Zamiast leków woli kupić alkohol. "Nikt nie może mi pomóc"

W grudniu skończy 52 lata. Wygląda o wiele starzej. Już dawno nie ma zębów. Z ubrań ma kilka bluzek, spodni, jakieś stare, wyświechtane swetry. Z trudem mówi, są dni, kiedy trudno ją zrozumieć. To po udarze. Nie pamięta, kiedy to było. Jakiś czas brała leki, ale potem szkoda jej było pieniędzy. Za cenę tabletek można kupić czteropak piwa.

Monika zmaga się z uzależnieniem od alkoholuMonika zmaga się z uzależnieniem od alkoholu
Źródło zdjęć: © Getty Images

Nikt w domu nie miał problemów z alkoholem

Monika nie pamięta dokładnie, kiedy po raz pierwszy się upiła. Chyba jeszcze w liceum. Potem kolejny raz, coraz częściej. Dzisiaj nie musi już dużo wypić, żeby się upić. Już po dwóch piwach plącze się jej język.

Alkohol od początku jej smakował. Nie ukrywa, że nie wyobraża sobie dnia bez niego. Ale czasami organizm już odmawia posłuszeństwa.

- Jak mi leci krew z nosa, to wiem, że ciśnienie mi skoczyło – mówi Monika. - Tak samo, jak boli mnie z tyłu głowa. Wtedy przez jakiś czas nie można pić. Trzeba odczekać - przyznaje.

Ma dwóch starszych braci. Nie utrzymuje z nimi kontaktu. Do jednego ma nawet numer telefonu. Kiedyś do niego nawet zadzwoniła. Dawno. Ale nie pamięta już, co chciała. Była pijana. Chyba chciała mu życzenia złożyć z okazji świąt. Nie jest pewna. Potem już nie dzwoniła.

Ojciec był wojskowym. Mama urzędniczką. Nikt w domu nie miał problemów z alkoholem. Chyba tylko wujek. Ale jego nie pamięta. Ojciec zmarł, jak miała 16 lat. Mama po jego śmierci wpadła w depresję. Całymi dniami nie wstawała z łóżka. Poszła na rentę, ciągle chorowała. Nie miała sił, żeby zajmować się dorastającą córką. Bracia szybko się usamodzielnili, założyli rodziny, pracowali, zarabiali.

Monika nie skończyła liceum. Wyrzucili ją tuż przed samą maturą za nieobecności. Zresztą nauka nie była jej w głowie.

- Miałam wtedy mnóstwo znajomych, którzy ciągle imprezowali – mówi. - Balowaliśmy na okrągło. Wóda, prochy, co rusz budziłam się w innym mieszkaniu, z innym chłopakiem.

Pierwszy odwyk, potem drugi...

Starszy brat próbował ją na początku ratować. Ale nie słuchała. Mama nie chciała jej z czasem wpuścić do domu, bo zaczęła z niego wynosić różne rzeczy na sprzedaż. Żeby mieć za co balować. Jasne, że była na odwyku. Brat ją tam zawiózł niemal siłą. Ale to nie dla niej – stwierdziła.

- Nie chciałam mu robić przykrości i zgodziłam się na leczenie - przyznaje. - Pojechałam tam na trzy tygodnie, ale z pierwszego odwyku mnie odesłali, bo koleżanka w pokoju miała schowaną wódkę i w nocy zabalowałyśmy. Obie nas wywalili. Z nią jeszcze potem spotkałam się w mieście. Zupełnie przypadkowo. Skończyło się tym, że przez trzy dni nie wychodziłyśmy z meliny. Słyszałam potem, że się powiesiła. Nie wiem, czy to prawda.

Drugi odwyk zakończył się wprawdzie bez wyrzucenia, ale zaraz po wyjściu z ośrodka upiła się do nieprzytomności. Wróciła do dawnego życia. Z mamą zerwała kontakt. Zresztą niedługo potem mama zmarła. Na pogrzeb przyszła tak skacowana, że niektórzy z rodziny jej nie poznali. Tak się zaniedbała.

"Zdjęcie córci długi czas nosiłam w portfelu"

Szybko zaszła w ciążę. Z takim jednym. Pamięta jedynie, że rano pomyliła imiona. To był Jurek, a nie Patryk - jak myślała. Zamieszkali u niego na wsi. Urodziła córkę. To cud, że przyszła cała i zdrowa na świat.

- Piłam w ciąży – przyznaje. - Może nie aż tyle jak wcześniej, ale kilka razy urwał mi się film. Urodziny dziecka niewiele zmieniły w jej życiu. Pili oboje. Niemal każdego dnia. Ktoś w końcu wezwał policję. Przyjechali też z opieki społecznej. Byli wtedy kompletnie pijani. Spali. Córka trafiła do rodziny zastępczej. Od tamtej pory nie widziała jej ani razu.

- Wiem tylko tyle, że to bardzo porządni ludzie – mówi Monika. - Ja już nie mam praw rodzicielskich. Ale zdjęcie córci długi czas nosiłam w portfelu. Gdzieś mi potem zginęło.

Jurek zmarł trzy lata później. Tyle mieszkali razem ze sobą. Bez ślubu. Nikt z nich o tym nie myślał.

- Jurek miał niewielkie gospodarstwo, nawet traktor, ale oddał to wszystko w dzierżawę – mówi 52-latka. - Pił więcej ode mnie. Ale dobry był. Nigdy mnie nie uderzył. Głupio umarł. Wracał w zimie od kolegi. Był pijany i niedaleko domu upadł i zasnął. A był mróz. Rano był już cały sztywny.

Poznała innego z sąsiedniej wsi, przeprowadziła się do niego. Kawał drania. Jak za dużo wypił, to ją lał, czym się dało. Raz nawet pogrzebaczem. Miał też wielu kolegów. Niewiele lepsi od niego. Dużo zawdzięcza sąsiadce. To ona kiedyś wezwała pogotowie, kiedy leżała przed domem pobita prawie do nieprzytomności. Nawet załatwiła jej pracę i zasiłek socjalny.

- Opiekowałam się taką babcią. Mieszkałam u niej, gotowałam, sprzątałam, przebierałam. Taka opiekunka. Dobrze mi tam było. Była ciepła woda, wanna - mówi Monika.

Wytrzymała nieco ponad dwa miesiące. Z pierwszej wypłaty kupiła sobie nawet telefon na kartę, trochę ciuchów. Piła po kryjomu, ale w miarę się kontrolowała. Do czasu. Alkohol wygrał. Pewnego dnia poszła na całość. Nie mogli jej dobudzić. Jej podopieczna na szczęście miała opaskę z alarmem. Dobrze, że nic się jej nie stało, bo przez dłuższy czas leżała przy otwartym oknie, bo Monice zrobiło się duszno i je otworzyła. A mróz był nietęgi.

Jej przedostatni partner trafił do więzienia. Za alimenty i długi. Nie chciała zostać sama u niego w domu. Tam nawet ogrzewania nie było. Znajomy zawiózł ją do kuzynki. Przez jakiś czas mieszkała u niej. Ona też lubi wypić, ale ma stałą pracę, dorabia do tego. Ma dom, dzieci. To ona ją poznała z obecnym partnerem. Rencista, ale całkiem jeszcze sprawny. Bo to i drewna narąbie, i węgiel zniesie do piwnicy. I jest porządny. Nie podnosi na nią ręki. Nawet jak za dużo wypije. Bo piją razem. Nie codziennie, ale raz, dwa razy w tygodniu.

"Ja po prostu lubię alkohol"

- Wie pan, jak byłam jeszcze młoda, to dużo czytałam książek – mówi Monika. - Tak jak mama rozwiązywałam też krzyżówki. Gdzieś przeczytałam, że alkoholik musi osiągnąć dno, żeby się dopiero wtedy od niego odbić. Ja już byłam poniżej dna. Wie pan, że przez kilka tygodni mieszkałam w komórce bez wody i światła? Nie myłam się, nie przebierałam. Tylko piłam i spałam w jakimś barłogu. Można jeszcze niżej zejść? Chyba nie. Wiem, że zmarnowałam sobie życie, ale ja się z tym już dawno pogodziłam. Taki mój los. Widocznie tak miało być.

- Nie myślę, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdybym nie piła. Nie cofnę czasu. Ja po prostu lubię alkohol, ten smak, jak ktoś nalewa. To jest całe moje życie. Już w liceum obracałam się głównie w gronie osób, które lubiły imprezować, balować, bawić się przy alkoholu. I tak zostało. Pyta pan o córkę. Co miałabym jej teraz powiedzieć? To już jest dorosła kobieta. Wiem, że jak była sprawa w sądzie o pozbawienie mnie praw rodzicielskich, to chciała najpierw przyjść. Była pewnie ciekawa, jak wyglądam. Ale w ostatniej chwili zrezygnowała. A tak na ulicy, to bym jej pewnie nie poznała. Pamiętam, że miała tylko takie długie, jasne włoski. Może tak jej zostało? - zastanawia się 52-latka.

Monika nie chce słyszeć o terapii. Nie wyobraża sobie podjęcia leczenia, rozmowy z psychologiem. Nie chce żadnej pomocy.

- Proszę pana, mnie nikt nie jest w stanie pomóc. Nie chcę, żeby ktoś za mnie decydował. To moje życie. Mnie się ono podoba - twierdzi.

"Przymusowe leczenie może być jedyną szansą"

Dr Małgorzata Sitarczyk, psycholog z Akademii WSEI w Lublinie, biegła sądowa w zakresie psychologii uważa, że czasem jedyną szansą jest przymusowe leczenie alkoholika.

- W niektórych przypadkach przymusowe leczenie może być szansą dla chorych na wyleczenie – mówi. - Zwłaszcza dla tych, którzy są już w takim stanie, że nie potrafią podjąć samodzielnej i racjonalnej decyzji. To także często jedyna szansa dla ich bliskich, żeby wrócić do w miarę normalnego życia z alkoholikiem pod jednym dachem. Jest to jednak trudne prawnie do zrealizowania. A ta pani wyraźnie powiedziała, że ona żadnej pomocy nie chce i nie oczekuje.

Małgorzata Sitarczyk podkreśla jednocześnie, że przed 1989 rokiem, na 200 mężczyzn, którzy osiągnęli ostatnią fazę choroby alkoholowej, była statystycznie tylko jedna kobieta. Dzisiaj na 100 mężczyzn w pełnoobjawowej chorobie jest aż 17 kobiet.

- Warto jednak przypomnieć, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu widok kobiet pijących alkohol w lokalu nie był czymś codziennym. To był rzadko widziany obrazek. Było większe przyzwolenie na picie, ale z całą pewnością nie u kobiet. Dzisiaj to już nikogo nie dziwi, ani nie szokuje. Obniżył się także wiek inicjacji alkoholowej. W porównaniu do minionej epoki jest to różnica 1,5 roku. Kiedyś to było ok. 16-17 lat, teraz nawet 14-latkowie poznali już smak alkoholu. Obserwuję także, że rodzice są dzisiaj bardzo tolerancyjni dla swoich dzieci, również w kwestii picia alkoholu. Na to jest dziś niestety większe przyzwolenie – podsumowuje psycholożka z Lublina.

Źródła

  1. Krzysztof Załuski

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Źródło artykułu: Krzysztof Załuski
Wybrane dla Ciebie
Sieć wycofuje partię cytryn. Należy je zwrócić do sklepu lub wyrzucić
Sieć wycofuje partię cytryn. Należy je zwrócić do sklepu lub wyrzucić
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Babcia zawsze po nie sięgała. Jak naprawdę działają krople żołądkowe?
Babcia zawsze po nie sięgała. Jak naprawdę działają krople żołądkowe?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie