Rośnie liczba zgonów w DKR. "Sytuacja wymaga alertu służb sanitarnych"
Nowe zagrożenie zdrowotne w Afryce. Przez nieznaną chorobę w południowo-zachodniej części Demokratycznej Republici Konga mogło zginąć nawet 147 osób - poinformowały władze kraju. Jak podaje WHO, dwie infekcje mogą odpowiadać za zgony młodych ludzi. Lekarze bez Granic jadą na miejsce zbadać sprawę.
W tym artykule:
Tajemnicza choroba w Afryce
Tajemnicza grypopodobna choroba, która rozprzestrzenia się w Demokratycznej Republice Konga (DRK), spowodowała już wiele zgonów. Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia tego kraju, większość zmarłych to nastolatki w wieku od 15 do 18 lat. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega i informuje, że za zakażeniami może stać więcej chorób.
- Spośród 12 pobranych próbek 10 dało pozytywny wynik testu na malarię, ale możliwe jest, że w grę wchodzi więcej niż jedna choroba - powiedział we wtorek dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus. Jak twierdzi, kolejne testy zostaną jeszcze wykonane.
Wiadomo, że chorzy zgłaszają objawy podobne do grypy, jak gorączka, bóle głowy, katar i kaszel, trudności w oddychaniu i anemia.
Edukacja zdrowotna w szkole. Polacy powiedzieli, co sądzą na temat nowego przedmiotu
Afrykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom nazywają infekcję "chorobą X" i podają, że zakażeniu uległo w ostatnich tygodniach 406 osób. Większość przypadków odnotowano w prowincji Kwango, około 700 km na południowy wschód od stolicy Kinszasy.
Specjalne zespoły reagowania już zostały wysłane do prowincji Kwango, gdzie choroba występuje najczęściej. Miejscowy lider społeczeństwa obywatelskiego, Symphorien Manzanza, powiedział agencji Reuters, że sytuacja jest niepokojąca, a liczba zakażonych nadal rośnie. Tym bardziej, że to wiejski region, gdzie jest problem z dostawą leków.
Urzędnik regionu Afryki Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) poinformował serwis, że "wysłali zespół do odległego obszaru w celu pobrania próbek do badań laboratoryjnych".
Władze Konga obawiają się upolitycznienia infekcji. Medycy na miejscu nie chcą rozmawiać o tej tajemniczej chorobie ani o szczegółach, a tylko władze sanitarne kraju są upoważnione do mówienia na ten temat.
Zobacz także: Tajemnicza infekcja z Demokratycznej Republiki Konga. "Może to być zupełnie nowy patogen". GIS apeluje do polskich obywateli
Lekarze bez Granic badają sprawę
Sprawę śledzi też międzynarodowa organizacja humanitarna Lekarze bez Granic.
- Nasz zespół śledczy wyruszył w drogę do Kwango, aby na miejscu przeprowadzić niezależną ocenę sytuacji i potrzeb - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Andrzej Jędrzejczak, z polskiego biura organizacji Lekarze bez Granic.
- W takich wypadkach prowadzimy zawsze działania rozpoznawcze, aby ocenić, czy i jakie nasze usługi będą potrzebne. Wcześniej, nie mając własnego rozeznania, bardzo rzadko się wypowiadamy. Mówimy tylko o tym, co sami widzieliśmy - dodaje przedstawiciel organizacji.
Jak tłumaczy nasz rozmówca: - Lekarze bez Granic pracują w Demokratycznej Republice Konga od wielu lat. Ze względu na konflikty zbrojne, przesiedlenia i sytuację gospodarczą, system opieki zdrowotnej w tym kraju jest osłabiony i wymaga stałego wsparcia.
- Dostęp do opieki medycznej jest ograniczony. Kraj i jego mieszkańcy mocno doświadczani są przez choroby zakaźne, takie jak AIDS czy malaria. Lekarze bez Granic regularnie odpowiadają też na wybuchy epidemii żółtej febry, odry czy cholery. Leczenie tych chorób często utrudnione jest przez wycieńczenie organizmów pacjentów i zmniejszoną odporność wywołane przez niedożywienie - wskazuje.
- Obecnie nie mamy więcej informacji na temat nieznanej dotąd choroby, która pojawiła się w listopadzie w południowo-zachodniej części kraju. Zespoły Lekarzy bez Granic udały się w rejony, w których odnotowano przypadki zakażeń, w celu oceny sytuacji i potrzeb. Na tej podstawie będą decydować o ewentualnych działaniach medycznych - zaznacza Jędrzejczak.
Dr Stopyra: Nie ma powodów do obaw, ale sytuacja wymaga alertu
Zapytaliśmy specjalistkę, dr n.med.Lidię Stopyrę, ordynator oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii w Szpitalu im. Żeromskiego w Krakowie oraz kierownika Kliniki Chorób Infekcyjnych i Tropikalnych na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu AFM, czy choroba X stanowi większe zagrożenie dla zdrowia publicznego? Lekarka właśnie wróciła do Polski z Kamerunu, gdzie przebywała na misji medycznej.
- Trudno na razie powiedzieć. Stwierdzono zwiększoną liczbę zachorowań, mamy do czynienia z infekcją grypopodobną i prawdopodobnie wiąże się to z istotną śmiertelnością. Dopóki nie możemy testować, to widzimy tylko te przypadki ciężkie i śmiertelne, a nie wiemy tak naprawdę, ile zakażeń jest bezobjawowych i skąpoobjawowych - mówi dr Stopyra.
Jak dodaje specjalistka, cały czas trwa alert epidemiologiczny i jeżeli w jakimś miejscu jest zwiększona liczba zachorowań, to WHO interweniuje i wszystkie służby są uruchamiane w celu oceny zagrożenia. - Dzięki temu jesteśmy bezpieczni. Większość takich sytuacji jest niegroźnych - przekonuje.
- W Afryce nadzór epidemiologiczny jest bardzo skąpy. Jak pytamy lekarzy, to oni w ogóle nie wiedzą, nie mają świadomości, że choroby zakaźne trzeba zgłaszać - tłumaczy ekspertka. - Tak naprawdę odnotowywane są tylko przypadki w stolicy kraju, ewentualnie w dużych miastach. Natomiast są takie rejony, gdzie mieszkańcy rzadko widzą białego człowieka i tam zgłaszalności praktycznie nie ma - mówi dr Stopyra.
Lekarka wspomina, że przedział wiekowy ofiar choroby od 15 do 18 lat jest rzadko spotykany. - Jest część chorób zakaźnych, które powodują dużą śmiertelność u dzieci przy pierwszym zachorowaniu, ale kiedy kolejny raz zachorują, przebieg infekcji jest lżejszy. Są też choroby, które przebiegają ciężej w starszym wieku (np. ospa wietrzna). Ciężki przebieg w wieku 15-18 lat to rzadkość - tłumaczy.
- Pozostaje kwestia badania w warunkach, gdzie nadzór epidemiologiczny jest bardzo trudny, więc musimy poczekać. Na pewno nie ma na razie powodu do obaw, natomiast trzeba tego dopilnować, bo jest to choroba obarczona śmiertelnością i przenoszona drogą kropelkową. Sytuacja wymaga więc alertu służb sanitarnych. Na razie realnego zagrożenia nie ma - podkreśla rozmówczyni WP abc Zdrowie.
Joanna Rokicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- bbc.com
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.