Rosnąca liczba zakażeń wirusem Zachodniego Nilu we Włoszech. Władze apelują
W rejonie Rzymu narasta niepokój związany z kolejnymi przypadkami gorączki Zachodniego Nilu – ostrej choroby wywoływanej przez wirusa przenoszonego przez komary. Chorzy trafiają pod opiekę lekarzy głównie z powodu wysokiej gorączki i objawów neurologicznych, które w ciężkich przypadkach mogą prowadzić do powikłań.
W tym artykule:
Wirus w okolicach Rzymu
W regionie Lacjum potwierdzono już 28 zakażeń, z czego jedna osoba zmarła. 11 osób przebywa w szpitalach, w tym dwóch pacjentów na oddziałach intensywnej terapii.
Najwięcej zachorowań odnotowano w miejscowościach pod Rzymem, m.in. w Anzio, Nettuno i prowincji Latina. W piątek potwierdzono siedem nowych przypadków. Władze regionu wprowadziły procedurę badania wszystkich krwiodawców pod kątem wirusa Zachodniego Nilu, by zapobiec ewentualnym zakażeniom podczas transfuzji.
- Nie należy wywoływać alarmu. Musimy nauczyć się koegzystować z wirusem. To nie jest COVID-19 – uspokaja mieszkańców gubernator Francesco Rocca.
Odkleszczowe zapalenie mózgu. Ekspert ostrzega przed nowymi chorobami i gatunkami kleszczy
Jednocześnie podkreślił, że lokalne transmisje nie wynikają z nagłego przybycia nowych gatunków komarów, a wirusa przenoszą zwykłe owady obecne na tym terenie.
Zobacz także: Choroby przenoszone przez komary. Mogą być śmiertelne
Choć w Polsce wirus nie stanowi zagrożenia, to ostrożność muszą zachować zwłaszcza osoby, które na wakacje wybierają się za granicę. - Gdy pojawi się pacjent z objawami grypopodobnymi w sezonie wakacyjnym, lekarz powinien zachować czujność i w wywiadzie zwrócić uwagę na ewentualne podróże, niekoniecznie bardzo egzotyczne, pacjenta - tłumaczył w rozmowie z WP abcZdrowie wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Profilaktyka i środki zapobiegawcze
Równolegle także w innych częściach Włoch, gdzie nie stwierdzono jeszcze przypadków, wprowadzane są działania prewencyjne. W mieście Alessandria w Piemoncie rozpoczęto powtarzaną dezynsekcję, aby ograniczyć populację komarów.
Włoskie media i lekarze apelują do mieszkańców o stosowanie podstawowych środków ochronnych – używanie repelentów, noszenie odzieży zakrywającej ramiona i nogi, a także montowanie moskitier w oknach.
Eksperci przypominają, że wirus Zachodniego Nilu nie przenosi się między ludźmi, dlatego ochrona przed ukąszeniami komarów pozostaje najważniejszym sposobem ograniczenia ryzyka zakażenia.
- Najczęstsza postać kliniczna Gorączki Zachodniego Nilu jest łagodna, ale w przypadku najcięższej postaci klinicznej dane się różnią: może ją rozwinąć od 2 do 10 proc. chorych na gorączkę zachodniego Nilu. Chodzi o zapalenie mózgu i opon mózgowo rdzeniowych. To już jest bardzo poważna choroba, z dużym zagrożeniem życia, bo zgodnie ze statystykami śmiertelność może wynosić nawet do 25 proc. - wyjaśniała specjalistka chorób zakaźnych, prof. Anna Boroń- Kaczmarska w rozmowie z WP abcZdrowie.
Eksperci od dawna alarmują, że ingerencja człowieka w naturalne środowisko zwierząt, skup i sprzedaż egzotycznych gatunków fauny, ogromne przeludnienie miast to potencjalne czynniki zwiększające ryzyko pojawiania się endemicznych chorób w innych częściach świata.
- Zjawisko to powoduje rozszerzanie się stref klimatycznych i zwiększanie zasięgu występowania np. owadów przenoszących niebezpieczna dla człowieka wirusy, jak żółtej gorączki, dengi czy Zika. Nawet w Polsce spotykany był już azjatycki komar tygrysi, który przenosi właśnie te wirusy - mówiła w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z UMCS w Lublinie.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.