Nowotwór dawał charakterystyczne objawy. "Aż mam ciarki, jak sobie o tym pomyślę"
Diagnoza nowotworu mózgu spadła na Wojtka jak grom z jasnego nieba: na wakacjach, które spędzał z żoną i dziećmi. Standardowe leczenie nie zadziałało, a nadzieją jest niezwykle kosztowna terapia, która w Polsce nie jest refundowana. - Chciałbym mieć szansę, by żyć. Nie wyobrażam sobie, by moi synowie dorastali bez taty - nie kryje emocji 43-latek.
W tym artykule:
Niepokojące objawy zwiastowały glejaka
Diagnoza, którą Wojtek Smalcerz usłyszał we wrześniu ubiegłego roku, wywróciła życie jego rodziny do góry nogami. Lekarze wykryli u niego glejaka wielopostaciowego - najbardziej złośliwy nowotwór mózgu.
- To był szok, bo żyłem bardzo aktywnie, nigdy nie miałem poważniejszych problemów ze zdrowiem. Nowotwór był dla mnie czymś abstrakcyjnym, nie brałem go w ogóle pod uwagę - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie Wojtek.
43-latek, który był w pełni sił, uwielbiał sport, rowerowe wyjazdy, dzisiaj toczy wyczerpującą walkę z chorobą. Kiedy ma słabszy dzień, wysiłek sprawia mu nawet rozmowa. Wtedy z odsieczą przychodzi Agnieszka, która jest w stu procentach zaangażowana w leczenie męża i nieustannie go motywuje.
To ona zauważyła też pierwsze niepokojące objawy. - Takie sygnały pojawiły się już w marcu, czyli mniej więcej pół roku przed diagnozą. Wojtek zaczął mieć depresyjny nastrój, pojawiły się bóle głowy, których nigdy wcześniej nie miał. Sądziliśmy jednak, że to wynik stresu, natłoku obowiązków, bo rok wcześniej urodziły nam się bliźniaki, więc to był na pewno intensywny czas. Nie przypuszczaliśmy, że w ten sposób dawała już o sobie znać choroba - opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie Agnieszka.
Dziwnych symptomów było jednak coraz więcej. - Pamiętam, że jechaliśmy autem i na rondzie niemal doszło do wypadku. Wojtek widział, że nadjeżdża auto, ale w ogóle na to nie zareagował. Potem powiedział mi nagle, że jazda samochodem bardzo go stresuje, podczas gdy wcześniej uwielbiał prowadzić auto - wspomina Agnieszka.
- Zaczął też zapominać o prostych codziennych czynnościach: nie zamykał drzwi do lodówki, zostawiał niezakręcony kran, zostawiał otwarte drzwi do auta. Wtedy już wiedziałam, że dzieje się coś poważnego, ale nadal nie dopuszczałam do siebie myśli o tak poważnej chorobie, jak guz mózgu - dodaje.
Agnieszka namówiła męża na konsultację z lekarzem rodzinnym, podejrzewając, że dziwne zachowanie męża to nie jest tylko wynik stresu. - Nie mogliśmy tak tego zostawić, zwłaszcza że niedługo mieliśmy jechać do Włoch na wyjazd rowerowy. Czekała nas długa podróż autem, w dodatku z dwojgiem małych dzieci - wspomina.
Zamiast wakacji, szokująca diagnoza
- Na wizycie lekarz nie powiedział Wojtkowi nic konkretnego, skłaniał się ku temu, że to wynik stresu. Najwyraźniej wziął pod uwagę przede wszystkim bóle głowy. Do dzisiaj nie rozumiem, jak to możliwe, że nie zaniepokoiły go te dziwne codzienne zachowania. Nie zrobił Wojtkowi żadnych, nawet najprostszych badań, nie zlecił tomografii. Co więcej, powiedział, że możemy jechać do Włoch, tylko żeby nie stresować się w podróży, nie spieszyć - wspomina Agnieszka.
- Aż mam ciarki, jak sobie pomyślę, na co nas naraził, nie odradzając tak dalekiej podróży. To cud, że nie mieliśmy żadnego wypadku - dodaje.
Podróż była dla Wojtka, który był wówczas jedynym kierowcą, niezwykle wyczerpująca. Po 20 godzinach rodzina dotarła do Włoch. Najbliższe dni mieli spędzić aktywnie nad jeziorem Garda razem z przyjaciółmi. Pierwszą trasę rowerową mieli zaplanowaną już następnego dnia. Niestety skończyło się zupełnie inaczej, niż przypuszczali.
- Wojtek nie był w stanie jechać rowerem, nie mógł utrzymać równowagi ani nawet utrzymać bidonu w ręce podczas jazdy. Natychmiast pojechaliśmy na SOR. Nie przypuszczaliśmy jednak, że usłyszymy diagnozę raka. Po wynikach tomografii wszystko było już jednak jasne, a lekarze zaczęli działać bardzo szybko. Skierowali nas do bardziej specjalistycznego ośrodka we Włoszech, gdzie już po pięciu dniach Wojtek przeszedł pierwszą operację - wspomina Agnieszka.
Niestety, po kilku miesiącach, mimo operacji oraz radio- i chemioterapii rezonans wykazał, że guz zaczął odrastać. Konieczna była kolejna operacja, a po niej znowu chemioterapia. Do tego doszły leki na epilepsję, bo po pierwszej operacji Wojtek zaczął mieć ataki padaczki. To go dodatkowo osłabia.
- Najgorsze jest jednak to, że standardowe leczenie onkologiczne w moim przypadku nie działa. Wyczerpaliśmy już wszystkie metody, a lekarze rozkładają ręce - przyznaje Wojtek.
Kosztowna szansa na życie
Agnieszka nie zamierzała się jednak poddawać i zaczęła szukać alternatywy. Tak trafiła na nowoczesną terapię TTFields, która generuje pole elektryczne. Do głowy chorego jest przypięty arrays, czyli rodzaj elektrod podłączonych do specjalnego urządzenia, które pacjent cały czas ze sobą nosi.
43-latek zakwalifikował się do tego leczenia (konsultowali go specjaliści z ośrodka w Bydgoszczy) i korzysta z niej od kilku dni.
- Dzięki temu urządzeniu głowa jest cały czas w polu terapeutycznym, które oddziałuje na guz. Początkowo odczuwałem silnie ciepło, które wytwarzają arrays, ale teraz już się do tego przyzwyczaiłem. Zdaję sobie sprawę, że muszę to nosić cały czas, bo leczenie nie ma z góry ustalonego czasu. Im dłużej trwa, tym tylko lepsze mogą być efekty - wskazuje Wojtek.
Niestety terapia nie jest w Polsce refundowana, więc pacjent musi sam za nią zapłacić. Koszt przekracza jednak możliwości finansowe rodziny, bo oznacza wydatek aż 120 tys. zł miesięcznie.
- To kosmiczna, nieosiągalna kwota, ale daje nam szansę, dlatego zdecydowaliśmy się na uruchomienie internetowej zbiórki. Hamuje namnażanie się komórek nowotworowych, a tym samym wzrost guza. Są pacjenci, którzy korzystają z niej już nawet 5-6 lat. To daje nam ogromną nadzieję - zaznacza Agnieszka.
- Chciałbym mieć szansę, by żyć. Być dalej mężem, najlepszym tatą dla swoich synów. Nie wyobrażam sobie, żeby musieli dorastać bez taty - nie kryje emocji Wojtek.
By wesprzeć Wojtka w walce z chorobą, można skorzystać ze zbiórki na portalu siepomaga.pl. Szczegóły tutaj.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.