Codziennie słyszymy obelgi. Czasem od ludzi, którym uratowaliśmy życie [FELIETON]

Przychodzę do pracy, żeby pomagać, diagnozować, leczyć i edukować. To nie jest pusty frazes – to powód, dla którego wybrałam ten zawód. Chcę robić to, co umiem najlepiej. Ale coraz częściej towarzyszy temu niepokój, który nie ma nic wspólnego z medycyną – pisze dla WP abcZdrowie dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska, specjalista chorób zakaźnych.

Lekarka apeluje do Polaków. "Dajcie nam szansę leczyć. Z szacunkiem. Z zaufaniem"Lekarka apeluje do Polaków. "Dajcie nam szansę leczyć. Z szacunkiem. Z zaufaniem"
Źródło zdjęć: © archiwum prywatne
Karolina Pyziak-Kowalska

Lekarz to też człowiek

"...Ci, którzy przekraczają czerwoną linię w kierunku zła, powinni się wstydzić. Ja Wam życzę, żebyście się nigdy nie musieli wstydzić […]. I chcę Wam jeszcze powiedzieć, że [...] dobro i zło czynią ludzie. Życzę Wam, żebyście zawsze na swojej drodze zawodowej czynili dobro" – mówiła w 2024 r, podczas przemówienia dla absolwentów prawa prof. Teresa Gardocka.

Śmierć doktora Tomasza Soleckiego, zamordowanego przez pacjenta w szpitalu, wstrząsnęła nami wszystkimi. Zginął w miejscu, które powinno być symbolem bezpieczeństwa i zaufania. Zginął, bo ktoś uznał, że ma prawo odebrać mu życie za to, że leczenie nie spełniło jego oczekiwań. To nie był przypadek. To efekt procesu, który narasta od lat – i w którym, czasem nieświadomie, uczestniczą także pacjenci.

Nie piszę tego, by kogokolwiek oskarżać. To apel do ludzi, którzy w złości, frustracji czy bólu zapominają, że lekarz to też człowiek. Rozumiem, skąd bierze się wasze rozgoryczenie. System ochrony zdrowia w Polsce jest niewydolny. Czekacie godzinami w kolejkach, zmagacie się z brakiem informacji, z opóźnieniami w diagnozach, z niedostępnością specjalistów.

Ból, strach o zdrowie swoje lub bliskich, bezradność – to wszystko narasta i czasem eksploduje. Ale ta złość, choć zrozumiała, coraz częściej kierowana jest nie tam, gdzie powinna. Nie na system, nie na polityków, którzy od lat zaniedbują ochronę zdrowia, ale na nas – lekarzy, pielęgniarki, ratowników. Na tych, którzy stoją na pierwszej linii i próbują, mimo wszystko, wam pomagać.

Pracujemy w warunkach, które trudno nazwać normalnymi. Brakuje personelu – w wielu szpitalach oddziały funkcjonują tylko dzięki nadludzkiemu wysiłkowi tych, którzy jeszcze nie odeszli. Toniemy w biurokracji, która zabiera czas, jaki moglibyśmy poświęcić pacjentom. Jesteśmy pod ciągłą presją – pacjentów, ich rodzin, przełożonych, a czasem nawet mediów.

A mimo to leczymy. Organizujemy pomoc tam, gdzie system już dawno zawiódł. Ratujemy, pomagamy, przynosimy ulgę w cierpieniu, chociaż sami jesteśmy na granicy wytrzymałości. Robimy to, bo wciąż wierzymy, że to ma sens. Ale ten sens kruszy się z każdym aktem agresji, z każdym wyzwiskiem, z każdą groźbą.

Codziennie słyszymy obelgi

W ostatnich miesiącach takich sytuacji jest coraz więcej. Pobicia, plucie w twarz, niszczenie gabinetów, groźby karalne – to nie są pojedyncze incydenty. To codzienność wielu medyków. Codziennie słyszymy obelgi, czasem od ludzi, którym właśnie uratowaliśmy życie.

Publiczny hejt w mediach społecznościowych, obraźliwe komentarze, a nawet groźby śmierci – to wszystko stało się częścią naszej pracy. Można powiedzieć, że to tylko emocje, że pacjenci mają prawo do frustracji. Ale czy mają prawo do przemocy? Czy mają prawo sprawiać, że medycy boją się przychodzić do pracy, bo staną się obiektem czyjejś frustracji?

Najgorsze jest to, że agresja wobec medyków została w dużej mierze znormalizowana. Przestaliśmy ją zauważać, bo stała się tłem naszej pracy. Bagatelizujemy zniewagi, bo "przecież to tylko słowa". Godzimy się na groźby, bo "pacjent był zdenerwowany". Czasem nawet żartujemy: "Wyzwał mnie, a ja i tak mu pomogłam".

Ale to nie jest powód do żartów. To problem, który narasta i który sprawia, że nasza praca staje się coraz bardziej niebezpieczna. Bo nie chodzi już tylko o słowa. Chodzi o realne zagrożenie – dla nas i dla całego systemu opieki zdrowotnej.

Jeśli nic się nie zmieni, w końcu zabraknie lekarzy. Nie dlatego, że nie chcemy pomagać, ale dlatego, że nie będziemy w stanie dłużej tego znosić. Wielu z nas już odchodzi – do sektora prywatnego, wyjeżdża za granicę, a czasem w ogóle odchodzi z medycyny. Inni wypalają się, tracąc siły i motywację do pracy w takich warunkach.

A w najgorszym scenariuszu – jak doktor Solecki – nie wracają do domu po pracy w przychodni. To nie jest tylko nasz problem. To problem wszystkich, którzy kiedykolwiek będą potrzebowali pomocy medycznej. Bo jeśli nas zabraknie, kto wam pomoże, kto będzie was leczył?

Czarny Marsz Milczenia

Dlatego idziemy w Czarnym Marszu Milczenia. Idziemy, by pokazać, że środowisko medyczne się jednoczy – w obronie wartości, które nas łączą: ochrony życia, zdrowia i zaufania. Milczymy, bo nie trzeba krzyczeć, żeby powiedzieć coś ważnego.

Chcemy, byście zrozumieli: uderzając w nas, uderzacie w siebie. Bez lekarzy, bez pielęgniarek, bez ratowników nie będzie systemu ochrony zdrowia. Zostaniecie sami, bez pomocy, pogrążeni w beznadziei.

Chcemy elementarnego szacunku – takiego, jaki my okazujemy pacjentom, nawet w trudnych sytuacjach. Chcemy systemu, który chroni nie tylko was, ale i nas, w którym czujemy się bezpiecznie. Bo medycyna to relacje, a nie pole bitwy. To współpraca, zaufanie, które budujemy razem.

Szukamy zrozumienia. Wierzymy, że można to zatrzymać – ale potrzebujemy do tego was. Pacjentów, którzy przypomną sobie, że jesteśmy po tej samej stronie. Społeczeństwa, które powie "stop" przemocy wobec medyków. Polityków, którzy w końcu potraktują ochronę zdrowia jak priorytet, a nie problem do zamiecenia pod dywan. Bo jeśli teraz nie zatrzymamy tego procesu, wkrótce może zabraknąć tych, którzy ratują.

Niech Czarny Marsz Milczenia będzie początkiem zmiany. Niech będzie przypomnieniem, że medycyna to nie tylko procedury i leki, ale przede wszystkim ludzie – ci, którzy leczą, i ci, którzy są leczeni. Razem możemy sprawić, że szpitale znów staną się miejscem zaufania i bezpieczeństwa. Razem możemy sprawić, że nikt nie będzie musiał bać się przyjść do pracy, ani do lekarza.

Prosimy tylko o jedno: dajcie nam szansę leczyć. Z szacunkiem. Z zaufaniem. Z nadzieją na lepsze jutro.

dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska, specjalista chorób zakaźnych

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie