusem potwierdzono u dziewięciu pacjentów na dwóch oddziałach - udarowym i rehabilitacji neurologicznej. W związku z tym kierownicy tych oddziałów wprowadzili zakaz odwiedzin pacjentów do odwołania. Przy czym nie dotyczy to sytuacji szczególnych, czyli takich, kiedy stan pacjenta jest bardzo zły. Wówczas rodzina może się z taką osobą pożegnać, ale zawsze decyduje o tym lekarz - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie Paweł Gawroński, rzecznik kaliskiego szpitala.
Dodaje, że wśród zakażonych koronawirusem są seniorzy w wieku 80-90 lat, ale też pacjenci po 50. roku życia. Żaden z zakażonych pacjentów nie był w stanie ciężkim.
- Aktualnie sytuacja się stabilizuje. Na oddziale rehabilitacji 4 pacjentów zostało wypisanych do domu. Choć nadal są zakaźni, ich stan pozwala na kontynuację leczenia w warunkach domowych, dwie osoby nadal są w szpitalu. Z kolei na oddziale udarowym dwóch pacjentów zostało wypisanych do domu, a hospitalizowana jest nadal jedna pacjentka - precyzuje Gawroński.
Rzecznik wyjaśnia, że zakaz odwiedzin będzie można odwołać, dopiero gdy sanepid zdecyduje o zamknięciu ognisk epidemicznych. Nie oznacza to jednak, że rodziny będą mogły odwiedzać swoich bliskich bez żadnych ograniczeń.
- Po odwieszeniu zakazu wrócimy do odwiedzin na zasadzie jeden pacjent - jeden członek rodziny, który oczywiście nie ma żadnych oznak infekcji - zaznacza rzecznik.
- Ograniczenia wynikają z faktu, że mamy nie tylko COVID-19, ale też grypę czy RSV. Obserwujemy sytuację, że RSV idzie teraz "łeb w łeb" z grypą, a że jest najbardziej niebezpieczny dla małych dzieci, to mamy najwięcej takich pacjentów na oddziałach pediatrycznych - dodaje.
RSV jest na tyle groźny, że jedna z lekarek - Joanna Świdrowska-Jaros, specjalistka pediatrii, współprowadząca instagramowy profil @eaty_moms, określiła go jako "postrach oddziałów pediatrycznych".
Lekarka podkreśliła w materiale opublikowanym na Instagramie, że rodzice powinni przede wszystkim zwracać uwagę na duszności u dziecka, które są objawem alarmowym.
- Jeśli u dziecka obserwujecie szybki, płytki oddech, wciąganie międzyżebrzy, zaciąganie dołka jarzmowego, poruszanie skrzydełkami nosa podczas oddechu - jest to objaw niepokojący. Jak również, jeśli wasze dziecko jest ospałe, senne, apatyczne lub też bardzo wrażliwe, bardzo niespokojne, widzicie, że niechętnie je, nie chce pić, a przy jedzeniu robi sobie przerwy, to są wszystko objawy alarmowe - wylicza ekspertka.
Wiosenna fala już nadciąga
Decyzje o zakazie odwiedzin wprowadziły już wcześniej także inne szpitale w Polsce, w tym onkologiczne m.in. Instytut Onkologii w Gliwicach, a także Świętokrzyskie Centrum Onkologii.
Na stronie internetowej gliwickiego instytutu czytamy, że "bezwzględny zakaz odwiedzin" nadal obowiązuje na oddziałach chirurgicznych, w związku ze zwiększonym ryzykiem wirusowych zakażeń dróg oddechowych.
Z kolei świętokrzyskie centrum informuje, że "w wyjątkowych sytuacjach odwiedziny są możliwe tylko za zgodą lekarza".
Pełnię sezonu widać także w aptekach, co potwierdza m.in. najnowszy raport PEX. Tylko w ciągu jednego tygodnia sprzedano aż 5 240 245 opakowań leków na przeziębienie (wzrost o ok. 30 proc. względem poprzedniego tygodnia).
Wśród najczęściej sprzedawanych preparatów znalazły się te, które łagodzą objawy chorób górnych dróg oddechowych.
Z oficjalnych danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wynika, że do połowy lutego potwierdzono 10 775 zakażeń SARS-CoV-2, a w kolejnych dwóch tygodniach ich liczba wzrosła do 13 150. Rzeczywista skala nie jest jednak znana, bo nie ma obowiązku raportowania wyników testów, a poza tym nie każdy chory się testuje.
Sytuacja w kaliskim szpitalu może być już pierwszym zwiastunem nadciągającej do Polski wiosennej fali COVID-19. Już w ubiegłym tygodniu lekarze i wirusolodzy prognozowali, że to kwestia 3-4 tygodni, kiedy zakażonych SARS-CoV-2 znowu zacznie przybywać.
Zwracali uwagę, że koronawirus będzie miał świetne warunki, bo odporność Polaków bardzo silnie nadwyrężyła grypa.
Zobacz także: Tak objawia się teraz COVID. Dwie dolegliwości dominują
Koniec z covidowymi raportami
Tymczasem Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) od początku marca zrezygnowało z publikowania codziennych raportów covidowych.
- Nie wiem, czemu ma to służyć. Zbieranie danych jest absolutnie priorytetowe, by wiedzieć, z czym mamy do czynienia i móc podejmować jakiekolwiek działania. Bez danych epidemiologicznych nie wiemy nic - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Grażyna Cholewińska-Szymańska, mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.
- W zakaźnictwie musimy być czujni i przygotowani do ataku również nowych wersji wirusów. Przez to, że mają zdolność do mutowania, są nieprzewidywalne. Nie wiemy więc tak naprawdę, czym SARS-CoV-2 może nas jeszcze zaskoczyć i jaki to będzie miało wpływ na przebieg choroby - dodaje ekspertka.
Lekarze ostrzegają też, że COVID-19 nadal może doprowadzić do śmierci.
- Spójrzmy na Stany Zjednoczone, gdzie nowa fala COVID-19 już się zaczęła. W ciągu tygodnia umiera tam około tysiąca osób, co potwierdza, że zagrożenie nie jest żadnym wymysłem - ostrzegał w rozmowie z WP abcZdrowie główny inspektor sanitarny dr n. med. Paweł Grzesiowski.
Co na to Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB), które odpowiadało za publikację dostarczonych przez resort zdrowia danych epidemiologicznych dotyczących COVID-19?
- Nałożyły się tutaj dwie kwestie. Po pierwsze to nie jest nasz ustawowy obowiązek, by takie dane publikować, a po drugie doszło do awarii systemu informatycznego, którego naprawa wymagałaby sporych kosztów. W związku z tym została podjęta decyzja, by zrezygnować z raportowania - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie Piotr Błaszczyk, szef Wydziału Polityki Informacyjnej Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Resort zdrowia zapewnia co prawda, że publikacja danych będzie wznowiona, ale nie precyzuje, kiedy.
"W związku z wyłączeniem przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa raportów COVID-19 publikowanych w portalu gov.pl informujemy, że Ministerstwo Zdrowia podjęło decyzję o utrzymaniu generowania danych i dalszej ich publikacji. Obecnie analizujemy różne kanały publikacji np. portal Otwarte Dane" - czytamy w odpowiedzi przesłanej do naszej redakcji przez Biuro Komunikacji MZ.
Miliony szczepionek do kosza
U pacjentów z COVID-19 występują w tym sezonie przede wszystkim duszności - objaw, który można pomylić z RSV. Poza tym koronawirus daje inne symptomy:
kaszel,
katar,
gorączka,
dreszcze,
ból gardła,
bóle mięśni
rozbicie, silne zmęczenie.
Choć najlepszą ochroną, zwłaszcza dla osób szczególnie narażonych (seniorzy, pacjenci z obniżoną odpornością), są szczepionki, Polacy nie szczepią się już masowo przeciwko COVID-19. Według danych resortu zdrowia w tym sezonie zdecydowało się na to niespełna milion osób.
Problemem nie zawsze jest jednak brak chęci, ale także dostępność szczepień. Ministerstwo Zdrowia zamówiło tylko cztery tysiące preparatów przeciw COVID-19 dla osób poniżej 12. roku życia i w związku z tym występują trudności z zapisaniem siebie lub dziecka na takie szczepienie.
Zobacz także: Fala COVID nadciąga. Takie są objawy w tym sezonie
Kilkakrotnie alarmowaliśmy już, że do utylizacji poszły miliony niewykorzystanych szczepionek przeciwko COVID-19. Tymczasem, jak donosi teraz "Fakt" do tej pory w koszu mogło wylądować nawet 45 mln dawek, co oznaczałoby straty nawet na poziomie 4 mld zł.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
- Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB
- MZ
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.