5 rzeczy, które zabijają
Średnia długość życia w Polsce to około 75 lat. W 2015 roku ujrzały jednak światło dzienne rzeczy, które potrafią zabić człowieka, zanim osiągnie ten wiek. Dowiedz się, co to jest.
Włączenie aparatu w smarfonie i zrobienie nim sobie zdjęcia wydaje się nieszkodliwe. Jak się jednak okazuje, to tylko pozory. W 2015 roku przekonało się o tym sporo osób na całym świecie.
We wrześniu podczas ataku rekina zginęło osiem osób, które próbowały zrobić sobie tak zwane „selfie” z drapieżnikami. Turysta, który chciał się sfotografować na tle Taj Mahal i w tym celu wszedł na pobliskie wzniesienie, również zmarł. Do czterech kolejnych zgonów doszło, gdy turyści chcieli zrobić „selfie” z niedźwiedziami w parku narodowym. A Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało nawet broszurę, w której ostrzega, że robienie "selfie" może kosztować życie.
Ostra papryczka
Jeśli lubisz ostre przyprawy, pewnie nie raz próbowałeś pikantnych papryczek, takich jak chilli i jelapeno. To dobrze, bo badania naukowe potwierdzają, że ostre potrawy pomagają schudnąć i utrzymać prawidłową wagę. Ale papryczki mają też ciemną stronę.
Za pikantny smak papryczek odpowiedzialna jest kapsaicyna. To dzięki niej, podczas spożywania tego warzywa, czujemy pieczenie. Jeśli jemy np. jelapeno w niewielkich ilościach – nie ma problemu. Natomiast przekroczenie granicy może być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia. W przypadku Naga Jolokia, czyli najostrzejszej papryczki na świecie, granicą bezpieczeństwa są naprawdę niewielkie ilości spożycia tego warzywa. W przeciwnym wypadku kapsaicyna w niej zawarta może poparzyć układ pokarmowy i doprowadzić do śmierci.
Złamane serce
Koniec wieloletniego związku, śmierć bliskiej osoby, wyjazd przyjaciela – powodów złamanego serca jest wiele. Często rozumiemy to w przenośni, są jednak tacy, którzy na syndrom złamanego serca cierpią dosłownie.
Po raz pierwszy naukowcy uznali zespół Takotsubo, znany także jako syndrom złamanego serca, w 1991 roku. Jednak dopiero w 2015 roku zebrali statystyki dotyczące tej dolegliwości. Zespół Takotsubo charakteryzuje się nagłym bólem w klatce piersiowej i dusznościami. Wywołuje go najczęściej jakieś tragiczne wydarzenie, np. wieść o śmierci, wypadku, odejściu kogoś. Badanie opublikowane w "American Journal of Medicine" dowodzi, że 90 procent osób cierpiących na syndrom złamanego serca stanowiły kobiety. Syndrom objawiał się nieprawidłowymi skurczami serca, które na pierwszy rzut oka są podobne do zablokowanej tętnicy. Ból trwa najwyżej cztery tygodnie. Jeśli jednak utrzymuje się dłużej, wymagane jest leczenie farmakologiczne.
Eksperci podają, że spośród 45 osób leczonych na Takotsubo, 9 zmarło.
Wirus Bourbon
W Polsce największym niebezpieczeństwem pochodzącym od ukąszenia przez kleszcza jest dla ludzi borelioza. Jej objawy są podobne do symptomów grypy i przeziębienia. Jednak naukowcy w Stanach Zjednoczonych odkryli inny, jeszcze bardziej niebezpieczny wirus, którym można się zarazić poprzez ukąszenie kleszcza. Chodzi o wirus Bourbon, nazwany tak od hrabstwa, w którym doszło do zakażenia.
50-letni mężczyzna został ukąszony przez kleszcza i po dwóch dniach zachorował. Po kolejnych trzech – poszedł do lekarza. Ten wysłał go do szpitala, gdzie mężczyzna zmarł na atak serca. Było to po 11 dniach od zachorowania. J. Erin Staples, epidemiolog Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) w USA, stwierdził, że objawy występujące u mężczyzny podobne były do zapalenia opon mózgowych lub zapalenia mózgu, jednak nie była to ta choroba. Wirus Bourbon wpłynął również na krwinki czerwone w sposób podobny do choroby Heartland.
Specjaliści z CDC nie są do końca pewni co do sposobu zainfekowania wirusem. Podejrzewają jednak, że przenosi się on przez ukąszenia kleszczy. Na świecie zanotowano na razie jeden przypadek zakażenia wirusem Bourbon.
Krioterapia
Krioterapia to stosunkowo nowa metoda leczenia zmian ortopedycznych. W mniej skomplikowanych przypadkach stosuje się ją miejscowo. Są jednak sytuacje, gdy chory musi wejść do specjalnej komory. A to, jak się okazało, bywa niebezpieczne.
Leczenie zimnem bardzo często stosowane jest przez sportowców. Jednak, aby wejść do komory do krioterapii, w której temperatura dochodzi do -280 stopni, muszą zostać zachowane procedury bezpieczeństwa, a zabieg odbywa się pod czujnym okiem fizjoterapeuty.
Chelsea Ake-Salvacion z Las Vegas nie zachowała tych wytycznych. Weszła do komory do krioterapii, która znajdowała się w salonie kosmetycznym. Kobieta prawdopodobnie weszła do komory po zamknięciu salonu i zamarzła. Jak wynika z informacji policyjnych, możliwą przyczyną śmierci było uduszenie.