Udar, kamica, złamania. "Otwierają bramy i zaczyna się maraton"
Wróciły upały i zagrożenia dla zdrowia. Najgorsze są imprezy plenerowe. - Dzieje się na nich wszystko, poczynając od drobnych urazów i reakcji uczuleniowych, poprzez zatrucia alkoholowe lub spowodowane przez inne substancje psychoaktywne, na nagłym zatrzymaniu krążenia kończąc - mówi ratownik medyczny, Jakub Poświata.
1. Punktuje Polaków. "Żadnego instynktu samozachowawczego"
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zalicza fale upałów do "najniebezpieczniejszych zagrożeń naturalnych". Ubiegłoroczna praca opublikowana na łamach "Nature Medicine" wskazuje, że tylko w 2022 r. zmarło 61 tys. ludzi w 35 krajach Europy. W Polsce zmarło wówczas ponad 760 osób.
Zdaniem Jakuba Poświaty, ratownika medycznego, pielęgniarza i dyspozytora medycznego, Polacy za nic mają upał i wiążące się z nim zagrożenie.
- Nie piją wody, wychodzą w pełne słońce bez jakiegokolwiek zabezpieczenia choćby w postaci nakrycia głowy. Żadnego instynktu samozachowawczego, wręcz pchają się na tę wysoką temperaturę - punktuje Polaków w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Poświata.
Jak mówi, medycy wciąż apelują, żeby unikać ekspozycji na słońce, zwłaszcza gdy temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza. - Efekt jest żaden - podsumowuje krótko. - Pamiętam panią, która zasłabła w jednej z hal zakupowych w Warszawie. Zapytałem ją, dlaczego wybrała się na zakupy w taki upał. Odpowiedziała mi, że była dobra promocja na garnki. I nie jest to odosobniony przypadek. Latem mamy dużo wyjazdów na lokalne bazarki, stragany, do piekarni, gdzie musimy ratować ofiary upałów.
Drugi grzech to picie zbyt małych ilości płynów. - Jeżdżę do tych pacjentów właściwie nieustannie. Wchodzę i już po ich skórze widzę, że są odwodnieni. Na pytanie o to, ile piją, odpowiadają, że dwie szklanki dziennie - mówi Jakub Poświata.
Wyjaśnia, że również jego tata padł ofiarą odwodnienia. W szpitalu okazało się, że ma kamicę nerkową.
- W momencie kiedy nie przyjmujemy odpowiedniej ilości płynów, a jednocześnie organizm traci płyny z powodu upałów, to wszystkie te szkodliwe substancje, których nerki powinny się pozbyć, pozostają w organizmie przez dłuższy czas. Odkładają się również w nerkach i stąd latem obserwujemy dużo więcej przypadków ataku kamicy nerkowej - tłumaczy. Przestrzega również, że atak kamicy jest tak bolesny, że "wezwanie zespołu ratownictwa medycznego nie wydaje się niczym bezzasadnym".
Jakub Poświata dodaje, że odwodnienie jest niebezpieczne także dla serca. Wspomina, że na ostatnim dyżurze miał wyjazd do pacjenta z napadową arytmią serca, która może wystąpić na skutek utraty elektrolitów.
- Wraz z wodą tracimy z organizmu m.in. sód, magnez czy potas, kluczowe dla prawidłowej pracy serca. Nasz pacjent nie powiązał tego z upałami i odwodnieniem, był zaskoczony, że źródłem jego dolegliwości może być wysoka temperatura i praca fizyczna w pełnym nasłonecznieniu - wyjaśnia.
2. Omdlenia, bóle głowy, wstrząsy anafilaktyczne
Omdlenia, bóle i zawroty głowy - z tym Jakub Poświata kojarzy upały i swoich pacjentów. Jak mówi, dolegliwości dotykają całe społeczeństwo polskie: bez względu na wiek czy płeć.
- To zarówno osoby, które pracują na dworze w czasie upałów, jak i ci, którzy siedzą cały dzień w niewentylowanych pomieszczeniach - wylicza ratownik.
- Mamy wyjazdy do osób z dusznością lub bólami w klatce piersiowej, z zaostrzeniem przewlekłych chorób. W czasie upałów gwałtownie rośnie liczba przypadków niedokrwiennych udarów mózgu. To również jest skutek zagęszczenia krwi, mniejszej dystrybucji tlenu do mózgu i tendencji do tworzenia się skrzepów w naczyniach zaopatrujących mózg - wyjaśnia.
Ratownik medyczny przypomina, że latem rośnie też ryzyko anafilaksji. - Zimny słodki napój w plenerze, jedna osa i nieszczęście murowane. Osoby uczulone na jad owadów błonkoskrzydłych muszą zachować w tym okresie szczególną ostrożność. Granica między reakcją alergiczną a wstrząsem anafilaktycznym jest bardzo cienka - przestrzega Jakub Poświata.
3. "Ani myślą o piciu wody, a powód jest banalny"
Poza pracą w Zespole Ratownictwa Medycznego (ZRM) Jakub Poświata zajmuje się również zabezpieczaniem od strony medycznej imprez masowych na stadionach, salach koncertowych oraz w plenerze. Te ostatnie latem biją rekordy popularności. Dla przykładu Pol'and'Rock kilka lat temu, według deklaracji organizatora, zgromadził 750 tysięcy osób. Jak mówi Poświata: - Na ograniczonej przestrzeni pojawia się duże skupisko ludzi. Co się może stać? "Wszystko" - podkreśla ratownik.
- Poczynając od drobnych urazów i reakcji uczuleniowych, poprzez zatrucia alkoholowe lub spowodowane przez inne substancje psychoaktywne, na nagłym zatrzymaniu krążenia kończąc - mówi.
- W zeszłym roku podczas letniego sezonu koncertowego mieliśmy aż trzy przypadki NZK (nagłe zatrzymanie krążenia - przyp. red.), rok wcześniej pamiętam co najmniej jeden - wspomina i dodaje, że na szczęście ofiar śmiertelnych nie było. - Rocznie w Europie dochodzi do nawet 700 tys. zatrzymań krążenia z przyczyn kardiologicznych, jeśli więc obsługujemy koncert na 60 tysięcy osób, to nietrudno sobie wyobrazić, że statystycznie zachodzi duże prawdopodobieństwo, że podczas takiej imprezy może trafić się osoba z nagłym zatrzymaniem krążenia.
Ekspert opowiada o festiwalowym szaleństwie. Wyjaśnia, że niektórzy potrafią czekać na otwarcie bram nawet dziesięć godzin, zwłaszcza gdy na scenie ma pojawić się gwiazda wielkiego formatu. - Bramy się otwierają i zaczyna się maraton - wszyscy zaczynają biec, a potem ofiary swojego pośpiechu i szaleńczego biegu pod scenę skręcają staw skokowy, łamią kończyny - mówi i przypomina, że regulamin tego typu imprez zabrania biegania ze względów bezpieczeństwa.
- Jeśli uczestnik imprezy nie biegnie, czy też nie przewróci się w czasie tego biegu i uda mu się dotrzeć pod scenę, to jeszcze nie oznacza sukcesu. Po wielu godzinach w słońcu udaje mu się zająć najlepsze miejsce pod sceną - relacjonuje. - Ani myśli o piciu wody, a powód jest banalny: za wszelką cenę chce uniknąć wyjścia do toalety, żeby nie stracić najlepszego miejsca. Przegrzanie organizmu, udary cieplne i słoneczne, omdlenia, to nasza codzienność w trakcie takich imprez.
Czasami miesiącami bądź nawet latami wyczekiwany występ sprawia, że wiele osób traci rozsądek i zdolność do chłodnej oceny sytuacji. - Fani za wszelką cenę muszą na nim być, niezależnie od kosztów, w tym zdrowotnych. Bagatelizują swój stan zdrowia i przychodzą nawet wówczas, gdy dojdzie do zaostrzenia choroby przewlekłej.
Tysiące osób wokół, upał, odwodnienie i silne emocje. Przepis na tragedię? - Taki przypadek pamiętam z zeszłego roku: mężczyzna przyszedł na koncert, mimo zaostrzenia choroby przewlekłej w tamtym okresie. Wystąpiły problemy kardiologiczne, musieliśmy interweniować, udzielać pomocy. Finalnie mężczyzna został przewieziony do szpitala - wspomina Poświata. Przyznaje, że niektórzy z pacjentów są niemile zaskoczeni informacją, że muszą sobie darować powrót pod scenę.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.