Humor z apteki, czyli co można usłyszeć od pacjentów
Apteka to nie jest miejsce na robienie sobie żartów. W końcu przychodzą do niej ludzie, którzy mają jakiś problem ze zdrowiem, a to raczej nie jest powód do śmiechu. Tymczasem codzienność polskich farmaceutów wcale nie jest taka szara. Pacjenci domagają się szerszenia, zamiast żeń-szenia, proszą o syrop śledziowy, mając na myśli prawoślazowy, albo o kość mańską (maść końską). Klienci zachwycają swoją pomysłowością i często rozbawiają farmaceutów do łez.
Problematyczne czopki
Farmaceutka, Anisa Magdziak, opowiada o tym, że często zdarza się, że klienci traktują pracowników apteki jak lekarzy, rozbierając się i pokazując, co im dolega (najczęściej sprawa dotyczy jakiegoś uczulenia). Jednak najbardziej rozbawił ją pewien starszy pan, który miał spore problemy ze słuchem i kupował czopki.
– Mężczyzna na koniec zapytał mnie, jak ma te czopki stosować.
– No... do odbytnicy – odpowiadam.
– Co?! Mam moczyć nogi w miednicy?!
O co proszą klienci w aptece?
Takich zabawnych sytuacji w aptece jest mnóstwo.
–Teraz już wiem, że kiedy pacjent prosi o coś na „łupież zmechanizowany”, to chodzi mu o wszy – mówi portalowi abcZdrowie.pl farmaceutka, Jolanta Maziarczyk.
Zdarza się, że klienci chcą kupić aspirynę z Bayernu albo striptiz intensywny (Strepsils Intensive). Wiele zabawnych sytuacji wynika z tego, że niektórzy wstydzą się poprosić farmaceutę o dany lek. Stres sprawia, że dochodzi do wielu przejęzyczeń, w efekcie czego klienci proszą o „próbkę kału”, „płyn do płukania jamy intymnej” albo „maść na świąd osobisty”.
"Nie pamiętam, jak to się nazywało, ale jak mi pani pokaże, to będę wiedział, że to ten lek”
Niektórzy chcą kupić „stoperan do uszu”, a inni „sól filozoficzną”. Zdarzają się klienci proszący o „test przeciwciążowy”, „kompresory”, zamiast „kompresów”, a ci, którzy zmagają się z hemoroidami, najczęściej proszą o „maść na ból dolnej części pleców”.
Wiele zabawnych sytuacji wynika z nieznajomości preparatu, który ktoś chce nabyć. Stąd też w aptekach pojawiają się klienci proszący o „nasienie koziorożca”, a później okazuje się, że mieli na myśli wyciąg z kozieradki. Inni chcą kupić „maść z ptaka borsuka” – choć istnieje tylko taka z sadła zwierzęcia.
Nie kupujmy leków w internecie
– Pamiętam taką sytuację, kiedy wydawałam pacjentce leki, a jedna z farmaceutek zaczęła mówić coś o imieninach. Ja powiedziałam, że dzisiaj w kalendarzu „Czesława i Hieronima", a klientka oburzona zza lady: "Cooo, ni ma?", sądząc, że nie ma leków, o które prosiła – opowiada farmaceutka, Anisa Magdziak.
Sprzedawcy z aptek dokładają wszelkich starań, aby zrozumieć potrzeby pacjenta, a także często rozszyfrować samą receptę. Na studiach farmaceutycznych śmieją się, że podstawowym przedmiotem na pierwszym roku powinien być „alfabet farmaceuty”, ponieważ pismo lekarza stwarza nieraz wiele wątpliwości nawet najbardziej doświadczonym pracownikom. Najważniejsze jednak jest, aby pamiętać, że to apteka jest miejscem, gdzie powinno kupować się leki. Niestety wielu próbuje kupić je w internecie, co grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, a także często nabyciem drogiego placebo.