Spór o policyjną eskortę. Krajowa Rada Ratowników Medycznych apeluje
Policja przyznaje, że popularne w sieci nagrania z eskort rodzących kobiet i rannych dzieci to akcje, które formalnie naruszają przepisy. Mimo to funkcjonariusze nie zamierzają z nich rezygnować, bo, jak tłumaczą, takie działania budują zaufanie społeczne i wzmacniają pozytywny wizerunek formacji.
W tym artykule:
Policyjne eskorty - emocje kontra przepisy
Historie o policjantach, którzy na sygnale eskortują do szpitala rodzącą kobietę czy ranne dziecko, powracają w mediach regularnie. Zazwyczaj scenariusz wygląda podobnie: spanikowany kierowca zatrzymuje patrol i prosi o pomoc w szybkim dotarciu do placówki medycznej. Mundurowi włączają sygnały i prowadzą samochód przez miasto, torując mu drogę.
Takie akcje są często szeroko komentowane i chwalone w mediach społecznościowych. Jednak - jak przyznaje sama Komenda Główna Policji - w świetle obowiązujących przepisów takie eskorty są niezgodne z prawem.
Ratownicy: to niebezpieczna praktyka
Zastrzeżenia wobec policyjnych eskort zgłosiła Krajowa Rada Ratowników Medycznych, która w piśmie do Komendanta Głównego Policji zaapelowała o ich wstrzymanie.
Sprawdziliśmy warszawskie SOR-y
"Krajowa Rada Ratowników Medycznych pragnie podkreślić, że taka praktyka jest niewłaściwa, a co najważniejsze - niebezpieczna zarówno dla osoby transportowanej, kierującego pojazdem, jak i innych uczestników ruchu drogowego" - napisali ratownicy.
Jednocześnie zapewnili, że są gotowi współpracować z policją przy opracowaniu jednolitych, opartych na dowodach naukowych procedur postępowania w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia. "Jesteśmy przygotowani do zaangażowania naszych ekspertów w prace nad stworzeniem klarownych wytycznych operacyjnych, programów szkoleniowych oraz materiałów instruktażowych".
Policja: eskorty nie są legalne, ale nie znikną
W odpowiedzi Komenda Główna Policji przyznała, że eskorty cywilnych aut na sygnale nie mają podstaw prawnych. Jak podaje serwis brd24.pl, Biuro Prewencji KGP wyjaśniło, że nawet jeśli cywilny samochód jedzie tuż za radiowozem z włączonymi sygnałami, nie staje się pojazdem uprzywilejowanym.
"Pojazd taki nie może też poruszać się w kolumnie pojazdów uprzywilejowanych, którą można utworzyć wyłącznie w przypadkach określonych w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 2 września 2002 r." - tłumaczą funkcjonariusze.
Policja podkreśla również, że takie interwencje wiążą się z realnym ryzykiem na drodze. "Kierujący może być roztrzęsiony, zachowywać się nerwowo i nieprzewidywalnie, ponieważ sytuacja, w której się znalazł, dotyczy zazwyczaj najbliższego członka jego rodziny" - zaznacza KGP. Podczas szybkiej jazdy nie ma też możliwości udzielenia pierwszej pomocy, jeśli stan pasażera nagle się pogorszy.
Mimo tych argumentów Komenda Główna Policji nie zamierza całkowicie zakazać podobnych działań. W ocenie formacji takie interwencje spotykają się z dużym poparciem społecznym i "niewątpliwie wpływają również na dobry wizerunek Policji".
Oznacza to, że choć przepisy są jednoznaczne, w praktyce funkcjonariusze nadal będą podejmować decyzje indywidualnie, kierując się nie tylko literą prawa, ale i poczuciem obowiązku pomocy w sytuacjach granicznych.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: Polityka Zdrowotna, brd24.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.