Lekarze zalecają, by badać, ale NFZ nie chce płacić. Suplementujesz? Lepiej uważaj
To ulubiona witamina Polaków w okresie jesienno-zimowym i całe szczęście, bo na niedobory witaminy D narażone jest 90 proc. populacji. Choć boimy się tego i pamiętamy, że także nadmiar może szkodzić, to niewiele osób wie, że ta niewinna witamina może wchodzić w poważne interakcje z lekami.
1. Zbadaj poziom. Niestety NFZ za to nie zapłaci
"Ponieważ wykazano, że niedobór witaminy D jest jednym z czynników ryzyka wielu chorób i śmiertelności ogólnej, zainteresowanie tym problemem skłoniło nas do aktualizacji wcześniejszych polskich zaleceń" - piszą eksperci na łamach tegorocznego numeru "Nutrients".
Według nowych wytycznych osoby w wieku 19-65 lat, które każdego dnia wystawiają skórę na słońce na czas 30-45 minut w godzinach 10-15 od maja do końca września, nie muszą suplementować witaminy D.
W przeciwnym wypadku należy przyjmować 1000-2000 IU/dobę. W przypadku niespełnienia zaleceń konieczna jest suplementacja 10 µg w postaci roztworu wodnego, a po około tygodniu oznaczenie stężenia witaminy D3.
Z tak uproszczonym podejściem nie do końca zgadza się dr Magdalena Cubała-Kucharska, specjalistka medycyny rodzinnej, członkini Polskiego Towarzystwa Żywieniowego i założycielka Instytutu Medycyny Integracyjnej "Arcana". Uważa, że suplementacja witaminy D "powinna być szyta na miarę".
- Kilkadziesiąt minut słońca na odsłoniętą skórę ma zapobiegać niedoborom i zapewniać odpowiednią syntezę witaminy D? To bzdura i łgarstwo, szczególnie w kraju, w którym mamy tak ogromny problem ze smogiem. Nawet u osób, które regularnie się opalają i zapewniają sobie witaminę D wraz z dietą, niedobory są powszechne. Co więcej, nie rekomenduję tej metody pozyskiwania witaminy D także z uwagi na ryzyko nowotworów czy dotykające skórę choroby autoimmunologiczne – wyjaśnia lekarka w rozmowie z WP abcZdrowie.
Ekspertka mówi wprost: nie ma wątpliwości, że witamina D jest kluczowa dla odporności, kości, układu nerwowego, może wspierać trzustkę czy chronić przed rozwojem niektórych nowotworów i może zapobiegać osteoporozie.
- Problem polega na tym, że nie u każdego określona sztywno dawka zda egzamin i zapobiegnie niedoborom – tłumaczy. Wskazuje również, że "widełki" wytycznych są istotną wskazówką: zanim suplementacja, najpierw badanie.
Niestety mimo prób wprowadzenia do koszyka świadczeń refundowanych przez NFZ oznaczenia poziomu całkowitej 25-hydroksy witaminy D – witaminy 25(OH)D, za badanie musimy zapłacić z własnej kieszeni. Koszt to ok. 60 zł.
Dr Cubała uważa, że to błąd. - Oczywiście możemy wyodrębnić kilka grup, które wyjątkowo powinny pamiętać o badaniu, jak osoby, co do których podejrzewa się duże niedobory czy nadmiar, dzieci, osoby po złamaniach.
- Ale ja bym nie chciała punktować newralgicznych grup, chciałabym zaapelować, żeby każdy z nas raz w roku sprawdził stężenie witaminy D3. Idealną sytuacją byłoby, gdyby badanie zlecał lekarz rodzinny – mówi.
- Należałoby ponownie zajrzeć do koszyka. Znajdują się tam badania, które można byłoby wyjąć, by w ich miejscu umieścić oznaczenie stężenia D3. To uniwersalne badanie, które potrzebne jest każdemu Polakowi bez względu na wiek, płeć czy schorzenia towarzyszące – podkreśla.
2. Groźniejszy niż niedobór?
- Miejską legendą jest to, że jeśli podamy ją w odpowiedniej dawce, to mamy problem z głowy. Są sytuacje, w których mimo prawidłowej, zgodnej z wytycznymi podaży, stężenie witaminy D3 w organizmie jest niewystarczające. To dotyczy m.in. pacjentów z przewlekłymi chorobami układu pokarmowego, a także z celiakią czy wszystkimi zaburzeniami, których skutkiem są biegunki tłuszczowe – mówi dr Cubała.
Niestety zarówno niedobór, jak i nadmiar mogą być groźne. Bez świadomości tego, z jakim wyjściowym stężeniem rozpoczynamy suplementację, trudno dobrać odpowiednią dawkę. Badanie jest ważne także w trakcie suplementacji, by mieć pewność co do dawkowania.
- Miałam taką małą pacjentkę z zespołem Downa, która trafiła w ręce nierozsądnych osób. Zaleciły one suplementację witaminy D dla koni i oczywiście w końskiej dawce. Skutki były katastrofalne, u dziecka doszło do zaburzeń w gospodarce wapniowej. Całe szczęście, że trafiła do mnie, bo gdyby taka suplementacja trwała dłużej, nie wiadomo, jak to by się skończyło. Medycyna zna zresztą wiele takich przypadków, jeden z nich opisywany w literaturze mówił o 60-latku, który trafił do szpitala z gigantycznymi kamieniami nerkowymi wskutek nieostrożnej suplementacji witaminą D – relacjonuje lekarka.
3. Z tym nie łącz witaminy D. Uwaga sercowcy
Niedobór, nadmiar i wreszcie interakcje z lekami czy suplementami. To wszystko grozi nam, jeśli będziemy suplementować witaminę bez kontroli. Największe zagrożenie stanowią leki stosowane w chorobach serca.
- Ostrożność muszą zachować osoby przyjmujące glikozydy nasercowe. To leki starej generacji stosowane głównie w niewydolności serca. Witamina D może nasilać ich działanie, skutkiem czego może być przedawkowanie naparstnicy i groźne powikłania pod postacią zaburzeń rytmu serca – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie kardiolog dr Ewa Uścińska.
- Druga grupa leków to leki moczopędne z grupy tiazydów. W połączeniu z witaminą D zwiększają ryzyko hiperkalcemii, tzn. wzrasta stężenie wapnia, co z kolei może zwiększać ryzyko kamicy nerkowej – dodaje kardiolog.
Suplementacja może być niebezpieczna u pacjentów z chorobami nerek. Jak wyjaśnia dr Uścińska, w przypadku skrajnej niewydolności nerek, u pacjentów dializowanych oraz u osób z kamicą nerkową witamina D "prowadzi do zwiększenia wapnia w organizmie i może nasilać tworzenie kamieni nerkowych". Jak zwraca uwagę farmaceutka z serwisu GdziePoLek, mgr farm. Angelika Talar-Śpionek jest jeszcze jedna, znacznie większa grupa populacyjna, w przypadku której witamina D może zaburzać działanie leku.
- Niektóre leki przyspieszają metabolizm witaminy D3, przez co finalnie wchłania się jej mniej. Są to np. leki zawierające karbamazepinę, substancję stosowaną m.in. w leczeniu bólu, w przebiegu neuropatii cukrzycowej czy neuralgii nerwu trójdzielnego bądź leki z fenytoiną czy fenobarbitalem w składzie, które zażywają osoby chore na epilepsję – wylicza farmaceutka w rozmowie z WP abcZdrowie.
Dodaje, że dość powszechne interakcje obejmują glikokortykosteroidy stosowane w łuszczycy, RZS czy stanach zapalnych, w tym m.in. zapaleniu zatok.
- To może wydawać się mało oczywiste, ale nie należy zażywać witaminy D z parafiną ciekłą, a właściwie z żadną substancją, która będzie działała jak absorbent w przewodzie pokarmowym, czyli na cenzurowanym również są suplementy zawierające błonnik – dodaje dr Cubała.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.