Polacy przejadają się w święta. "Zapalenie trzustki, żołądka czy przełyku"
Trzy dni spotkań, cięższe potrawy, mniej ruchu i często alkohol – taki zestaw szybko wybija organizm z rytmu. Dr Paweł Banaś tłumaczy, dlaczego po świątecznym stole czujemy się gorzej i jak odzyskać kontrolę, zamiast kończyć z bólem brzucha.
W tym artykule:
Metoda małego talerzyka
Świąteczne menu dla wielu osób oznacza długie siedzenie przy stole, dokładki i pokusę, by "spróbować wszystkiego". Problem w tym, że organizm nie dostaje nagle większych możliwości trawiennych tylko dlatego, że są święta. Gdy łączymy obfite jedzenie, mniejszą ilość ruchu, słodkości i alkohol, ciało zaczyna funkcjonować inaczej niż na co dzień.
Specjalista chorób wewnętrznych dr Paweł Banaś z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Sosnowcu przypomina, że kluczowe jest podejście: święta mają być czasem bycia z bliskimi, a nie testem wytrzymałości żołądka.
- Święta powinniśmy traktować jako czas bycia z bliskimi, a nie jako moment, w którym musimy się przejeść. Święta trwają trzy dni, więc nie ma potrzeby, by w Wigilię zjadać wszystkie potrawy na raz – podkreśla lekarz.
Objawy zatrucia dioksynami
Dziś żyjemy w nadmiarze, co paradoksalnie może działać na korzyść: jedzenie da się rozsądnie rozłożyć na kilka dni i zachować większą kontrolę nad porcjami. Zamiast nakładać dużo "bo zaraz zniknie", można wrócić do ulubionych potraw następnego dnia.
Kiedy jednak przesadzimy, organizm zwykle reaguje szybko. Najczęściej pojawiają się dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego: ból brzucha, wzdęcia, uczucie przelewania, zaparcia i ogólne rozbicie. To sygnał, że układ trawienny został przeciążony – zwłaszcza jeśli w grę wchodzą tłuste potrawy i alkohol.
- W skrajnych przypadkach przejadanie się, zwłaszcza w połączeniu z tłustymi potrawami i alkoholem, może prowadzić do poważniejszych problemów zdrowotnych, takich jak zapalenie trzustki, żołądka czy przełyku – ostrzega dr Banaś.
Lekarz zwraca uwagę, że najlepsza jest strategia balansu, a nie skrajności. Po obfitym posiłku pomaga krótki spacer, większa ilość płynów i trzymanie się mniejszych porcji. Przydatna bywa tzw. metoda małego talerzyka: mniejsza powierzchnia talerza naturalnie ogranicza ilość jedzenia, bez liczenia kalorii i poczucia, że czegoś sobie odmawiamy.
- Możemy spróbować wszystkiego po trochu, zamiast nakładać sobie duże porcje. Warto też korzystać z własnych doświadczeń i unikać produktów, które wiemy, że nam szkodzą – mówi specjalista. Przykładem jest mak, który u części osób może wywoływać silne zaparcia. Jeśli więc wiemy, że jakiś składnik regularnie nam nie służy, święta nie są dobrym momentem na sprawdzanie, czy "tym razem będzie inaczej".
"Takie połączenie może uszkadzać błonę śluzową żołądka"
Osobnym tematem jest alkohol, często obecny na rodzinnych spotkaniach. Dr Banaś podkreśla, że w przypadku zdrowia nie ma bezpiecznej granicy, a osoby z chorobami przewlekłymi powinny być szczególnie ostrożne: "Każda ilość alkoholu jest dla organizmu szkodliwa, a osoby z chorobami przewlekłymi, takimi jak choroby serca, cukrzyca czy nadciśnienie, powinny podchodzić do niego ze szczególną rozwagą".
Ryzyko rośnie, gdy alkohol łączy się z lekami. Lekarz wskazuje m.in. na leki przeciwpłytkowe stosowane po zawale serca lub udarze, a także statyny i metforminę.
- Takie połączenie może uszkadzać błonę śluzową żołądka, prowadzić do zapaleń, wrzodów, a także działać toksycznie na wątrobę. Jeśli już sięgamy po alkohol, powinny to być ilości minimalne – symboliczny toast, a nie upojenie alkoholowe – podsumowuje dr Paweł Banaś.
Świąteczny stół nie musi kończyć się cierpieniem. Wystarczy pamiętać, że święta trwają kilka dni, jeść mniejsze porcje, ruszyć się choć na krótki spacer, pić więcej płynów i z większą ostrożnością podchodzić do alkoholu – szczególnie przy chorobach przewlekłych i farmakoterapii.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.