Szczere wyznanie pracownika SOR-u. Polscy internauci podzieleni
Na portalu społecznościowym Facebook, na fanpage'u "Czuję, Widzę, Słyszę, Ratuję" pojawił się niezwykle szczery post. To poruszające wyznanie jednego z pracowników Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Wywołało ono falę komentarzy wśród internautów. Co można było przeczytać w wystawionym poście?
1. Szczere wyznanie
Większość osób niejednokrotnie komentuje to, co dzieje się w służbie zdrowia. Często pracownikom zarzuca się brak wyrozumiałości, odpowiedniej opieki czy zainteresowania. Mało kto jednak zastanawia się, jak to wygląda z drugiej strony. Jak wiele poświęcają dla pacjenta osoby, które ratują na co dzień ludzkie życia.
Nie można też zapominać, że lekarze, pielęgniarki i ratownicy to także ludzie, którzy również potrzebują czasu na regenerację i odpoczynek.
Post został opublikowany przez osobę, która przez dwa dni intensywnie pracowała na SOR-ze. Na początku możemy przeczytać:
‐ Po długich miesiącach, a nawet latach miałem przyjemność przez dwa dni popracować w SOR-ze ( Szpitalnym Oddziale Ratunkowym). Powiem szczerze, czuję się jak Meksykańska dama lekkich obyczajów z Tijuany po całonocnej orgii z Amerykańskimi nastolatkami.
Dziwne to miejsce, z jednej strony poszkodowany po bliskim kontakcie z drzewem, inny pacjent ze świeżym udarem, a obok niego drugi z obrzękiem płuc. Do tego kilka duszności i innych ciężkich schorzeń i mamy koktajl Mołotowa.
Z drugiej strony apogeum typowych obywateli jakieś tam RP. Dziewczynka 12 letnia z bolącym kolanem. Ktoś opiekunom powiedział, że mają jechać na SOR, tam od ręki będą przyjęci. Opiekun najwyraźniej miał luki w edukacji, bo na słowa ,,proszę poczekać w kolejce na przyjęcie" rozpoczął histeryczną procedurę darcia japy. O co??? Bo kolano boli, to samo które później po badaniach okazało się stłuczone. Pal licho upadek z 4 metrów i połamanego pacjenta, kolano najważniejsze ... prawda?
Wiele osób zapomina jednak, że SOR to Szpitalny Odział Ratunkowy, który udziela świadczeń opieki zdrowotnej polegających na diagnostyce, a także podjęciu leczenia niezbędnych do stabilizacji funkcji życiowych osób, których stan zdrowia jest zagrożony. Ministerstwo Zdrowia zabrania wręcz udawania się na SOR w celu uzyskania konsultacji specjalistycznych, zwolenianie lekarskiego, recepty czy skierowań.
W dalszej części postu można dowiedzieć się nieco więcej o zachowaniu przeciętnej osoby, która pojawia się na SOR-ze w poszukiwaniu pomocy:
‐ ,,Ile jeszcze będę czekać"? Moje ulubione pytanie zadała pewna pani po 15 minutach czekania w poczekalni, a przyszła z nadciśnieniem mega wielkim, bo 160/90. Oczywiście choruje na nadciśnienie, oczywiście doraźnych leków nie wzięła i standardowo olała lekarza POZ. Lepszy SOR. Nie wiem dlaczego kobieta stwierdziła, że jestem bezczelny po tym, jak jej powiedziałem, że lekarz SOR ma dwa udary oraz 2 innych pacjentów i ma czekać. Hmm ... no podobno miałem mieć na imię bezczelny, ale nie ma takiego świętego a ksiądz uparł się na coś innego.
Boli mnie głowa, boli mnie noga, boli mnie szyja, cały się trzęsę no orzesz ku włoski. A mnie bolą nogi od ciągłego biegania, od pracowni tomografii komputerowej do pacjenta to do laboratorium itd. W zasadzie wczoraj i dziś przez nasz Sor przewaliło się ... wczoraj ok. 140 pacjentów, dziś nie wiem, bo jeszcze noc się nie skończyła. (piszę ten post po dniu na SOR). Ale nieważne, z tej całej masy około 50% spokojnie mogłaby pójść do lekarza POZ lub stosować się do zaleceń lekarza i byłoby po problemie.
‐ Generalnie dużo by tu pisać, ale po co. Tak samo po co chodzić do lekarza rodzinnego, skoro jest SOR. Szpitalny Oddział Ratunkowy to miejsce, gdzie mi zrobią full wypas badania, oceni mnie reumatolog, dermatolog itp. Zrobią mi rezonans magnetyczny i ogólnie miejsce to słynie z cudów.
Mam pewny żal, ogromny żal. Dziś siedziała przez kilka godzin spokojnie w poczekalni rodzina z pacjentem do diagnostyki z podejrzeniem nowotworu. Nie wiem dlaczego nie zgłosili się od razu, pewnie zakręceni byli. Ale człowiek na oko chory, nie wydzierał się i nie groził skargami. Czekał tak jak wielu chorych potrafi cierpliwie znosić swój ból czekając. W tym całej historii morał płynie taki, wydzierają się tylko buraki. Żal mi ludzi, którzy dziś rozpoczęli walkę o swoje życie, powrót do zdrowia lub normalności. Kilkoro pewnie skazanych jest już na dożywotnie leżenie w łóżku, ktoś pewnie umrze, ale jedno wiem na 100% ....
‐ Znowu kolejna osoba wydziera się, że czeka na zbadanie przez lekarza, bo ma .... tym razem kilka ran przedramienia po samookaleczeniu. A Sorry, to matka krzyczy, bo córka postanowiła dodać kilka blizn na swoją i tak paskudną od blizn rękę. Oczywiście nie ma nic do szycia.
Pozdrawiam wszystkich pracowników Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych, szczególnie personel średni zarówno pielęgniarki, ratowników medycznych oraz rejestratorki medyczne. Czasami dziwię się, że macie jeszcze ochotę w tym siedzieć. To naprawdę nie jest praca, to czas w którym logika przestaje mieć jakikolwiek sens a wszystkim rządzi ... wydzierający się burak.
Obecnie post polubiło 1,4 tys. osób, został udostępniony prawie 800 razy. Komentarze, jak zwykle są podzielone. Niektórzy podziwiają, dziękują i czują ogromną wdzięczność do wszystkich pracowników SOR-u. Inni zaś piszą o swoich żalach, dotyczących zbyt długiego czekania czy braku odpowiedniego zainteresowania.
Zobacz także:
Pani Karolina napisała:
- Miałam wypadek samochodowy 2 dni temu jednak pojechałam do domu. Łyknełam przeciwbólowe.. parę godzin... niestety, wymioty, zawroty głowy, ostry ból pleców. Pojechałam na SOR. Co prawda byłam tam 7h , ale zrobiono mi komplet badań.. wszyscy uwijali się jak mogli. Lekarze z jednej strony wysłuchujący pani: mój syn zaraz tu umrze od 2h. To chyba wyrostek! Jak nie przyjmiecie natychmiast to opiszę Was w gazecie. I do tego spokój personelu medycznego: czy mamy się ładnie uśmiechnąć do zdjęcia? ;) Z drugiej reanimujący Pana na korytarzu.. Pozdrawiam SOR Białystok Wielcy ludzie o wielkim sercu!!!
Pani Monika również wyznaje, że bardzo wiele zawdzięcza pracownikom SOR-u:
- Mój tato został skierowany na SOR w Szczecinie po tym jak lekarz pierwszego kontaktu nie potrafił przez kilka wizyt (połączonych z różnymi badaniami krwi) znaleźć przyczynę dziwnego bólu jego nogi. Na SOR-ze w przeciągu kilku godzin wykonali tacie badania i postawili diagnozę którą potem potwierdzono już na szpitalnym oddziale -zaawansowany rak płuc z przerzutami do kości... I mimo że nasz system zdrowia jest chory bo szybciej jest się zdiagnozować na SOR-ze to jestem ogromnie wdzięczna tym lekarzom ... że okazali się być ludźmi ... że nie zbagatelizowali jakiegoś tam bólu nogi ... że nie potraktowali nas rutynowo ...tata zmarł 3 miesiące później ale przynajmniej mogliśmy się na to przygotować ...
Zobacz także:
- Czy to czerniak? Rozpoznaj zmiany na swojej skórze
- Ten chirurg zasnął na podłodze po prawie 30 godzinnym dyżurze. Dla wielu stał się bohaterem
- 7 pierwszych sygnałów, które mogą świadczyć o raku
2. Czym jest projekt „ Czuję, Widzę, Słyszę, Ratuję” ?
Według informacji podanych na Facebooku projekt Czuję, Widzę, Słyszę, Ratuje to:
"dzieło ciężkiej i sumiennej pracy ratowników medycznych i działu marketingu z Kociewskiego Centrum Zdrowia pod patronatem Starostwa Powiatowego. Kierując się naszą pracą przyświecają nam 4 zagadnienia, wektory, które przekazujemy innym podczas naszych szkoleń.
Czuję, czyli nie jestem obojętny na tragedię drugiego człowieka.
Widzę, czyli nie udaję ślepego, gdy dostrzegam że coś się dzieje.
Słyszę, dzięki czemu nie jestem głuchy na czyjeś prośby o pomoc.
Ratuję – wierzymy że dzięki szkoleniom każdy z nas odkryje w sobie potrzebę niesienia pomocy poszkodowanemu gdy zajdzie taka potrzeba, a dzięki umiejętnościom zdobytym podczas kursu będzie mógł z dumą powiedzieć o sobie, że uratował komuś życie."
Jakiś czas temu można było przeczytać równie szczere wyznanie opublikowane także na Facebooku na profilu „Ratownictwo Medyczne - łączy nas wspólna pasja”:
„Widok po walce o ludzkie życie - a Ty Pacjencie siedzisz za drzwiami na poczekalni w SOR i denerwujesz się że musisz czekać - musisz zapamiętać jedno że każdy gorszy stan od twojego zostanie przyjęty przed tobą.”
A także zdjęcie, które obiegło i poruszyło świat przedstawiające lekarza, który zasnął na korytarzu po prawie 30-godzinnym dyżurze.
Wszystkie te posty wywołują ogromne emocje wśród internautów. Czy to moment, w którym należy zwrócić uwagę na to, że faktycznie zauważalny jest problem dotyczący braku zrozumienia pracowników Oddziałów Ratunkowych? To przecież oni najczęściej patrzą na śmierć i ratują każdego dnia wiele ludzi. Czy rzeczywiście my, jako pacjenci nie traktujemy ich z wyrozumiałością i wdzięcznością, a wśród ludzi panuje wszechobecna znieczulica?
A wy jakie macie zdanie na temat tego wpisu? Jakie są wasze doświadczenia z SOR-em?
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.