W ferie te wirusy będą wyjątkowo groźne. "Objawy mogą sugerować udar"
Norowirusy mają teraz idealne warunki, by atakować. Lekarze szczególnie ostrzegają przed feriami. Alarmują też, że objawy, które łatwo można wziąć za sezonową "jelitówkę", pojawiają się choćby przy udarze czy nowotworze. - U pacjentów, którzy przeszli ostrą infekcję wirusową, możemy mieć do czynienia z przejściem jednego problemu w drugi - ostrzega gastrolog dr n. med. Dariusz Maj.
1. Tysiące nowych zakażeń
Dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wskazują wyraźnie, że "jelitówki" są w zimie na porządku dziennym i z tygodnia na tydzień jest ich coraz więcej. W samym tylko grudniu przybyło blisko 3600 wirusowych zakażeń jelitowych. W przypadku tych wywołanych przez norowirusy wzrost sięgnął prawie 1200 przypadków.
W całym ubiegłym roku było ponad 41 tys. wirusowych zakażeń jelitowych, czyli niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej. Za ponad 10 tysięcy przypadków odpowiadały norowirusy, które, choć atakują przez cały rok, w zimie mają do tego wyjątkowo dobre warunki.
- Przed nami ferie, więc takich zakażeń będzie jeszcze więcej. Wszelkie wyjazdy, gdzie mamy duże skupiska ludzi niezwykle im sprzyjają. Norowirusy przenoszą się wówczas błyskawicznie i to one najczęściej powodują infekcje potocznie zwane "jelitówką" czy "zimową chorobą żołądka" - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie gastrolog dr n. med. Dariusz Maj.
Lekarze zwracają uwagę, że skala takich zakażeń jest jeszcze większa, niż widać to w oficjalnych statystykach.
- Po pierwsze nie każdy chory idzie do lekarza, wielu pacjentów leczy się na własną rękę w domu i takie leczenie często jest niewystarczające. Po drugie lekarz rodzinny nie ma możliwości zlecić badań kału, które potwierdzą, czy to rzeczywiście norowirus wywołał konkretne objawy infekcyjne dotyczące przewodu pokarmowego, jak biegunka czy wymioty. NFZ tego nie kontraktuje, więc pacjent może je wykonać, ale na własny koszt - dodaje w rozmowie z WP abcZdrowie lekarka rodzinna Joanna Szeląg.
- W związku z tym w raporcie przekazywanym do sanepidu wpisujemy informacje, że biegunka miała podłoże wirusowe lub bakteryjne. Jeśli nie jesteśmy tego w stanie ocenić, zgłaszamy to jako biegunkę o niejasnym pochodzeniu. Dlatego do oficjalnych statystyk trafiają przede wszystkim zakażenia norowirusami, które wymagały hospitalizacji, bo w szpitalu wykonuje się szczegółowe badania - dodaje lekarka.
2. Im dłużej, tym groźniej
Jeśli za gastrycznymi dolegliwościami stoi infekcja wirusowa, objawy, choć mogą być gwałtowne, powinny zniknąć po kilku dniach.
- Jeśli mamy utrzymującą się biegunkę i inne towarzyszące objawy jak bóle mięśni i stawów, podwyższoną temperaturę i gorączkę, wymioty czy mdłości lub bóle brzucha często o kolkowym charakterze, z dużą pewnością możemy stwierdzić, że jest to infekcja wirusowa. Zwłaszcza jeśli takie symptomy mijają po kilku dniach lub około tygodniu. Zdarza się jednak, że mogą się utrzymywać nawet do czterech tygodni - wyjaśnia dr Maj.
Lekarz wskazuje, że najczęściej stoją za tym norowirusy, ale skutki dla układu pokarmowego może wywołać także każdy inny sezonowy wirus.
- Pamiętajmy, że pozornie niegroźna "jelitówka" może mieć bardzo gwałtowny przebieg, z silnymi biegunkami czy wymiotami, które u osób starszych oraz dzieci mogą prowadzić do odwodnienia, a nawet zagrozić życiu. Trzeba więc uważać, by nie przegapić momentu, kiedy należy udać się do lekarza, bo często konieczna jest hospitalizacja - podkreśla gastrolog.
Dr Maj tłumaczy, że utrzymujących się objawów nie należy lekceważyć, zwłaszcza jeśli dolegliwości trwają dłużej niż cztery tygodnie.
- Wówczas jeśli na etapie lekarza rodzinnego, internisty czy lekarza chorób zakaźnych wykluczymy infekcję wirusową, należy zgłosić się do gastrologa. W zależności od stanu pacjenta prowadzimy diagnostykę w kierunku nieinfekcyjnych chorób zapalnych jelit jak choroba Leśniowskiego-Crohna czy mikroskopowe zapalenie jelit - wyjaśnia lekarz.
- Przedłużająca się biegunka może być także objawem zespołu jelita drażliwego, który rozwija się u pacjentów po ostrej infekcji wirusowej. Możemy mieć więc do czynienia z przejściem jednego problemu w drugi - zaznacza lekarz.
Tu także ważne jest jednak kryterium czasu, czyli utrzymujące się co najmniej sześć miesięcy objawy.
Bardzo poważna w skutkach może być także nieleczona celiakia. - Trzeba pamiętać, że przewlekła biegunka może prowadzić do niedoborów pokarmowych, wagi ciała lub znacznego wyczerpania i wyniszczenia. Bywa tak między innymi w niezdiagnozowanej celiakii czy też IBD (nieinfekcyjnych chorobach zapalnych) - dodaje dr Maj.
3. Udar, tętniak, zapalenie opon mózgowych
Symptomy, które łatwo wziąć za "jelitówkę", mogą także alarmować o zagrażających życiu problemach, które nie są związane z przewodem pokarmowym.
- Objawy takie, jak wymioty i silne bóle głowy, które można zinterpretować jako infekcję żołądkową, mogą świadczyć o zapaleniu opon rdzeniowo-mózgowych. Silny ból głowy, któremu towarzyszą wymioty i inne objawy mogą także sugerować udar - zaznacza lekarka.
- Jeśli ból głowy, który towarzyszy wymiotom wystąpił nagle i jest wyjątkowo silny, można też podejrzewać pęknięcie tętniaka, którego skutkiem może być wylew podpajęczynówkowy. Wówczas należy od razu wezwać pogotowie, bo to stan zagrażający życiu. W takich sytuacjach stan chorego jest tak dramatyczny, że wyraźnie widać, że konieczne jest natychmiastowe przewiezienie do szpitala - wskazuje lekarka.
Z kolei utrzymująca się biegunka, szczególnie krwista może być alarmującym sygnałem chorób zapalnych jelit, ale też nowotworu np. jelita grubego.
- Wówczas należy jednak zwrócić uwagę na inne objawy np. zaburzenie rytmu wypróżnień, czyli występowanie biegunki na przemian z zaparciami, czy np. utratę masy ciała - wyjaśnia ekspertka.
Lekarka wyjaśnia, że leczenie infekcji wirusowych, które powodują problemy żołądkowo-jelitowe opiera się na łagodzeniu objawów, nawadnianiu (pijemy regularnie, małymi łykami, szczególnie jeśli występuje gorączka, która jeszcze zwiększa ryzyko odwodnienia) oraz lekkostrawnej diecie, bo nie ma dedykowanych leków do takich zakażeń.
Należy unikać leków przeciwwymiotnych i przeciwbiegunkowych, bo jak podkreśla ekspertka, wymioty i biegunka to swoiste mechanizmy obronne organizmu, więc nie powinno się ich całkowicie hamować. Przy biegunce nie stosuje się antybiotyków.
Częste i dokładne mycie rąk jest podstawą profilaktyki. Ponadto, jeśli mamy świadomość, że w naszym otoczeniu jest chory, wówczas konieczna jest bezwzględna izolacja, a także dezynfekcja specjalistycznymi środkami. Chorzy zarażają nie tylko wtedy, kiedy mają objawy, ale nawet kilka dni po ich ustąpieniu.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.