Szarlatani dostali nowy kod PKD. "Ta działalność jest wysoce szkodliwa"
Zmiana kodu PKD dotyczącego działalności medycznej i paramedycznej wywołała zaniepokojenie wśród lekarzy i prawników. - Jeżeli pacjent przychodzi do miejsca, które jest oficjalnym gabinetem, dostaje paragon, płaci za usługę kartą, to ma poczucie, że korzysta z wiarygodnej, profesjonalnej usługi medycznej, a w rzeczywistości może być klientem miejsca, którego metody nie mają podstaw naukowych - mówi WP abcZdrowie rzecznik NIL Jakub Kosikowski.
W tym artykule
Nowy kod PKD i jego konsekwencje
Z początkiem roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów wprowadzające nowy kod Polskiej Klasyfikacji Działalności – 86.96.Z. Obejmuje on działalność w zakresie medycyny tradycyjnej, uzupełniającej i alternatywnej, zastępując dotychczasowy kod 86.90.D dotyczący działalności paramedycznej.
Zmiana ta wzbudziła duże kontrowersje w środowisku medycznym, ponieważ pod jednym kodem znalazły się zarówno praktyki lekarzy, jak i działalność tzw. uzdrowicieli.
Eksperci obawiają się, że nowe regulacje mogą doprowadzić do sytuacji, w której pacjenci będą mieli trudności z odróżnieniem usług medycznych od tych, które proponują "leczenie" niezgodne z obecną wiedzą medyczną i farmaceutyczną.
Coraz więcej rodziców rezygnuje ze szczepień skojarzonych
Prawnicy z kolei podkreślają, że brak jasnego rozróżnienia pomiędzy medycyną opartą na dowodach a praktykami alternatywnymi może prowadzić do mylnych interpretacji. Naczelna Izba Lekarska zwróciła z kolei uwagę na potencjalne ryzyko "legitymizowania” działań, które nie mają naukowego uzasadnienia.
- Jeżeli pacjent przychodzi do miejsca, które jest oficjalnym gabinetem, dostaje paragon, płaci za usługę kartą, to ma poczucie, że korzysta z wiarygodnej, profesjonalnej usługi medycznej, a w rzeczywistości może być klientem miejsca, którego metody nie mają podstaw naukowych - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej i rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej.
Dr Kosikowski podkreśla, że sprawa jest o tyle skomplikowana, że pacjenci, nawet gdy już zorientują się, że zostali oszukani przez uzdrowiciela bez odpowiednich kompetencji, często się do tego nie przyznają, a efekty "terapii" wychodzą nawet kilka lat później u lekarza.
- Wstydzą się, że dali się nabrać, że zgłosili się do takiego miejsca i uwierzyli w jego metody - mówi.
- Oczywiście, nie skreślamy wszystkich metod medycyny naturalnej, takich jak ziołolecznictwo, które jak najbardziej jest dziedziną medycyny. Co innego, jeśli ktoś twierdzi, że leczy kryształami - dodaje.
Ministerstwo się broni
Ministerstwo Zdrowia, odnosząc się do wątpliwości środowiska lekarskiego, podkreśla, że zmiany w PKD wynikają z działań Głównego Urzędu Statystycznego, który dostosowuje polskie przepisy do międzynarodowych norm, w tym przypadku tych wyznaczonych przez EUROSTAT.
Resort zapewnia, że nowe regulacje nie rozszerzają uprawnień osób nieposiadających kwalifikacji medycznych i że jedynie osoby z odpowiednimi uprawnieniami zawodowymi mogą świadczyć usługi lecznicze. MZ zapowiada także działania mające na celu ograniczenie działalności uzdrowicieli działających sprzecznie z aktualną wiedzą medyczną.
- MZ przygotował we współpracy z Rzecznikiem Praw Pacjenta projekt ustawy, mający znacznie wzmocnić uprawnienia organów publicznych w tym zakresie. Projekt będzie przekazany do konsultacji jeszcze w lutym - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Gołąb, rzecznik resortu zdrowia.
Przedstawiciele środowisk lekarskich działania oceniają jednak jako niewystarczające i, przede wszystkim, zbyt opieszałe.
- Jeżeli chodzi o działania rządów, bo to nie tylko ten rząd, ale i poprzednie, dotyczące oszustw medycznych, to są one zaledwie incydentalne, a nie systemowe. Działają dopiero, gdy coś się zadzieje, pacjent umrze, a media sprawę nagłośnią - ocenia Jakub Kosikowski.
Gdy system od lat pozostaje bezczynny wobec szkodliwych działań pseudouzdrowicieli, na ich "usługi" stale nabierają się kolejni pacjenci.
- Ta działalność jest wysoce szkodliwa, bo przede wszystkim opóźnia właściwą diagnozę i wdrożenie leczenia. Pacjent traci szansę na zdrowie, a nawet na życie. Niedopuszczalne jest tolerowanie działalności, która odwodzi pacjentów od ratujących życie szczepień czy nowoczesnej diagnostyki takiej jak biopsja - ocenia w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, specjalista ginekologii i prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.
- Rząd posiada narzędzia do natychmiastowego działania, co pokazał przy interwencji w sprawie alkotubek. Ciężko mi więc uwierzyć, żeby przez tyle lat nie miał możliwości ograniczenia tego procederu, a już tym bardziej nie wierzę w to, że politycy o tym procederze nie wiedzieli - dodaje.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- abcZdrowie.pl
- X
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.