Najskuteczniejszy lek na COVID nie dla Polaków. Lekarz komentuje brak refundacji
Paxlovid koncernu Pfizer uchodzi za najskuteczniejszy przeciwwirusowy lek stosowany w terapii COVID-19. Co z tego, skoro dziś, chcąc go kupić, musielibyśmy zapłacić ponad 5 tys. zł za opakowanie. Zakaźnicy nieustannie apelują o refundację, ale ministerstwo twardo obstaje przy swoim. Argumenty ministra Miłkowskiego zdumiewają.
1. Nie będzie refundacji. Oto powód
Zatwierdzenie przez FDA leku Paxlovid dla dorosłych w 2023 r. opierało się na badaniach klinicznych koncernu, które wykazały zmniejszenie o 86 proc. ryzyka hospitalizacji lub śmierci z powodu COVID-19 u pacjentów, którzy przyjęli lek w ciągu pięciu dni od wystąpienia objawów. O jego skuteczności nie trzeba dyskutować, dyskusji podlega za to jego wysoka cena.
Mimo wydanej w lipcu 2023 r. przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji rekomendacji refundacji leku Paxlovid wciąż jest pełnopłatny. To samo dotyczy remdesiviru (Veklury), stosowanego w leczeniu szpitalnym w zakażeniach COVID-19. Dziś koszt Paxlovidu to ponad 5 tys., Veklury w zakupie komercyjnym jeszcze niedawno kosztował ok. 3-4 tys. zł.
W trakcie panelu eksperckiego "Wyzwania zakaźnicze - potrzebna determinacja" Medycznej Racji Stanu, który odbył się 22 kwietnia, głos zabrał wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
- Był w procesie refundacyjnym i zakończył procedurę nieefektywnośći klinicznej. Trzeba zwrócić uwagę, że w kwietniu bieżącego roku, po rocznym czasie oczekiwania, zostały opublikowane dane kliniczne dla pacjentów o niskim ryzyku, że ten lek jest nie lepszy niż placebo - mówi o leku Paxlovid Maciej Miłkowski.
Słowa ministra wzbudziły sprzeciw obecnego podczas wydarzenia prof. Roberta Flisiaka, Przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
- Gdyby lek był nieskuteczny i gdyby zakwestionowano wyniki wcześniejszych badań klinicznych, które przecież dały podstawę do zarejestrowania go przez amerykańską FDA i europejską EMA, to lek przecież zostałby wycofany z rynku. Czy tak się stało? Oczywiście, że nie - mówi ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie.
Wyjaśnia również, że w najnowszych rekomendacjach WHO leki przeciwwirusowe znajdują się jako te "zalecane w określonych wskazaniach i dla określonych grup pacjentów". - Kompletnie nie wiem, skąd pan minister bierze swoje informacje. Może z tych samych źródeł, z których jego poprzednia szefowa, minister Sójka, brała informacje o konieczności wykorzystywania farmakologa klinicznego do każdego podania leku przeciwwirusowego - dodaje ironicznie.
Minister wskazuje również, że zarówno w Europie, jak i USA utylizacja leku Paxlovid opiewała na zawrotne kwoty.
- W USA w ubiegłym roku w ostatnim kwartale po negocjacjach z firmą Pfizer strona amerykańska zwróciła produkt za ponad 3 mld dolarów jako produkt niezużyty. Dlatego w tym zakresie trzeba będzie bardzo ostrożnie patrzeć, czy jest zasadność stosowania tego produktu pod kątem klinicznym - mówi i dodaje, że "na dzisiaj tego produktu nie mamy w refundacji i planach refundacyjnych".
Prof. Flisiak zwraca uwagę, że utylizacja pewnych ilości leków w szpitalach, hurtowniach czy na poziomie państwa się zdarza i nie jest to żadną tajemnicą.
- Spotykamy się z tym w sytuacji przeszacowania zapotrzebowania, jak to miało miejsce w Polsce ze szczepionkami przeciw COVID-19 zamówionymi w roku 2021 w ilościach, które nawet przy 100-procentowej wyszczepialności nie mogłyby zostać wykorzystane. Zdarza się też w sytuacji, gdy musimy mieć zabezpieczenie w lek ratujący życie w chorobach rzadko występujących, gdy ich termin ważności mija - tłumaczy.
- Nie oznacza to jednak, że lek jest nic niewart. To, że Paxlovid był w USA zamawiany w zbyt dużych ilościach, skutkiem czego lek nie został wykorzystany, nie jest żadnym dowodem na jego rzekomy brak skuteczności czy przydatności w leczeniu - podkreśla ekspert.
2. Nie ma i nie będzie. Skutki odczujemy jesienią
Mówiąc krótko: stanowisko MZ mimo oczywistych zmian w rządzie pozostało niezmienne. Poprzedzająca Izabelę Leszczynę minister Katarzyna Sójka wyszła nawet poza podważanie skuteczności leku Paxlovid, wskazując, że remdesivir jest skuteczniejszy.
Minister Miłkowski odniósł się również do remdesiviru i stosowanego wraz z nim baricytynibu, mówiąc, że ten drugi został przekazany do klinik, ale "nie było zainteresowania pacjentów szpitali". Równie stanowczo wypowiedział się na temat remdesiviru.
- Jak wiemy, produkt jest bardzo drogi, zdecydowanie droższy niż cała hospitalizacja pacjenta związana z leczeniem COVID-19. Decyzja jeszcze nie została chyba podjęta, w jakim trybie on ma być finansowany - dodał.
Prof. Flisiak alarmuje, że już dziś powinniśmy myśleć o lekach po to, by były dostępne jesienią. Oszczędność ministerstwa może dać o sobie znać już niebawem, w sezonie infekcyjnym, kiedy COVID ponownie o sobie przypomni.
- Wypowiedzi tego typu, niepoparte żadnymi dowodami, wręcz sprzeczne z tym, co jest nam wiadome, w mojej opinii służą uzasadnieniu zaoszczędzenia pieniędzy na pacjentach - puentuje wypowiedź ministra prof. Flisiak.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.