Japonia mierzy się z rekordową falą zachorowań. Epidemiolodzy zaniepokojeni
Japonia odnotowuje bezprecedensowy wzrost zachorowań na krztusiec. Według najnowszych danych Japońskiego Instytutu Bezpieczeństwa Zdrowotnego (JIHS) od początku 2025 roku zarejestrowano już 52490 przypadków tej choroby. To najwyższy wynik od momentu rozpoczęcia gromadzenia porównywalnych danych w 2018 roku i ponad trzykrotnie więcej niż dotychczasowy rekord – 16 845 zachorowań w całym 2019 roku.
W tym artykule:
Szczególne zagrożenie dla niemowląt
Tylko w tygodniu od 14 do 20 lipca zgłoszono 3908 nowych przypadków, co stanowi piąty z rzędu tydzień z rekordowym wzrostem. Dla porównania, w 2024 roku odnotowano jedynie około 4 tys. zachorowań w skali całego roku.
Tak nagły skok budzi niepokój epidemiologów, tym bardziej że pojawiły się już przypadki infekcji antybiotykoodpornych, które nie odpowiadają na standardowe leczenie makrolidami, podstawowymi antybiotykami stosowanymi w terapii krztuśca.
Najcięższe przypadki dotyczą najmłodszych – u niemowląt stwierdzono ciężkie powikłania, takie jak zapalenie płuc czy zapalenie mózgu, które w części przypadków zakończyły się zgonami.
Jak rozpoznać krztusiec?
W japońskich mediach podkreśla się, że system ochrony zdrowia został zmobilizowany do priorytetowego leczenia najmłodszych pacjentów oraz do prowadzenia kampanii szczepień przypominających, obejmujących zarówno dzieci, jak i dorosłych opiekunów.
Krztusiec, wywoływany przez bakterie Bordetella pertussis, to jedna z najbardziej zakaźnych chorób układu oddechowego. Zakażenie zaczyna się od objawów przypominających przeziębienie, ale w ciągu kilku dni przechodzi w charakterystyczne, długotrwałe i gwałtowne napady kaszlu, które mogą prowadzić do duszności, wymiotów, a nawet bezdechu u dzieci. Choroba rozprzestrzenia się drogą kropelkową i może być wyjątkowo groźna w skupiskach, takich jak żłobki czy szkoły.
- Z tą chorobą nie ma żartów i nawet młodzi zdrowi ludzie nie są chronieni przed ciężkim przebiegiem i powikłaniami, choć oczywiście u seniorów dodatkowo obciążonych czy niemowląt ryzyko zgonu jest znacznie wyższe - potwierdził w rozmowie z portalem WP abcZdrowie prof. Krzysztof Tomasiewicz, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych USK 1 w Lublinie.
Zobacz także: Zaczyna się jak przeziębienie, kończy się w szpitalu. "Jakby zniszczenia dokonał napalm"
Dlaczego Japonia notuje rekordowe liczby zachorowań?
Eksperci nie wskazali jeszcze jednoznacznej przyczyny gwałtownego wzrostu, ale pojawiają się hipotezy, że może to być efekt spadku wyszczepialności w czasie pandemii COVID-19, kiedy wielu rodziców unikało kontaktu z placówkami medycznymi.
Swoje znaczenie mogą mieć także mutacje bakterii prowadzące do zwiększonej odporności na antybiotyki, co obserwuje się już w niektórych regionach.
Władze zdrowotne apelują o szczepienia DTaP (błonica, tężec, krztusiec) oraz o dawki przypominające, które mogą znacząco ograniczyć ryzyko zakażenia i powikłań. Eksperci podkreślają, że szczepienia są kluczowe, ponieważ osoby dorosłe, które nie odnowiły odporności, mogą być głównym źródłem zakażeń dla najmłodszych.
- Dorośli nie są świadomi, że ich też dotyczy ten problem. W przypadku krztuśca takie szczepienie powinno się powtarzać co 10 lat. Inaczej to wygląda u kobiet w ciąży, które niezależnie od tego, kiedy przyjęły ostatnią dawkę i tak powinny przyjąć kolejną, aby zapewnić dziecku bierną ochronę po urodzeniu - zaapelowała w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii w Instytucie Nauk Biologicznych UMCS.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.