NewsySzarlatani dostali nowy kod PKD. "Ta działalność jest wysoce szkodliwa"

Szarlatani dostali nowy kod PKD. "Ta działalność jest wysoce szkodliwa"

Zmiana kodu PKD dotyczącego działalności medycznej i paramedycznej wywołała zaniepokojenie wśród lekarzy i prawników. - Jeżeli pacjent przychodzi do miejsca, które jest oficjalnym gabinetem, dostaje paragon, płaci za usługę kartą, to ma poczucie, że korzysta z wiarygodnej, profesjonalnej usługi medycznej, a w rzeczywistości może być klientem miejsca, którego metody nie mają podstaw naukowych - mówi WP abcZdrowie rzecznik NIL Jakub Kosikowski.

Burza wokół kodu PKD dla szarlatanów. Ludzie "wstydzą się, że dali się nabrać"
Burza wokół kodu PKD dla szarlatanów. Ludzie "wstydzą się, że dali się nabrać"
Źródło zdjęć: © Getty Images / X
Aleksandra Zaborowska

Nowy kod PKD i jego konsekwencje

Z początkiem roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów wprowadzające nowy kod Polskiej Klasyfikacji Działalności – 86.96.Z. Obejmuje on działalność w zakresie medycyny tradycyjnej, uzupełniającej i alternatywnej, zastępując dotychczasowy kod 86.90.D dotyczący działalności paramedycznej.

Zmiana ta wzbudziła duże kontrowersje w środowisku medycznym, ponieważ pod jednym kodem znalazły się zarówno praktyki lekarzy, jak i działalność tzw. uzdrowicieli.

Eksperci obawiają się, że nowe regulacje mogą doprowadzić do sytuacji, w której pacjenci będą mieli trudności z odróżnieniem usług medycznych od tych, które proponują "leczenie" niezgodne z obecną wiedzą medyczną i farmaceutyczną.

Coraz więcej rodziców rezygnuje ze szczepień skojarzonych

Prawnicy z kolei podkreślają, że brak jasnego rozróżnienia pomiędzy medycyną opartą na dowodach a praktykami alternatywnymi może prowadzić do mylnych interpretacji. Naczelna Izba Lekarska zwróciła z kolei uwagę na potencjalne ryzyko "legitymizowania” działań, które nie mają naukowego uzasadnienia.

- Jeżeli pacjent przychodzi do miejsca, które jest oficjalnym gabinetem, dostaje paragon, płaci za usługę kartą, to ma poczucie, że korzysta z wiarygodnej, profesjonalnej usługi medycznej, a w rzeczywistości może być klientem miejsca, którego metody nie mają podstaw naukowych - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej i rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej.

Dr Kosikowski podkreśla, że sprawa jest o tyle skomplikowana, że pacjenci, nawet gdy już zorientują się, że zostali oszukani przez uzdrowiciela bez odpowiednich kompetencji, często się do tego nie przyznają, a efekty "terapii" wychodzą nawet kilka lat później u lekarza.

- Wstydzą się, że dali się nabrać, że zgłosili się do takiego miejsca i uwierzyli w jego metody - mówi.

- Oczywiście, nie skreślamy wszystkich metod medycyny naturalnej, takich jak ziołolecznictwo, które jak najbardziej jest dziedziną medycyny. Co innego, jeśli ktoś twierdzi, że leczy kryształami - dodaje.

Ministerstwo się broni

Ministerstwo Zdrowia, odnosząc się do wątpliwości środowiska lekarskiego, podkreśla, że zmiany w PKD wynikają z działań Głównego Urzędu Statystycznego, który dostosowuje polskie przepisy do międzynarodowych norm, w tym przypadku tych wyznaczonych przez EUROSTAT.

Resort zapewnia, że nowe regulacje nie rozszerzają uprawnień osób nieposiadających kwalifikacji medycznych i że jedynie osoby z odpowiednimi uprawnieniami zawodowymi mogą świadczyć usługi lecznicze. MZ zapowiada także działania mające na celu ograniczenie działalności uzdrowicieli działających sprzecznie z aktualną wiedzą medyczną.

- MZ przygotował we współpracy z Rzecznikiem Praw Pacjenta projekt ustawy, mający znacznie wzmocnić uprawnienia organów publicznych w tym zakresie. Projekt będzie przekazany do konsultacji jeszcze w lutym - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Gołąb, rzecznik resortu zdrowia.

Przedstawiciele środowisk lekarskich działania oceniają jednak jako niewystarczające i, przede wszystkim, zbyt opieszałe.

- Jeżeli chodzi o działania rządów, bo to nie tylko ten rząd, ale i poprzednie, dotyczące oszustw medycznych, to są one zaledwie incydentalne, a nie systemowe. Działają dopiero, gdy coś się zadzieje, pacjent umrze, a media sprawę nagłośnią - ocenia Jakub Kosikowski.

Gdy system od lat pozostaje bezczynny wobec szkodliwych działań pseudouzdrowicieli, na ich "usługi" stale nabierają się kolejni pacjenci.

- Ta działalność jest wysoce szkodliwa, bo przede wszystkim opóźnia właściwą diagnozę i wdrożenie leczenia. Pacjent traci szansę na zdrowie, a nawet na życie. Niedopuszczalne jest tolerowanie działalności, która odwodzi pacjentów od ratujących życie szczepień czy nowoczesnej diagnostyki takiej jak biopsja - ocenia w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, specjalista ginekologii i prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.

- Rząd posiada narzędzia do natychmiastowego działania, co pokazał przy interwencji w sprawie alkotubek. Ciężko mi więc uwierzyć, żeby przez tyle lat nie miał możliwości ograniczenia tego procederu, a już tym bardziej nie wierzę w to, że politycy o tym procederze nie wiedzieli - dodaje.

Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródła

  1. abcZdrowie.pl
  2. X

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie