Trwa ładowanie...

Ogromny glejak zabiera mamę trójce dzieci

 Magdalena Bury
Magdalena Bury 29.11.2018 16:37
Małgorzata Kaczmarczyk po raz kolejny walczy z glejakiem mózgu
Małgorzata Kaczmarczyk po raz kolejny walczy z glejakiem mózgu (Arch.prywatne)

35-letnia Gosia Kaczmarczyk ma wszystko to, o czym marzy większość kobiet – gromadkę zdrowych dzieci (czternastoletni Iwo, ośmioletni Alex i czteroletnia Lenka) i kochającego męża. Jest spełniona i szczęśliwa. I nagle w 2014 roku spada na nią ciężka choroba, praktycznie nieuleczalna - glejak, guz mózgu. Polscy lekarze rozkładają ręce. Czasu zostało niewiele. Na leczenie potrzeba jeszcze 170 tys. złotych.

1. Koniec szczęścia?

- Gosia miała silne i częste bóle głowy. Nie mogła jednak stosować żadnych leków, ponieważ karmiła piersią. I wtedy poszła do lekarza. Tam, po tomografii komputerowej, dowiedziała się, że ma guza mózgu. Ogromnego i złośliwego – mówi specjalnie dla WP abcZdrowie Monika Bartłomiejczak, siostra Gosi.

Dzieci są dla Małgorzaty całym światem
Dzieci są dla Małgorzaty całym światem (Arch.prywatne)

Uciążliwe bóle głowy nie były jedynymi objawami choroby. 35-latce uginały się kolana. Kobieta podejrzewała jednak, że przechodzący nerwoból od kręgosłupa jest skutkiem przeciążenia od opieki nad małym dzieckiem. Córeczka Gosi miała wtedy niecały rok.

Zobacz film: "Polacy żyją aż 7 lat krócej niż Szwedzi"

- Przy niemowlaku człowiek się nanosi, narobi. I dlatego Gosia wszystko na to zwalała. Jeszcze do tego karmiła, więc jej organizm był wycieńczony – komentuje Monika.

Diagnoza zaskoczyła wszystkich. Ogromny guz mózgu. Zwyczajne pytanie „Co na obiad?” zostało zastąpione smutnym „Kto zajmie się dziećmi?”

- Gosia się nie poddała. Wiadomo, jak ma się dzieci, to nie ma czasu na użalanie się nad sobą. Ona walczy. Zawsze i z każdej strony – dodaje siostra Gosi.

Pierwsza operacja odbyła się w marcu 2014 roku. Na stronie zbiórki Gosi czytamy: „Musiałam być przygotowana na wszystko. Kalectwo mogło być w tym lepszym wypadku. Pierwsze, co powiedziałam po przebudzeniu, to: Boże to już koniec tego koszmaru, ruszam nogami, rękoma i przede wszystkim żyję. To był jednak dopiero początek. Po dwóch tygodniach kolejna operacja, tym razem wyciek płynu mózgowego. Dwa miesiące w szpitalu...” (pisownia oryginalna).

Małgorzata walczy o życie nie tylko dla siebie, ale i dla swojej rodziny
Małgorzata walczy o życie nie tylko dla siebie, ale i dla swojej rodziny (Arch.prywatne)

Potem była radio- i chemioterapia. Osiem miesięcy leczenia. Po tym czasie wszystko wróciło do normy. Włosy na głowie Gosi odrastały, a malutka córeczka przybiegała do swojej mamy bez płaczu i lęku. W końcu ją sobie przypomniała.

- Lenka miała niewiele ponad rok, gdy straciła mamę z oczu na trzy miesiące. Nie mogła jej odwiedzać w szpitalu, więc musiała poznawać ją później na nowo. Przez czas leczenia po prostu zapomniała o mamie – dodaje Monika.

Przeczytaj koniecznie

2. Kolejne uderzenie

Niebo po raz kolejny pękło 17 października 2016 roku. Kontrolne badania wykazały wznowienie glejaka. 13 grudnia 2016 roku Gosię po raz drugi operowano. Standardowe terapie nie dały jednak żadnych efektów. Jedyną szansą na przedłużenie życia Gosi jest kuracja suplementami dostępna tylko za granicą naszego kraju.

- To był szok. Siostra zaczęła układać sobie życie na nowo, a tutaj kolejny raz musiała rzucić wszystko i po raz kolejny przechodzić leczenie. Gosia ma chorobę jelit, więc każda chemioterapia kończy się dla niej wymiotami i mocnymi bólami. Na nowo zaczęła zmagać się z lękiem – mówi Monika.

Wznowa guza była szokiem dla całej rodziny
Wznowa guza była szokiem dla całej rodziny (Arch.prywatne)

3. Polska służba zdrowia rozkłada ręce

Koszt leczenia? Nieosiągalny dla tej rodziny. By Gosia mogła normalnie funkcjonować, potrzeba 12 tys. złotych miesięcznie. Tutaj nie chodzi tylko o jedno życie. Chodzi o rodzinę. Bez tych pieniędzy trójka dzieci straci swoją ukochaną mamę. Ich świat może się zawalić w każdej chwili, ale Gosia walczy. Chce wychować swoje pociechy na wspaniałych ludzi.

Jak na chorobę mamy zareagowały dzieci? - Młodsze nie są świadome powagi sytuacji. Są raczej na etapie: „Mama jest w szpitalu, miała operację”. Jedynie najstarszy syn wie. Dzieci najczęściej słyszą tylko to, co chcą słyszeć. Siostra starała się mu to tak powiedzieć, żeby nie wiedział, że może umrzeć, ale, że cały czas walczy – mówi Monika.

Operacja, chemioterapia i radioterapia, czyli jedyne dostępne w Polsce metody leczenia, nie pomogą przy tego rodzaju nowotworze. - Glejak jest guzem naciekającym na tkankę, na której rośnie. Nie można go usunąć w całości. Cały czas odrasta – dodaje siostra Gosi.

Zdaniem lekarzy, guza nie da się wyleczyć całkowicie. Leczenie glejaka to głównie przedłużanie życia pacjenta. O rok, dwa, dziesięć lat... Gosia mimo wszystko wierzy w alternatywną kurację. W Niemczech czekają na nią wstępne badania i rozpoczęcie kuracji – To innowacyjne metody: wstrzykiwanie witaminy C, stężonej kurkumy czy leczenie tlenem - tego w Polsce nie ma – dodaje Monika.

4. Razem wygramy z glejakiem

Gosia nie jest sama. Od początku walki z chorobą towarzyszą jej setki pomocnych serc. Dzięki założonemu profilowi „Pomóż mi zabić glejaka, zanim on zrobi to pierwszy!” na portalu zrzutka.pl każdy z nas może zobaczyć, ile pieniędzy do tej pory udało się zebrać. Potrzeba jeszcze ok. 170 tys. złotych.

O postępach w leczeniu możemy dowiedzieć się również ze strony „Pomoc dla Małgorzaty Kaczmarczyk z Katowic” założonego na portalu społecznościowym Facebook. Środki na terapie zbierane są również dzięki grupie „Licytacje darowizn dla Gosi”. Twórcy akcji zachęcają wszystkich do przeznaczania oraz licytowania fantów hasłem: „Pomóż, pamiętaj, że dobro powraca!”.

 

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze