Pacjenci wpadają w spiralę recept. Niektórzy kończą w szpitalach
Starszy pacjent dostaje lek na ból nerwów. Po kilku tygodniach puchną mu nogi, lekarz podejrzewa niewydolność serca i dopisuje kolejną receptę. Tymczasem winny może być pierwszy preparat. Jest to groźne zwłaszcza dla seniorów. Nowe badanie pokazuje, że popularne gabapentynoidy mogą uruchamiać tę spiralę, maskując skutki uboczne jako rzekome choroby serca i żył dziś.
W tym artykule:
Kaskada recept – gdy jeden lek pociąga za sobą kolejne
Starszy pacjent zaczyna brać lek na ból neuropatyczny, a po kilku tygodniach pojawiają się obrzęki nóg. Wtedy lekarz zaczyna podejrzewać niewydolność serca, więc zleca kolejne badania, dopisuje następny lek. Po jakimś czasie chory ma zawroty głowy, gorsze wyniki nerkowe, w konsekwencji trafia nawet na SOR. Tymczasem pierwotnym problemem wcale nie była ani choroba serca, ani żył, ale skutek uboczny pierwszego preparatu. Taki scenariusz nie jest fikcją – opisuje go najnowsza analiza lekarzy z University of California, San Francisco.
Specjaliści nazywają to zjawisko "kaskadą przepisywania leków". Zaczyna się niewinnie: pacjent dostaje preparat na określony problem, np. ból neuropatyczny. Pojawia się nowe, niepokojące dolegliwości. Wtedy zamiast sprawdzić, czy to nie efekt uboczny istniejącej terapii, lekarz włącza kolejny środek, zapominając o podstawowej zasadzie: najpierw pomyśl o leku jako możliwej przyczynie.
W opisywanym badaniu chodziło o gabapentynoidy – grupę substancji obejmującą m.in. gabapentynę i pregabalinę. To popularne leki stosowane przy bólu neuropatycznym, często wybierane jako alternatywa dla opioidów.
Objawy zatrucia dioksynami
Jak podkreśla autor pracy, geriatra Michael Steinman, wielu medyków postrzega je jako względnie bezpieczne: "Gabapentynoidy nie są opioidami i lekarze kojarzą je z relatywnie korzystnym profilem bezpieczeństwa".
Problem w tym, że również one mają działania niepożądane – mogą pojawić się obrzęki nóg i stóp, które łatwo pomylić z objawami niewydolności serca czy zaawansowanej choroby żył.
Diuretyk jako "lekarstwo" na skutek uboczny
Zespół z UCSF przeanalizował dokumentację 120 starszych weteranów. Większość stanowili mężczyźni przyjmujący przewlekle pięć lub więcej leków, czyli osoby obciążone tzw. polifarmakoterapią. Każdy z nich miał przepisany gabapentynoid, a po pewnym czasie także diuretyk pętlowy stosowany przy zatrzymywaniu płynów, m.in. w niewydolności serca.
Po rozpoczęciu terapii gabapentynoidami u pacjentów pojawiły się obrzęki kończyn dolnych. Mimo tego zaledwie u czterech chorych lekarze uznali te leki za możliwego winowajcę. U zdecydowanej większości szukano innych wyjaśnień: podejrzewano niewydolność serca albo zastój żylny, czyli zaburzenia odpływu krwi z nóg prowadzące do podwyższonego ciśnienia w żyłach, a niekiedy do owrzodzeń. Co ważne, w roku poprzedzającym włączenie gabapentynoidów żaden z badanych nie miał rozpoznanych takich schorzeń.
Mimo to niemal jedna piąta pacjentów została skierowana na badania obrazowe – często inwazyjne i stresujące – by wykluczyć poważne, zagrażające życiu choroby. Tylko jeden lekarz zdecydował się odstawić gabapentynoid i sprawdzić, czy obrzęki ustąpią po wycofaniu leku.
Wszyscy lekarze, nawet ci, którzy podejrzewali związek między obrzękami a gabapentynoidami, przepisali diuretyki pętlowe. Taki lek rzeczywiście może zmniejszyć obrzęki – ale jeśli są one skutkiem ubocznym innego preparatu, problem tylko maskujemy, dokładając nowe ryzyko.
Już w ciągu dwóch miesięcy od włączenia diuretyku u 28 pacjentów pojawiły się symptomy mogące wynikać z nowej terapii: pogorszenie funkcji nerek, zawroty głowy, niewyraźne widzenie, a także zaburzenia poziomu sodu i potasu, kluczowych dla prawidłowej pracy serca, mięśni i układu nerwowego. Sześciu chorych wymagało hospitalizacji lub pilnej oceny w izbie przyjęć.
W ten sposób błahe działanie niepożądane – obrzęk kostek – uruchomiło lawinę: kolejne rozpoznania, dodatkowe leki, nowe powikłania.
Czy gabapentynoidy są nadużywane?
Autorzy badania zwracają uwagę, że problemem nie jest tylko sam profil działań ubocznych, ale również sposób i skala stosowania tych leków. Liczba wypisywanych recept w ostatniej dekadzie niemal się podwoiła, a nie zawsze istnieją solidne dowody, że przyniosą realną ulgę.
Jak podkreśla pierwszy autor publikacji, internista Matthew Growdon: "Gabapentynoidy mogą być przepisywane w zbyt wysokich dawkach albo w wskazaniach, w których ich skuteczność jest wątpliwa. W takich przypadkach lekarze powinni rozważyć rezygnację z tych leków – lub stosowanie niższych dawek – aby zmniejszyć ryzyko kaskady przepisywania leków i innych działań niepożądanych".
Eksperci z UCSF przypominają, że każda nowa dolegliwość u osoby przewlekle leczonej powinna automatycznie uruchomić pytanie: czy to na pewno nowa choroba, czy może działanie niepożądane któregoś z leków?
Michael Steinman zaznacza, że pacjenci nie powinni samodzielnie odstawiać gabapentyny czy pregabaliny, ani innych preparatów stosowanych przewlekle. Warto jednak traktować wizyty kontrolne jako okazję do krytycznego przeglądu listy leków: "Pacjenci przyjmujący te leki powinni regularnie konsultować się z lekarzem, aby ocenić, czy jest to dla nich najlepsza forma leczenia, i rozważyć inne opcje, w tym niefarmakologiczne, które mogą być bardziej odpowiednie".
Chodzi m.in. o fizjoterapię, metody niefarmakologiczne łagodzenia bólu czy techniki radzenia sobie z przewlekłą dolegliwością. W wielu przypadkach możliwe jest także stopniowe zmniejszanie dawki, a nawet bezpieczne odstawienie części leków, pod warunkiem że odbywa się to pod nadzorem specjalisty.
Badanie opublikowano w JAMA Network Open.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: medicalxpress.com
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.