Mogą atakować jak grypa. "Zakażeń zacznie przybywać"
Wielka Brytania ostrzega przed drugą falą norowirusów, bo zakażenia rosną tam lawinowo. Choć w Polsce głównym problemem jest nadal grypa, "zimowa choroba żołądka" też daje o sobie znać. Co więcej, grypa może atakować bardzo podobnie. - Do groźnego dla życia odwodnienia może dojść nawet w ciągu kilku godzin - ostrzega dr n. med. Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
W tym artykule:
Norowirusy w natarciu
W Wielkiej Brytanii gwałtownie rośnie liczba zakażeń norowirusami, które wywołują tzw. zimową chorobę żołądka. Wzrost przypadków, które wymagały hospitalizacji, sięgnął tam już 25 proc.
W ubiegłym tygodniu hospitalizowanych było z tego powodu już ponad 1130 pacjentów, a w porzednim miesiącu - 898. Eksperci ostrzegają, że to może wskazywać na drugą falę infekcji wywoływanych przez norowirusy. Radzą zachować ostrożność, bo fakt, że ktoś złapał już infekcję w tym sezonie, nie oznacza, że jest chroniony przed ponownym zakażeniem. Ostrzegają też przed groźnym dla życia odwodnieniem. Wczesne symptomy to m.in. suchość w ustach i gardle, zawroty głowy, zmęczenie, rzadsze niż zwykle oddawanie moczu.
Choć w Polsce nadal głównym problemem jest grypa, norowirusy dają o sobie znać coraz bardziej. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wynika, że do końca stycznia tego roku zanotowano 920 takich infekcji, a do połowy lutego ich liczba wzrosła do 1332. W rzeczywistości zakażeń może być jeszcze więcej, bo norowirusy przenoszą się błyskawicznie, a nie każdy chory zgłasza się do lekarza.
Powrót maseczek coraz bliżej? Białystok podzielony
W całym 2024 roku było ponad 41 tys. wirusowych zakażeń jelitowych, czyli niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej. Za ponad 10 tysięcy przypadków odpowiadały norowirusy. To właśnie one wywołują infekcje potocznie zwane "jelitówką" czy "zimową chorobą żołądka". Norowirusy atakują przez cały rok, ale to właśnie zimą, ze względu na to, że przebywamy często w zamkniętych pomieszczeniach i dużych skupiskach, mają wyjątkowo sprzyjające warunki.
- W tym momencie podstawowym problemem jest grypa i takich infekcji nadal mamy najwięcej, choć wchodzimy już w końcówkę sezonu grypowego. Niewykluczone więc, że zacznie przybywać innych zakażeń, w tym typowych dla zimy "jelitówek". Już teraz mamy infekcje wirusowe czy bakteryjne, które mogą wywoływać nieżyt żołądkowo-jelitowy, zarówno u dorosłych, jak i u dzieci - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Sutkowski, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
Jak odróżnić grypę od norowirusa?
- Za takimi infekcjami, które może mieć cała rodzina, często stoją norowirusy. Na etapie lekarza rodzinnego nie ma jednak możliwości, by zlecić badania kału, które potwierdzą, czy to rzeczywiście ten wirus wywołał konkretne objawy jak biegunka czy wymioty - dodaje lekarz.
Tłumaczy, że NFZ nie kontraktuje tego typu badań, więc jeśli pacjent chce je wykonać, może to zrobić na własny koszt. - Szczegółowe badania wykonuje się dopiero w szpitalu, jeśli pacjent wymaga takiego leczenia. Jeśli hospitalizacja nie jest konieczna, lekarz rodzinny zaleca leczenie objawowe, które łagodzi przebieg infekcji i nawadnienie. Objawy z reguły mijają po trzech dniach - wyjaśnia dr Sutkowski.
Jeśli tak się nie dzieje, a pojawiają się kolejne, jak np. wysoka gorączka, w przypadku małych dzieci i seniorów trzeba reagować natychmiast.
- U takich pacjentów do groźnego dla życia odwodnieniem może dojść błyskawicznie, nawet w ciągu kilku godzin. Trzeba zachować wyjątkową czujność, by nie przegapić momentu, kiedy będzie konieczna hospitalizacja - ostrzega lekarz.
- W przypadku norowirusów infekcja przebiega ogniskami. Chorują całe rodziny, a nawet pół przedszkola czy kilka klas w szkole. Dzieje się to bardzo szybko. To właśnie duża liczba zachorowań jest najbardziej charakterystyczna dla takiego zakażenia, bo same objawy infekcji mogą być czasem mylące - zaznaczała w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Dr Sutkowski wyjaśnia, że objawy jak wymioty, biegunka czy mdłości mogą się pojawiać również przy grypie, choć aktualnie nie jest to częste.
- Takie nieżyty zdarzają się mniej więcej u jednego na dwudziestu dorosłych pacjentów i u mniej więcej u jednego na dziesięcioro dzieci. W przypadku grypy towarzyszą najczęściej innym symptomom, praktycznie nie zdarza się, by występowały samodzielnie. Aktualnie u pacjentów z grypą dominują objawy ze strony układu oddechowego, kaszel, katar, ból gardła. Odróżnienie infekcji ułatwia nam test combo, który pomaga wykryć grypę - dodaje lekarz.
Symptomy ze strony układu pokarmowego u pacjentów z grypą mogą się utrzymywać dłużej, nawet do ponad tygodnia.
Wstrzymaj się do 48 godzin
Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się norowirusów, eksperci zalecają częste mycie rąk wodą z mydłem. Należy też unikać przebywania w towarzystwie innych osób do czasu ustąpienia objawów.
"Jeśli masz biegunkę i wymioty, nie odwiedzaj szpitali ani domów opieki, nie wracaj do pracy, szkoły lub przedszkola przed upływem 48 godzin od ustąpienia objawów i nie przygotowuj jedzenia dla innych, ponieważ nadal możesz przekazać wirusa" - zaznacza Amy Douglas, epidemiolog z Brytyjskiej Agencji Bezpieczeństwa Zdrowotnego.
Pamiętajmy też, że norowirusy są wyjątkowo odporne, więc powszechnie stosowane środki do dezynfekcji nie zadziałają, a norowirusy są w stanie utrzymać się na powierzchniach nawet do tygodnia.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
- Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.