30-latek trafił na toksykologię po zatruciu muchomorem. "Był moment krytyczny"
30-latek pomylił jadalną czubajkę kanię z muchomorem zielonawym, dawniej zwanym sromotnikowym, i wylądował na toksykologii. Pacjent przeżył, ale jego stan był krytyczny. - Wyniki badań laboratoryjnych bardzo źle rokowały - przyznaje dr n. med. Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu.
W tym artykule:
30-latek zatruł się muchomorem
Na toksykologię do Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu trafił młody mężczyzna po zatruciu muchomorem sromotnikowym. 30-latek miał bardzo gwałtowne objawy i wymagał ponad tygodniowej hospitalizacji.
- Mężczyzna trafił do nas w bardzo ciężkim stanie. Był nawet moment krytyczny, kiedy zastanawialiśmy się, czy uda się go uratować, bo wyniki badań laboratoryjnych bardzo źle rokowały. Stężenie toksyny grzybowej było u niego bardzo wysokie, co wskazywało na to, że musiał zjeść spore ilości grzyba - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu. Lekarz dodaje, że na jego oddziale to pierwszy przypadek zatrucia grzybami w tym sezonie, w dodatku muchomorem zielonawym (Amanita phalloides). To najbardziej trujący grzyb w Polsce i jeden z najgroźniejszych na świecie. Jego toksyczność jest tak wysoka, że już spożycie połowy owocnika może być śmiertelne dla dorosłego człowieka. Muchomor ten zawiera wyjątkowo niebezpieczne amatoksyny i fallotoksyny, które powodują zablokowanie syntezy białek i w efekcie masową śmierć komórek, zwłaszcza w wątrobie i nerkach.
Mężczyzna był przekonany, że zebrał jadalne grzyby. W domu je ususzył, a potem zjadł polane miodem i keczupem. Bardzo szybko pojawiły się u niego objawy typowe dla zatrucia grzybami. - Miał gwałtowne objawy, w tym silne bóle brzucha, wymioty, biegunkę. Co jednak ciekawe, mimo poważnego stanu, nie doszło u niego do uszkodzenia wątroby. Zdarzają się takie sytuacje, to indywidualna kwestia, która może zależeć od wielu czynników m.in. stanu wątroby. W przypadku tego pacjenta funkcjonowała ona bardzo dobrze, m.in. dlatego, że mężczyzna nie pije w ogóle alkoholu - wskazuje toksykolog.
Tłumaczy, że pacjentowi nie można było podać leku, który jest standardowo stosowaną w takich przypadkach odtrutką. - Lek podaje się dożylnie, działa on bardzo szybko. Niestety aktualnie są trudności z jego pozyskaniem. Wynika to z problemów z dostawami od producenta i co za tym idzie brakami w aptekach. 30-latek był więc leczony innymi sposobami, które też stosujemy w takich przypadkach, podawaliśmy mu m.in. węgiel aktywowany - dodaje lekarz.
Tych grzybów nie zbieraj
Lekarz wyjaśnia, że pacjent pomylił muchomora sromotnikowego z jadalną czubajką kanią. - To jedna z najczęstszych pomyłek, z jakimi mamy do czynienia. Mitem jest przekonanie, że poddanie grzybów obróbce sprawia, że są one w stu procentach bezpieczne. Tymczasem nie ma to w ogóle znaczenia, bo toksyna grzybowa nie jest wrażliwa na temperaturę. W związku z tym pieczenie czy smażenie nie zabezpieczy nas przed zatruciem, jeśli pomylimy grzyby jadalne z trującymi - przestrzega dr Matuszkiewicz.
Dodaje, że to samo dotyczy niskiej temperatury. - W ostatnich latach zdarzały nam się śmiertelne przypadki zatruć muchomorem. Jednym z takich pacjentów był 40-latek, który zjadł wcześniej zamrożonego muchomora. To nie uchroniło go jednak przed uszkodzeniem wątroby. Konieczny był u pacjenta przeszczep. Niestety stan chorego pogarszał się tak szybko, że mężczyzna nie dożył operacji - przyznaje toksykolog.
Lekarz przestrzega, że najwięcej toksyny jest w kapeluszach, mniej w trzonach grzybów. - Wiele zależy więc od tego, ile i jakich części grzyba zjemy. Poza tym na rokowania ma wpływ stan ogólny pacjenta, kondycja jego wątroby, a także wiek, który jest bardzo ważny dla procesów regeneracyjnych - tłumaczy lekarz.
Podkreśla, że dla bezpieczeństwa należy unikać zbierania grzybów blaszkowych. - Choć są wśród nich również pojedyncze grzyby jadalne, to jest też wiele trujących, które uszkadzają nie tylko wątrobę, ale też nerki albo prowadzą do hemolizy (rozpad czerwonych krwinek, co może mieć śmiertelne skutki - red.). To powinno być decydującym argumentem za tym, by ich w ogóle nie zbierać - zaznacza lekarz.
- Mamy wiele innych gatunków, które nie stwarzają takiego ryzyka - grzybów o rurkowym spodzie kapelusza, zwanym też gąbczastym. To właśnie w przypadku grzybów blaszkowych dochodzi najczęściej do pomyłek, również u doświadczonych grzybiarzy. Gubi ich rutyna, bo są przekonani, że o grzybach wiedzą wszystko - podsumowuje dr Matuszkiewicz.
Zatrucie grzybami blaszkowymi objawia się nie tylko standardowymi symptomami, takimi jak wymioty czy biegunka. To może być także niewydolność nerek i wątroby czy dolegliwości ze strony układu nerwowego w postaci np. drgawek, podobnych do ataków padaczkowych. Chorzy trafiają też do szpitala maksymalnie odwodnieni, z poważnymi zaburzeniami elektrolitowymi, które wywołują kołatania serca, z silnymi dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi.
Co roku sanepid notuje około kilkunastu przypadków zatruć grzybami. Od kilku lat nie ma przypadków śmiertelnych, ostatnie zanotowano w 2020 roku i dotyczyły czterech osób.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualna Polska
Źródło: WP abcZdrowie
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.