Kwalifikacja wojskowa obnażyła problemy młodych Polaków. "To plaga"
Ruszyła kwalifikacja wojskowa, która bezlitośnie obnaża problemy zdrowotne młodych Polaków. Lekarz alarmuje o prawdziwej "pladze", z którą zmagają się już nawet 19-latkowie. - Ta skala mnie przeraża, nawet jeszcze kilka lat temu tego nie było - przyznaje dr n. med. Sławomir Chomik, lekarz, który orzeka w jednej z komisji lekarskich.
Pokolenie "słabych ludzi"
3 lutego ruszyła kwalifikacja wojskowa. Wezwania otrzyma w tym roku około 230 tys. osób. To m.in. młodzi mężczyźni z rocznika 2006, ale też kobiety i osoby do 60. roku życia z nieuregulowanym statusem wobec służby wojskowej (nie przechodzili wcześniej kwalifikacji).
Po weryfikacji tożsamości, kandydaci przechodzą badanie psychologiczne i lekarskie (m.in. pomiar ciśnienia, ważenie, mierzenie, ocena postawy, wzroku, słuchu, weryfikacja dokumentacji medycznej), na podstawie których jest przyznawana kategoria zdolności do służby wojskowej.
Temat wzbudza wiele emocji, również ze względu na obawy o zdolność do obrony Polski, które ma wielu z nas. Tymczasem forma młodych Polaków, którzy stawiają się na kwalifikacji, jest fatalna, a to może niepokoić jeszcze bardziej.
- To, co od razu rzuca się w oczy podczas kwalifikacji wojskowej, to plaga nadciśnienia oraz nadwagi i otyłości. Przyznam, że ta skala mnie przeraża, bo nawet jeszcze kilka lat temu tego nie było. Jeśli natomiast spojrzelibyśmy dekadę wstecz lub jeszcze wcześniej, to takie przypadki były jednostkowe - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Sławomir Chomik, lekarz, który orzeka w ramach kwalifikacji wojskowej w jednej komisji lekarskich, partner zarządzający w Medical Research Center.
- Jeśli ma się z tym do czynienia na co dzień, to robi to ogromne wrażenie, większe niż suche statystyki medyczne. Zwłaszcza że mówimy o 19-latkach, którzy w dodatku nie mają świadomości, w jak złym stanie jest ich zdrowie, więc nic z tym nie robią i automatycznie stają się kandydatami do udaru czy niewydolności serca już w wieku 40-50 lat. Zdarza się, że już z poziomu kwalifikacji wojskowej wysyłamy takich ludzi na pogłębioną diagnostykę i konsultacje ze specjalistą np. kardiologiem - przyznaje lekarz.
Z jego szacunków wynika, że nawet ok. 30-40 proc. 19-latków, którzy pojawiają się na kwalifikacji wojskowej ma problem z nadciśnieniem, 60 proc. z nadwagą, a ok. 30 proc. zmaga się z otyłością.
- Na kwalifikacjach wojskowych widzę, że nadwaga i otyłość ma postać epidemii. Niestety "hodujemy" to od małego, bo młode pokolenie ma patologiczny wręcz brak ruchu, co w połączeniu z fatalną dietą - przetworzonym jedzeniem i energetykami, sprawia, że choroby, takie jak nadciśnienie czy cukrzyca pojawiają się wiele lat wcześniej - zaznacza.
Niestety to błędne koło, bo tacy ludzie często jak ognia unikają wysiłku fizycznego.
- Trudno im więc często wytrzymać na zwykłym WF-ie, a co dopiero mówić o obronności. Czując z kolei presję ze strony rówieśników, a nawet mierząc się z zaszczuciem, zaczynają mieć problemy z psychiką. Przed nami pilna praca u podstaw, teraz mamy czas, by działać już na etapie edukacji zdrowotnej w szkole podstawowej. Potwierdza się niestety powiedzenie, że dobre czasy generują słabych ludzi, którym trudno radzić sobie w kryzysie - podkreśla ekspert.
Nadwrażliwi i wycofani
Dr Sławomir Chomik zwraca uwagę, że problemy z psychiką to kolejny alarmujący rys młodego pokolenia.
- Podczas kwalifikacji wojskowej obserwuję coś, czego nie widziałem chyba nigdy, a mam wieloletnie doświadczenie. Określenie stosowane przez psychologów "pokolenie płatków śniegu" idealnie to określa. Przychodzą często nadwrażliwi, wycofani ludzie, którzy nie potrafią sobie radzić ze stresem i zdradzają to już swoją postawą ciała - ocenia lekarz.
- Psycholog jest podczas kwalifikacji wojskowej pierwszym filtrem i już na tym etapie wyłapujemy stany lękowe, a nawet maskowane lub nieuświadomione depresje, które prowadzą do samooklaczeń. Część z tych osób próbuje ukrywać swoje problemy, zatajając dokumentację medyczną, ale doświadczony psycholog jest to w stanie rozpoznać - wskazuje lekarz.
Z drugiej strony, pogorszenie kondycji psychicznej, które staje się powszechnym zjawiskiem, wykorzystują ci, którzy kombinując, chcą w kwalifikacji uzyskać niższą kategorię.
- Kombinowanie na kwalifikacjach wojskowych było zawsze, bo niezależnie od pokolenia znajdą się tacy ludzie. Nie na wszystkie pytania są jednak w stanie się przygotować i dzięki np. testom psychologicznym jesteśmy w stanie wiele takich przypadków wyłapać. To działa także w drugą stronę, bo dzięki kwalifikacji jesteśmy też w stanie wiele problemów wykryć - zaznacza lekarz.
"Zło konieczne"
- Aktualnie ok. 10-20 proc. to osoby, które mają pozytywne podejście do wojska, służby w wojsku. Są z reguły wysportowane, a ich zdrowie jest nienaganne. Dla większości kwalifikacja wojskowa to jednak trochę takie "zło konieczne". Panuje też szkodliwy stereotyp, że kwalifikacja to już wcielenie, a tak wcale nie jest. Jeśli ktoś dostanie nawet najwyższą kategorię A, to nie znaczy, że od razu będzie musiał stawić się w wojsku - zaznacza dr Sławomir Chomik.
Tłumaczy, że kategoria E, która oznacza trwałą niezdolność do służby wojskowej, dostaje niewielki procent tych, którzy zgłaszają się na kwalifikację.
Dyskwalifikują m.in.:
padaczka,
skrajna otyłość (trzeciego stopnia),
cukrzyca typu 1,
ciężkie skrzywienie kręgosłupa,
nowotwory złośliwe,
choroby psychiczne.
- Osobom, które mają nadciśnienie czy otyłość dajemy często kategorię B, która oznacza, że ten problem można naprawić, a ponowną kwalifikację należy wykonać w ciągu 12-24 miesięcy. Jeśli problemy są poważniejsze, przyznajemy kategorię D, która oznacza niezdolność do służby w wojsku, ale w czasach pokoju, bo w czasie wojny taki człowiek może być wezwany i pełnić służbę np. w administracji - wyjaśnia lekarz.
Ekspert tłumaczy, że na kwalifikację wojskową mogą być też wezwane osoby, które przechodziły ją wiele lat temu, ale teraz ze względu na zawód (np. kwalifikacje lingwistyczne, medyczne czy związane z IT) mogą się okazać przydatne dla wojska.
- Aktualnie nie są już tylko wzywani 19-latkowie, ale też osoby dużo starsze nawet po 40. czy 50. roku życia, jeśli mają kwalifikacje przydatne dla wojska. Wówczas ich kategoria będzie oczywiście weryfikowana. Są też osoby ze starszych roczników, które nie miały w ogóle nadanej kategorii - tłumaczy.
Lekarz zwraca też uwagę na osobny problem, jakim są braki kadrowe dotyczące medyków wojskowych.
- Zostało co prawda odnowione takie kształcenie na Wydziale Wojskowo-Lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, we współpracy z Akademią Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Pierwsze roczniki opuściły już mury uczelni, ale to kropla w morzu, bo brakuje zarówno lekarzy, jak i ratowników. Niestety, by to poprawić, potrzeba też zachęt finansowych ze strony wojska - podsumowuje lekarz.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.