Apteki boją się zamknięcia, GIF alarmuje o groźnych naruszeniach. "Zjawisko wysoce niebezpieczne"
"Ponad 7 tysiącom aptek grozi zamknięcie" - twierdzi Stowarzyszenie Poszkodowanych "Apteka Zamknięta", zarzucając urzędnikom, że to kara za praktyki sprzed lat. Tymczasem Główny Inspektorat Farmaceutyczny alarmuje o sprzedaży leków zagrażającej bezpieczeństwu pacjentów i podaje zupełnie inne liczby.
W tym artykule:
Apteki działały zgodnie z prawem?
Stowarzyszenie Poszkodowanych "Apteka Zamknięta" alarmuje, że nawet 7 tysięcy aptek może zostać zamkniętych w związku ze sprawą sprzedaży leków do przychodni. Interweniuje u ministry zdrowia Izabeli Leszczyny, twierdząc, że właściciele aptek mają być ukarani za sprawy sprzed lat.
"Właściciele aptek na mocy otrzymywanych obecnie decyzji są zmuszani do zamykania swoich placówek z dnia na dzień. Ruszyła przeciwko nam jakaś machina, której nie rozumiemy i z którą trudno nam walczyć" – zaznacza Mariusz Cyrankiewicz, przedstawiciel Stowarzyszenia Poszkodowanych "Apteka Zamknięta".
Stowarzyszenie wskazuje, że chodzi o sprawy sprzed siedmiu-ośmiu lat, a Główny Inspektorat Farmaceutyczny "nie ma pełnej wiedzy na temat sytuacji właścicieli aptek, co do których podejmuje decyzje". Stąd, według autorów petycji do ministry zdrowia, może wynikać działanie na niekorzyść przedsiębiorców. Idą nawet o krok dalej, oceniając, że "to może być perfidny sposób eliminowania właścicieli aptek z rynku".
Stowarzyszenie twierdzi, że aptekarze sprzedawali leki do przychodni, nie widząc w tym żadnego zagrożenia. Mieli działać w przekonaniu o zgodności swoich działań z prawem, "w czym dodatkowo utwierdzała ich inspekcja farmaceutyczna, która kontrolując apteki w owym okresie nie dawała żadnych zaleceń pokontrolnych związanych ze wspomnianą aktywnością sprzedażową".
Handlowali deficytowymi lekami
Co na to Główny Inspektor Farmaceutyczny? W rozmowie z WP abcZdrowie Łukasz Pietrzak podkreśla, że "nigdy nie słyszał o takim stowarzyszeniu". Do zarzutów nie chciał się odnosić, odsyłając nas do stanowiska w tej sprawie przygotowanego szczegółowo przez Departament Prawny GIF. Czytamy w nim, że sprawa dotyczy 60, a nie 7 tys. aptek w całej Polsce, jak twierdzą przedstawiciele Stowarzyszenia Poszkodowanych "Apteka Zamknięta"
"Przedmiotem rozpoznania pozostaje ok. 60 tego typu spraw, z czego ok. połowa stanowi sprawy, które wpłynęły do rozpoznania w ubiegłym roku. W latach 2024–2025 Główny Inspektor Farmaceutyczny wydał 30 decyzji cofających zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej" - czytamy w przesłanym do redakcji WP abcZdrowie stanowisku.
GIF alarmuje, że chodzi o "niezgodną z prawem sprzedaż produktów leczniczych do zakładu leczniczego", a to jest "zjawiskiem nagannym i wysoce niebezpiecznym, naruszającym podstawowe zasady prowadzenia apteki ogólnodostępnej".
Co więcej, urzędnicy wskazują, że w większości sprawy dotyczą sprzedaży przez apteki "bardzo dużej liczby - setek a nawet i tysięcy - opakowań produktów leczniczych ratujących życie i zdrowie, przeznaczonych do długotrwałego stosowania".
Precyzują, że chodzi m.in. o leki:
Xarelto (profilaktyki udaru i zatorowości obwodowej),
Fraxiparine (profilaktyka żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej w chirurgii i w chirurgii ortopedycznej),
Clexane (produkt leczniczy stosowany w leczeniu zakrzepicy żył głębokich),
Rispolept Consta (produkt leczniczy przeznaczony do leczenia schizofrenii),
Zoladex (produkt leczniczy stosowany w leczeniu raka gruczołu krokowego),
Kreon (przewlekłe zapalenie trzustki i pooperacyjne leczenie),
Spiriva (produkt do inhalacji w leczeniu przewlekłej choroby płuc).
"Część z produktów leczniczych regularnie była i jest zamieszczana w obwieszczeniach Ministra Zdrowia w sprawie wykazu produktów leczniczych, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych zagrożonych brakiem dostępności na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej" - podkreśla GIF.
W stanowisku wyraźnie zaznaczono, że "w tego typu sprawach sprzedaż nie miała incydentalnego charakteru – zapotrzebowania realizowane były w okresie kilku miesięcy, a nawet i lat, a wartość sprzedaży produktów leczniczych do zakładów leczniczych przekraczała niejednokrotnie kilkaset tysięcy, a nawet miliony złotych".
"Zjawisko naganne i niebezpieczne"
Realizacja zapotrzebowań na hurtowe ilości deficytowych produktów leczniczych to element tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji. Produkty lecznicze zamiast do pacjentów, trafiały ponownie do hurtowni farmaceutycznych, często celem dalszej sprzedaży po wyższych cenach.
"Taki proceder skutkował z kolei deficytami lekowymi na polskim rynku, a zatem był również niebezpieczny dla ochrony zdrowia i interesu społecznego" - czytamy w stanowisku.
GIF zaznacza, że apteki w ten sposób pozbawiały się leków – szczególnie trudnodostępnych i ratujących życie – które zakłady opieki zdrowotnej pozyskiwały na cele niezwiązane z ich działalnością (niejednokrotnie podmioty prowadzące zakłady lecznicze prowadziły również hurtownie farmaceutyczne). Z kolei pacjenci nie mogli tych leków dostać w aptece.
Co więcej, urzędnicy tłumaczą, że zakład leczniczy, udzielający wyłącznie ambulatoryjnych świadczeń zdrowotnych, nie prowadzi farmakoterapii pacjentów. Jeżeli pacjent wymaga leczenia wiążącego się z zastosowaniem produktu leczniczego, powinna być dla niego wystawiona recepta lub skierowanie do szpitala, tak samo w przypadku leków stosowanych długoterminowo i w chorobach przewlekłych.
"Stanowisko organów Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej jest w tym zakresie niezmienione, poparte licznym orzecznictwem sądów administracyjnych" - podkreśla GIF, odnosząc się m.in. do zarzutu dotyczącego karania za sprawy sprzed lat.
O działanie poszkodowanych właścicieli aptek zapytaliśmy samorząd aptekarski. Co ciekawe, rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej w rozmowie z WP abcZdrowie również powiedział, że nie zna takiego stowarzyszenia, a samorząd nie miał żadnych sygnałów dotyczących problemu opisywanego przez jego przedstawicieli.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
- GIF
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.