Tak zmieniły się szpitale w Polsce. "30 lat temu mogliśmy o tym pomarzyć"
30 lat Wirtualnej Polski za nami. Z tej okazji chcemy cofnąć się w czasie i sprawdzić, jak na przestrzeni lat zmieniły się polskie szpitale.
Anna Klimczyk, WP abcZdrowie: Jest rok 1995. System ochrony zdrowia w Polsce wyglądał wówczas zupełnie inaczej. Mniej lekarzy specjalistów, gorszy sprzęt, brak nowoczesnych technik leczenia. A jak wyglądały polskie szpitale?
Dr hab. Magda Wiśniewska, z-ca dyr. ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM w Szczecinie: 30 lat temu jeszcze nie pracowałam w szpitalu, byłam na trzecim roku studiów, ale odbywałam w nim praktyki. Wówczas jeszcze wychodziliśmy z czasów komunistycznych. Rzeczywiście, brakowało sprzętów, lekarzy specjalistów, to był taki trochę "Dziki Zachód". Wszyscy próbowali odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Te szpitale zaczęły zyskiwać drugi oddech.
Dr Michał Bulsa, ginekolog, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie: Te kilkadziesiąt lat temu polskie szpitale wyglądały jak rodem wyjęte z filmów komunistycznych. Zaniedbane ściany, drewniane okna, metalowe łóżka na niewygodnych sprężynach, brak materacy przeciwodleżynowych. Nie były to najlepsze czasy dla polskiej medycyny.
To przenieśmy się teraz do 2025 roku. Jak to wygląda dziś?
Dr Bulsa: Dzisiaj większość placówek przeszła gruntowny remont. Mamy kilkuosobowe sale chorych z węzłem sanitarnym. Zaprojektowano dużo ciągów komunikacyjnych. Wydaje mi się, że pod względem infrastruktury wiele się zmieniło na lepsze. Tak samo pod względem sprzętowym. W niemal każdym szpitalu jest rezonans, USG czy tomograf. 30 lat temu mogliśmy o tym pomarzyć. Jeśli chodzi o minusy, to - pomimo upływu tych wszystkich lat - nie widać pomysłu na ochronę zdrowia w Polsce. Wszystko robimy na łapu-capu, a jeśli dochodzi do jakichkolwiek reform, to są one bez wizji.
Dr Wiśniewska: Teraz mamy zdecydowanie wyższy poziom opieki zdrowotnej, wynikający między innymi z rozwoju cywilizacyjnego. Jesteśmy też w Unii Europejskiej, więc równamy do tych najlepszych. Szpitale są na pewno bardziej nowoczesne, mamy dobrze wyedukowaną kadrę. Zmienił się także system finansowania szpitali. Czy jest lepszy, czy gorszy? Trudno oceniać, bo finanse zawsze były naszą piętą achillesową. Zresztą, nie ma kraju, w którym jest idealny system opieki zdrowotnej. Nasz idealny też nie jest, ale nie zaliczyłabym go do najgorszych. Tych szpitali jest też dużo i co warto zaznaczyć, pojawiły się także szpitale prywatne.
Z danych Najwyższej Izby Kontroli wynika, że na koniec pierwszego półrocza 2024 roku w Polsce funkcjonowało prawie 800 szpitali publicznych.
Dr Wiśniewska: Tych placówek mogłoby być mniej, gdyby były lepiej zorganizowane. Czasami w placówkach niektóre oddziały się dublują, a brakuje na przykład miejsc opiekuńczo-leczniczych. Brakuje także miejsc internistycznych. Nie potrzebujemy w każdym powiecie wysokospecjalistycznych oddziałów.
Dr Bulsa: Zdaniem ekspertów szpitali w Polsce jest za dużo. Natomiast nie powinniśmy rozmawiać o liczbie tych szpitali, tylko o tym, czego od tych placówek wymagają obywatele. Przede wszystkim powinniśmy zapewnić im dostęp do usług medycznych. W Polsce możemy znaleźć szpitale, które są tragicznie zarządzane, ale też takie, które - pomimo długu - wyszły na prostą.
8,2 mld zł wyniosły zobowiązania szpitali powiatowych pod koniec trzeciego kwartału 2024 roku. To o 1 mld zł więcej niż rok wcześniej. Pieniądze to największy problem tych placówek?
Dr Wiśniewska: 30 lat temu wszystkie szpitale były państwowe, więc wszystko szło z kasy państwa. Obecnie każdy szpital ma swojego właściciela. Jest to albo samorząd terytorialny, albo minister zdrowia, albo uczelnia. I niestety, przy obecnym systemie finansowania - choćbyśmy nie wiem, jak się starali - nie jesteśmy w stanie tych kosztów spiąć. NFZ jest jednym z najbardziej niedofinansowanych miejsc, jeżeli chodzi o polską gospodarkę.
Dr Bulsa: Problem zadłużenia szpitali w Polsce jest wielopoziomowy. Kiedyś pensje personelu medycznego - nie boję się użyć tego stwierdzenia - były głodowe. Jeszcze wtedy nie pracowałem, ale na przykład od moich rodziców słyszałem, że czasami trudno było przeżyć od pierwszego do pierwszego. Obecnie jest już z tym lepiej. Co teraz jest wynikiem długu szpitalnego? Spójrzmy na przykład na nadwykonania. W ubiegłym roku wykonane przez wszystkie szpitale w Polsce tzw. świadczenia limitowane zostały zapłacone jedynie w 60 proc. Czyli każdy z tych szpitali wykonał pracę, za którą nie dostał wynagrodzenia. A było zapotrzebowanie społeczne na te usługi.
A co z SOR-ami? Pacjenci skarżą się, że spędzają na nich po kilkanaście godzin.
Dr Wiśniewska: Kiedyś SOR-ów nie było, były po prostu izby przyjęć i pogotowia, do których się można było zgłaszać. Nie było także nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Natomiast obecnie 50 proc. pacjentów, którzy trafiają na SOR, nie powinna się na nim znaleźć. Ci pacjenci powinni zgłosić się do lekarza rodzinnego. To, że jest ich tak dużo, również znacząco wpływa na czas oczekiwania.
Dr Bulsa: Nadal pokutuje opinia, że jeżeli chcemy szybko mieć zrobione badania, to idźmy na SOR. A tam powinni być obsługiwani pacjenci tylko w stanie zagrożenia życia. Z tego powodu dochodzi do przeciążenia SOR-ów. Także finansowanie SOR-ów nie jest opłacane, więc czasami szpitala po prostu nie stać, żeby tę kadrę zwiększać.
Dużo mówi się także o posiłkach, które są serwowane w szpitalach. Najczęstsze zarzuty: źle skomponowana dieta, mało urozmaicone śniadania i kolacje, w większości bez dodatku warzyw, owoców.
Dr Wiśniewska: To oczywiście zależy od szpitala, ale mam wrażenie, że obecnie te posiłki są zdecydowanie lepsze. Mamy teraz program tzw. dobry posiłek i u nas pacjenci bardzo te dania chwalą. Kiedyś, mam wrażenie, nie dbano tak o to, by te posiłki były na przykład zbilansowane.
To teraz udajmy się w podróż w przyszłość. Jak będą wyglądały szpitale za 30 lat?
Dr Wiśniewska: Mam nadzieję, że będą lepiej zorganizowane, że system finansowania będzie taki, żeby naszym pacjentom oferować najlepsze terapie i leki. I że będzie coraz więcej lekarzy specjalistów.
Dr Bulsa: Jeżeli nadal będziemy tak działać, to za 30 lat - poza wyremontowanymi budynkami i nowocześniejszym sprzętem - nic się nie zmieni. Będziemy nadal zmagać się z niedostatkami systemu i z różnymi patologiami, które w tym systemie występują. Politycy przerzucają się pomysłami, które nic nie zmieniają. Czas to zmienić.
Rozmawiała Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.