Zażywają leki przeciwbólowe i trafiają na SOR. Lekarz mówi o przypadkowych zatruciach
Gdy coś boli, chętnie od razu sięgamy po tabletkę. A potem po kolejną i kolejną. Niestety, wielu Polaków nie jest świadomych, jakie konsekwencje mogą dawać popularne leki bez recepty. - Skutki mogą być dramatyczne, a dotyczy to wszystkich popularnych leków przeciwbólowych - przestrzega toksykolog dr n. med. Eryk Matuszkiewicz.
Od wyrwania zęba po zapalenie żołądka
Nasza czytelniczka Agnieszka brała popularny lek przeciwbólowy przez ponad tydzień, nie zdając sobie sprawy z ryzyka. Kobieta chciała uśmierzyć ból po wyrwaniu ósemki. Był dla niej nie do wytrzymania. W rezultacie brała lek dwa razy dziennie dłużej niż siedem dni, mimo że maksymalnie można to robić przez pięć dni.
Skutki były dramatyczne. Agnieszka trafiła do szpitala z ostrym zapaleniem błony śluzowej żołądka. Dopiero w szpitalu dowiedziała się, że przekroczyła dopuszczalną dawkę leku. Wcześniej nie przeczytała ulotki dołączonej do leku, który, owszem, można kupić bez recepty, ale trzeba ostrożnie stosować.
- Niestety, uśpiona czujność w przypadku leków przeciwbólowych to powszechny problem. Polacy mylnie utożsamiają bezpieczeństwo leku z faktem, że jest dostępny bez recepty. Tymczasem jego bezrecepturowość wynika w wielu przypadkach z faktu, że ma mniejsze dawki niż lek dostępny na receptę. Do czynienia mamy jednak z tą samą substancją, która może mieć wiele skutków ubocznych - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr. n. med. Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu.
Sygnały ostrzegawcze, które wysyła chora wątroba
Toksyczna dawka
- Bardzo często mamy przypadki zatruć lekami przeciwbólowymi, bo pacjent nie zajrzał do ulotki, nie dopytał lekarza, jak należy lek przyjmować. Założył, że można to robić dowolnie, byleby przestało boleć. Pacjenci nie wiedzą, że niektóre leki można np. przyjmować maksymalnie przez kilka dni, a przekroczenie tych norm może się skończyć w szpitalu - przyznaje toksykolog.
- Tymczasem skutki mogą być dramatyczne, a dotyczy to wszystkich popularnych leków przeciwbólowych, czyli tych, które zawierają substancje czynne jak ibuprofen, ketoprofen czy paracetamol - dodaje lekarz.
Dr Matuszkiewicz wskazuje, że wśród takich przypadkowych zatruć lekami bez recepty przeważają te po paracetamolu. - Często wynika to z faktu, że na rynku mamy aż kilkadziesiąt preparatów z tą substancją pod różnymi nazwami handlowymi. Trafiają do nas pacjenci, którzy zażywali nawet trzy równolegle, sądząc, że szybciej się wyleczą, a w rzeczywistości kumulowali dawkę, która staje się wówczas toksyczna dla organizmu - dodaje lekarz.
Zaznacza również, że ibuprofen w nadmiernych dawkach obciąża przede wszystkim nerki, a paracetamol - wątrobę. W obu przypadkach może dojść do skrajnej niewydolności tych narządów, a nawet śmierci.
Nie należy przekraczać maksymalnej dawki dziennej, która w leczeniu doraźnym wynosi 4 g, a przy długotrwałym stosowaniu 2,5 g. W przypadku ibuprofenu to maksymalnie 1,2 g bez konsultacji z lekarzem.
Uszkodzenia wątroby
Ostrożność w leczeniu paracetamolem zalecała też Izabella Magnowska-Wiśniewska, hepatolog z Centrum Medycznego Damiana. Lekarka w rozmowie z WP abcZdrowie ostrzegała, że jednorazowe przyjęcie pozornie niedużej dawki, nawet przy zupełnie zdrowej wątrobie, prowadzi do jej uszkodzenia. - Każda dawka większa niż 6 g, to ryzyko niewydolności, nawet wymagającej przeszczepienia narządu - wyjaśniała lekarka.
- Pracując na oddziale, widziałam kilkanaście przypadków uszkodzenia wątroby przez paracetamol, najczęściej był to skutek łączenia go z innymi lekami przeciwbólowymi czy alkoholem. Wówczas ta dawka jest znacznie mniejsza niż 6 g, ponieważ na wątrobę oddziałują dwa czynniki szkodliwe: etanol i substancja czynna, które wątroba musi zmetabolizować - zwracała uwagę hepatolog.
Z kolei dr hab. n. med. Jerzy Jaroszewicz, szef Katedry i Oddziału Klinicznego Chorób Zakaźnych i Hepatologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, ostrzegał, że polekowe uszkodzenia wątroby stanowią nawet 15 proc. chorób wątroby.
Zaszkodzić mogą także popularne leki na zgagę. Chodzi o inhibitory pompy protonowej (IPP), które zmniejszają wydzielanie kwasu solnego w żołądku.
- Pacjenci nie chcą już na zgagę tabletek do ssania, ale proszą o IPP dostępne obecnie bez recepty. Problem w tym, że w sposób stały mogą być one stosowane wyłącznie pod kontrolą lekarza, bez - tylko jako doraźna pomoc w zaostrzeniu, w terapiach okresowych - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie farmaceutka Dominika Lewandowska.
- Później powinno się je odstawić - a pacjenci nie chcą, bo widzą, jak bardzo są skuteczne. Niestety widać, że mocno ich nadużywają. Przeciągają terapię nawet w tajemnicy przed lekarzem, a ich długie stosowanie bez kontroli też ma swoje skutki uboczne - ostrzega farmaceutka.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.