Pielęgniarz o pracy w czasie epidemii koronawirusa. Marcin Wieliczko opowiada, jak pracuje się z pacjentami chorującymi na COVID-19

-Co dostaniemy, jak się to wszystko skończy? Pewnie znowu brawa od ministra zdrowia - mówi Marcin Wieliczko, pielęgniarz z krakowskiego szpitala, i z pewnym zrezygnowaniem zaznacza, że praca po 15 godzin dziennie na nikim już nie robi wrażenia. Dzień w dzień jest ze swoimi pacjentami i walczy o ich zdrowie. Co dostaje w zamian? Postanowił nam o tym opowiedzieć.

Pielęgniarz opowiada, jak wyglądała jego praca przy pacjentach z COVID-19Pielęgniarz opowiada, jak wyglądała jego praca przy pacjentach z COVID-19
Źródło zdjęć: © Facebook

Marcin Wieliczko o koronawirusie

Polski resort zdrowia zapewnia, że krzywa epidemii w naszym kraju wypłaszcza się. Nie widać tego jednak w statystykach, a w szpitalach wciąż trwa walka o życie pacjentów. Jest ona szczególnie trudna, ponieważ nie ma jednego skutecznego leku na koronawirusa SARS-CoV-2. Dodatkowo codzienne obowiązki medyków bardzo się zmieniły.

Mateusz Gołębiewski, WP abcZdrowie: Jak pandemia koronawirusa zmieniła twoje obowiązki w pracy?

Marcin Wieliczko, pielęgniarz: Mnie pandemia zastała w Krakowie. Pracowałem na dużym bloku operacyjnym, gdzie na sali operacyjnej wprowadzamy pacjenta w stan "kontrolowanej śmierci". Zabezpieczeń zawsze jest sporo.

Czy Ibuprofen można zastąpić naturalnymi środkami?

Na oddziale intensywnej terapii używane były stroje jednoczęściowe, takie jak widzimy najczęściej w mediach. My na bloku takiego sprzętu nie mieliśmy. Najczęściej wkładaliśmy buty blokowe, które są sterylizowane w wysokich temperaturach. Na to dwuczęściowy strój jednorazowy (spodnie i bluza medyczna), duży fartuch operacyjny, taki jak ubierają chirurdzy do zabiegów.

Na głowę zakładaliśmy dwa czepki ochronne – jeden na włosy, drugi okalał nam twarz i szyję. Dodatkowo gogle, maska FP3 oraz przyłbica. Na dłonie trzy, cztery pary rękawiczek. Tak mogliśmy wyjść do pacjenta.

Jak sobie radziliście z tym, że na wynik testu na koronawirusa czeka się kilka dni? Niektórzy pacjenci wymagają przecież natychmiastowej pomocy.

Pacjenci trafiają do nas z dwóch różnych "źródeł". Pierwsza część pacjentów to osoby z oddziałów szpitala, które były przygotowywane do zabiegów planowych. One miały już pobrany wymaz, zazwyczaj trafiały do nas już z wynikiem ujemnym. Tutaj postępowanie było w dużej części jak z każdym innym pacjentem. Chociaż, na wszelki wypadek, do intubacji takich chorych używaliśmy dodatkowej rurki z założonym filtrem lub przyłbic.

Drugi "typ" pacjentów to ci z potwierdzonym wynikiem pozytywnym na COVID-19. Procedura postępowania była jak u wszystkich, którzy trafili do szpitala z zewnątrz – na przykład z wypadków komunikacyjnych. Wiedzieliśmy, że wynik testu na COVID będzie za parę godzin, a ktoś może umrzeć za parę minut, jeśli mu nie pomożemy. Wszystko trzeba było przy takim pacjencie wykonać w kombinezonie i rękawiczkach.

Ja nawet cieszę się, że pacjenci, którymi się zajmowałem na sali pooperacyjnej, mieli dostęp do żył i byli zaintubowani. Wyobraź sobie, że w czterech parach rękawiczek i w wielowarstwowym kombinezonie musisz zrobić precyzyjne wkłucie.

Marcin jest pielęgniarzem
Marcin jest pielęgniarzem © arch. prywatne

Zobacz także: Pielęgniarka zakażona koronawirusem. Błagała lekarzy, żeby ją ratowali

Jak wyglądał powrót do domu po pracy z zakażonymi pacjentami?

Po wyjściu bezpośrednio od pacjenta z COVID-19 musiałem zdejmować cały kombinezon. Wszystko w dokładnie określonej kolejności, w określonym miejscu (w specjalnej śluzie). Tam też brałem prysznic. Musiałem umyć się cały. Dopiero później mogłem przejść do następnej szatni. Podobnie było, kiedy przychodziliśmy do pracy.

Zdejmowaliśmy swoje prywatne ubrania i przebieraliśmy się w te medyczne, w które zaopatrujemy się sami. Nawiasem mówiąc, powinien je nam zapewnić pracodawca, ale nie ma na to pieniędzy w wielu szpitalach w Polsce. Dalej, ja szedłem na blok, gdzie była druga szatnia – tam przebierałem się w ubrania jednorazowe.

Ja muszę powiedzieć, że za oddelegowanie mnie na oddział intensywnej terapii dostałem normalny przelew tj. dodatek w wysokości nieco ponad 300 zł. To nie jest dużo. Ja nie wiem, czy za 300 złotych mam ochotę narażać własne życie i zdrowie.

Jakbym zobaczył przelew na 4 złote, to bym chyba je wypłacił i oddał prezesowi, mówiąc, że proszę dołożyć jeszcze kilka złotych i niech nam kupią paczkę rękawiczek. Tym by zrobili coś lepszego. To jest zabezpieczenie szpitali, które wynika z braków i lat zaniedbań – i mówię to z całą odpowiedzialnością – wieloletniego, regularnego zaniedbywania systemu ochrony zdrowia w Polsce. Dzisiaj zbieramy żniwa 30 lat tych zaniedbań. To jest efekt poglądu, że "kiedyś zrobimy porządek". To jest kukułcze jajo, które podrzucają sobie kolejne rządy. Jak to jajo się rozbije gdzieś po drodze, to zapłacimy za to wszyscy.

Zobacz także: Jakie pieniądze zapowiadało ministerstwo zdrowia dla pielęgniarek i lekarzy?

Marcin pracuje dzisiaj w jednym z warszawskich szpitali, nie zajmuje się już pacjentami z COVID-19 (materiał własny)
Marcin pracuje dzisiaj w jednym z warszawskich szpitali, nie zajmuje się już pacjentami z COVID-19 (materiał własny)

Wy już za to "płacicie"?

Można tak powiedzieć. Warto podkreślić, że wiele osób pracujących w ochronie zdrowia straciło z dnia na dzień możliwość zarabiania części pieniędzy. Wiele osób miało podpisaną umowę o pracę ze szpitalem państwowym i umowę cywilnoprawną z placówką prywatną.

Odkąd są na oddziałach zajmujących się COVID-19, nie mogą pracować w tej drugiej placówce. Z dnia na dzień utraciły płynność finansową i są na łasce tego, co da państwo. My często widzimy, że system jest zły, ale nie widzimy, jak żyją osoby, które muszą funkcjonować w tym systemie.

Pracownicy ochrony zdrowia pracują po 300 – 400 godzin w miesiącu. Często nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że jest takie zapotrzebowanie. Piętnaście godzin dziennie dwa dni z rzędu? Tu już na nikim to nie robi wrażenia. A co dostaniemy, jak się to wszystko skończy? Pewnie znowu brawa od ministra zdrowia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Źródło artykułu: WP abcZdrowie
Wybrane dla Ciebie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie
Smog dusi Polskę. Zagrożenie głównie w dwóch województwach
Smog dusi Polskę. Zagrożenie głównie w dwóch województwach
Planowe operacje wstrzymane w szpitalu w Kielcach. Interweniuje wojewoda
Planowe operacje wstrzymane w szpitalu w Kielcach. Interweniuje wojewoda