Wzrost sprzedaży o 335 proc. "Chorują całe rodziny"
Testy combo biją rekordy popularności, podobnie jak leki przeciwgrypowe, których sprzedaż wzrosła o 335 proc. W weekendy punkty nocnej i świątecznej opieki przeżywają prawdziwe oblężenie. - Mamy nawet 180 pacjentów w ciągu jednej doby. Stan chorego może się pogorszyć w ciągu godziny-dwóch - przyznaje dr Ilona Kowalska-Rojtek.
W tym artykule
50 tys. testów dziennie
Grypa atakuje Polaków wyjątkowo silnie, paraliżując przychodnie i zapełniając błyskawicznie szpitalne oddziały. Zdarza się, że pacjenci trafiają do lekarza niemal w ostatnim momencie.
To wynik nie tylko dramatycznego przebiegu samej grypy (na którą mogą się dodatkowo nałożyć inne infekcje), ale też innych chorób, które wirus może zaostrzyć.
Nawyki zwiększające ryzyko zachorowania na grypę
Polacy masowo rzucili się na testy combo (wykrywające COVID-19, RSV i grypę). Rekordowe dane z aptek to kolejny dowód na to, jak ciężki jest ten sezon grypowy.
Z danych PEX PharmaSequence wynika, że w styczniu sprzedaż testów wzrosła już do 53 tys. dziennie. W porównaniu z listopadem to nawet pięciokrotny wzrost. Rekordowy był pod tym względem 27 stycznia, kiedy sprzedało się 66 tys. testów.
Gwałtownie rośnie także sprzedaż przeciwgrypowych leków z oseltamiwirem (podaje się je w ciągu dwóch pierwszych dni, kiedy wirus się namnaża). Główny Inspektor Farmaceutyczny Łukasz Pietrzak wskazał w serwisie X, że jego sprzedaż wzrosła o ponad 335 proc., porównując styczeń tego roku do tego samego miesiąca ubiegłego roku.
"Co istotne, w dotychczasowym sezonie infekcyjnym zaszczepieni przeciw grypie stanowili zaledwie 1,4 proc. osób, które zrealizowały receptę na oseltamiwir" - zaznaczył Pietrzak.
Nawet 180 chorych w ciągu doby
- Ostatnie trzy weekendy były dla nas wyjątkowo obciążające, mieliśmy prawdziwe oblężenie pacjentów, nawet 180 osób w ciągu jednej doby - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Ilona Kowalska-Rojtek, lekarka, która przyjmuje w ramach nocnej i świątecznej opieki w poradni w Bydgoszczy.
- Niestety choruje też część lekarzy, dodatkowo mamy sezon urlopowy, więc przy znacznie mniejszej obsadzie musimy przyjąć więcej pacjentów. Niektórzy chorzy trafiają do nas już z bardzo zaawansowanymi objawami, jak duszności, problemy z oddychaniem, bóle w klatce piersiowej, przy których często dochodzi do powikłań np. zapalenia płuc, które wymagają hospitalizacji - dodaje lekarka.
Ciężki sezon widać też w punktach nocnej i świątecznej opieki działających w ramach wojewódzkiego szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
- Mamy bardzo dużo pacjentów z grypą, a wśród nich są tacy, którzy dostają receptę na leki i mogą wrócić do domu, ale też chorzy z cięższym przebiegiem, którzy od razu są kierowani do szpitala. Chorzy z grypą trafiają też regularnie na szpitalny oddział ratunkowy - informuje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Małgorzata Piasecka, p.o zastępcy dyrektora ds. lecznictwa szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Dodaje, że aktualnie na oddziałach jest hospitalizowanych 50 pacjentów z grypą i w ostatnich tygodniach ta liczba utrzymuje się na podobnym poziomie.
Ostatni weekend też nie należał do najłatwiejszych. Tylko w ramach nocnej i świątecznej opieki (dwa punkty działające w różnych częściach Lublina) przyjęto łącznie 464 pacjentów (dorosłych i dzieci), najwięcej w sobotę - 187.
Za długo leczą się sami
Dr Kowalska-Rojtek wskazuje, że to może być wynik zbyt długiego leczenia na własną rękę, środkami dostępnymi powszechnie bez recepty.
- Niestety mamy pacjentów, którzy przegapili moment, w którym trzeba było skonsultować się z lekarzem i po pomoc zgłosili się już z nasilonymi objawami. Z drugiej strony grypa może też przebiegać bardzo podstępnie i zdarza się, że na początku nie ma ostrych objawów, ale stan chorego może się pogorszyć nawet w ciągu godziny-dwóch. Takie osoby często trafiają do lekarza właśnie w weekend - zaznacza lekarka.
- Mogą to być także chorzy, którym się nie udało dostać w godzinach pracy poradni, co mnie nie dziwi, bo w ciągu tygodnia też mamy bardzo dużo pacjentów - dodaje dr Kowalska-Rojtek.
Oblężenie przeżywa większość przychodni w Polsce, w wielu miejscach nie ma szans na wizytę tego samego dnia. Przy dużym szczęściu może znaleźć się termin na następny dzień, ale zdarzają się też placówki, w których chorzy muszą czekać nawet kilka dni.
Chorzy zgłaszają się też z wysoką gorączką sięgającą nawet 40 stopni, silnym suchym napadowym kaszlem, uczuciem silnego rozbicia, a także wymiotami i biegunką. U dzieci dominuje wysoka gorączka i silny kaszel.
- Grypa jest bardzo zaraźliwa, widzimy, że chorują całe rodziny, przychodzą rodzice z dzieckiem, a także dziadkowie. Pamiętajmy, że lecząc się na własną rękę, musimy się też uważnie obserwować, jeśli mimo leków nasz stan się nie poprawia, to jest to bezwzględne wskazanie do wizyty u lekarza. Chodzi o zapisanie skutecznych leków skierowanych przeciwko wirusowi, ale też ocenę ewentualnych powikłań. Im szybciej zareagujemy, tym to ryzyko będzie mniejsze - apeluje lekarka.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.