Mówili, że ma alergię na gluten. Rak był już w czwartym stadium
Shannin Desroches, 27-letnia pielęgniarka z Kanady, przez miesiące zmagała się z narastającymi objawami choroby, które lekarze początkowo bagatelizowali. Mimo że jej ciało wysyłało wyraźne sygnały ostrzegawcze, kolejne wizyty u specjalistów kończyły się uspokajającymi diagnozami.
W tym artykule
Pierwsze objawy i ignorowane sygnały
Pierwsze dolegliwości pojawiły się w październiku 2023 roku. Shannin zaczęła odczuwać ból w dolnej lewej części brzucha po spożyciu posiłków. Udała się do lekarza rodzinnego, który zlecił badania krwi, ale wyniki nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Mimo to ból nie ustępował, a 27-latka instynktownie czuła, że coś jest nie tak.
Kolejna wizyta u lekarza skutkowała skierowaniem na tomografię komputerową, ale badanie zaplanowano dopiero na październik 2024 roku – rok po pojawieniu się pierwszych objawów. Pacjentka próbowała przyspieszyć diagnostykę i udało się uzyskać skierowanie na USG, jednak termin wyznaczono dopiero na czerwiec 2024 roku.
Tymczasem jej stan zdrowia się pogarszał – ból nasilał się, a do listy objawów doszła stałe, wyniszczające organizm nudności.
Zwiększają ryzyko raka. Oto pięć niebezpiecznych składników
W marcu 2024 roku zdesperowana Shannin postanowiła udać się na ostry dyżur, licząc na szybszą diagnostykę. Lekarz potraktował ją poważniej, ale postawił błędną diagnozę – stwierdził, że prawdopodobnie ma nietolerancję glutenu i zlecił testy. Wyniki testów nie wykazały żadnej alergii pokarmowej, dlatego w końcu wykonano USG.
Podczas badania odkryto zmiany na wątrobie oraz guz na prawym jajniku. Wtedy wreszcie skierowano ją na tomografię i rezonans magnetyczny. W tym miejscu pomogła jej przyjaciółka, również pielęgniarka, która przyspieszyła termin tomografii – to prawdopodobnie uratowało jej życie.
Nowotwór w zaawansowanym stadium
Shannin nie otrzymała żadnych informacji po wykonaniu CT, co uspokoiło ją i pozwoliło sądzić, że wyniki były w normie. Dwa tygodnie później, w kwietniu 2024 roku, stawiła się na rezonans magnetyczny. Nie spodziewała się, że lekarze już na nią czekają.
Po zakończeniu badania radiolog pokazał jej wyniki tomografii i poinformował, że znaleziono zaawansowanego raka jelita grubego z przerzutami. W jej organizmie wykryto zmiany nowotworowe w okrężnicy, na jajniku i w wątrobie.
Kolejnego dnia podjęto decyzję o pilnej operacji ratującej życie. Lekarze usunęli guz jelita grubego, prawy jajnik i trzynaście węzłów chłonnych. Niestety nowotwór rozprzestrzenił się na wątrobę, ale usunięcie tamtejszych zmian było zbyt ryzykowne.
W maju 2024 roku rozpoczęła chemioterapię. Po niemal roku leczenia i 21 sesjach chemioterapii nadal walczy z chorobą. Początkowo lekarze dawali jej mniej niż 5 proc. szans na przeżycie i zaledwie trzy lata życia.
Nie poddaje się i żyje pełnią życia
Obecnie 27-latka stara się o operację usunięcia guzów z wątroby, która musi być przeprowadzona w Stanach Zjednoczonych. Koszty zabiegu są ogromne, dlatego Shannin zbiera fundusze na platformie GoFundMe, aby sfinansować leczenie.
W październiku 2024 roku, w czasie swojej walki z chorobą, wyszła za mąż za miłość swojego życia. Mimo ciągłego strachu stara się żyć chwilą i cieszyć każdą wspólnie spędzoną chwilą.
Choć każdego dnia zmaga się z lękiem, podkreśla, że nie pozwoli chorobie wygrać.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- GoFundMe
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.