Pracuje w hospicjum. Mówi, co słyszy w ostatnich chwilach życia
Jest ze swoimi pacjentami do samego końca. Aż puszczą jej dłoń. Zdarza się, że przed śmiercią pytają, jak tam jest po drugiej stronie. Nie wie, ale próbują sobie to razem wyobrazić: że tam już nie będzie bolało.
Krzysztof Załuski: Co może psycholog powiedzieć komuś, kto ma przed sobą tydzień czy dwa tygodnie życia? Słowa otuchy?
Anna Kotuła-Ciuraj, psychoonkolożka, która pracuje m.in. w Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie: To nie zadziała. Tu nie chodzi o pocieszanie, pokrzepianie, dawanie złudnej nadziei. I ja, i pacjent doskonale wiemy, że mamy do czynienia z czymś, co nieuchronnie nadejdzie. Naszym zadaniem jest przepracowanie uczuć i emocji, jakie pacjent odczuwa. Tu i teraz. Nie jest to łatwe zadanie. Ktoś przykuty do łóżka, zdany na pomoc innych w najprostszych czynnościach przeżywa nie tylko lęk, frustrację, ale też złość, niepokój. Na tym się skupiamy. Na jego odczuciach.
Rozmawiacie o śmierci?
Nie jest to temat tabu. Każdy wie, czym jest hospicjum. Znam osoby, które nawet jak przechodzą obok tego budynku, to nagle milkną, przez moment przestają żartować, a niektórzy odwracają głowę. Nie chcą myśleć o śmierci, o cierpieniu. Uciekają myślami do swojego bezpiecznego azylu. Ale on jest tylko w głowie. W życiu wygląda to zupełnie inaczej.
To co pani mówi pacjentom w tych ostatnich chwilach ich życia?
Wiele osób pyta mnie, co tam może być po drugiej stronie. To nie jest pytanie, na które ktokolwiek zna odpowiedź. Ale chcą ją usłyszeć. Staram się wtedy, abyśmy razem to sobie wyobrazili, wspólnie puszczamy wodze fantazji, kreślimy różne scenariusze. Że nie będzie już bólu, cierpienia, że będzie błogi spokój, radość. Takie rozmowy sprawiają, że ci, którzy odczuwali wcześniej strach, niepokój, często stają się bardziej pogodni, spokojni, pogodzeni z losem. Już się nie złoszczą, są bardziej cierpliwi.
Co mówi człowiek, który niedługo umrze?
A bliskim?
Przede wszystkim uświadamiam im, że na tym etapie ich życia wszystko się zmieniło. To teraz mama, która przez lata opiekowała się dziećmi wymaga takiej samej opieki, czułości, troskliwości. Tak jak ojciec, który przez lata dbał o dom, musi mieć poczucie, że teraz w tej roli zastąpi go syn. Że nie musi się martwić o to. Niektórym bliskim pacjenta trzeba wytłumaczyć, że te ostatnie miesiące czy tygodnie życia to także jedyna szansa, żeby ten czas wspólnie spędzić na rozmowie, okazywać sobie dużo czułości, wyrozumiałości, czasami wybaczyć. Nie będzie już drugie szansy, żeby komuś powiedzieć "kocham cię".
A czy nieprzytomny pacjent to usłyszy?
Usłyszy i poczuje. I tak powinniśmy do tego podchodzić. Osoba nieprzytomna jest przez cały czas biernym uczestnikiem życia. Nie można jej traktować przedmiotowo. Ja rozmawiam z każdym pacjentem, także z takim, z którym wydaje się że nie ma zupełnie żadnego kontaktu. Znam przypadki, kiedy ludzie, którzy byli długi czas nieprzytomni, opowiadali później, że docierało do nich to, co ktoś mówił. Bliskość drugiej osoby jest niezmiernie ważna. Musimy o tym pamiętać i każdego na to uczulam. To nie tylko rozmowa, ale także trzymanie chociażby za rękę, głaskanie. Ja tak robię. Opowiadam przy tym różne historie, czasami puszczam takiemu pacjentowi jego ulubioną muzykę, piosenkę. Takie podejście do nieprzytomnego pacjenta jest też bardzo ważne dla jego bliskich. Przez rozmowę, dotyk czują się w pełnej i głębokiej relacji z chorym. Dlatego zawsze zachęcam, żeby do takich pacjentów mówili wszystko to, co płynie z ich głowy i serducha. Zapewniam, że usłyszy.
Jaki jest główny cel terapii psychologicznej w hospicjum?
Pacjenci muszą się nauczyć żyć na nowo. Próbuję poprawić ich jakość życia. Dla człowieka zdrowego trudno sobie wyobrazić, co może odczuwać pacjent, który nie jest w stanie chociażby odczuwać przyjemności z jedzenia, bo nie tylko nie może samodzielnie spożywać posiłków, ale nie czuje często smaku, zapachu. Na to często się skarżą. Trudno im się z tym pogodzić, zaakceptować. Razem uczymy się też na nowo czynności, które kiedyś były rutyną – tak jak umycie zębów, przeczytanie książki. Pacjent potrzebuje mieć poczucie godności i ważności. Dlatego tak ważne jest, żeby z nim spędzać jak najwięcej czasu. Bo ten się wkrótce skończy. Na zawsze.
Źródła
- Krzysztof Załuski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.