Urolog nie ma wątpliwości. "To, co widzę, jest jak tykająca bomba zegarowa"
Ten wirus nie dotyczy wyłącznie kobiet, wielu mężczyzn nieświadomie go przenosi, narażając partnerki, partnerów i samych siebie na raka oraz problemy z płodnością. Eksperci alarmują: to cichy, męski problem, który wymaga większej uwagi.
W tym artykule:
HPV – temat tabu wśród mężczyzn?
Choć o wirusie HPV mówi się od lat, najczęściej w kontekście profilaktyki raka szyjki macicy u kobiet, temat ten niemal całkowicie omija mężczyzn. A to poważny błąd. Urolog dr Hartmut Porst, uznany specjalista zdrowia seksualnego i dyrektor Europejskiego Instytutu Zdrowia Seksualnego w Hamburgu, nie pozostawia złudzeń: mężczyźni są zarówno nosicielami, jak i ofiarami wirusa HPV. Co więcej, większość z nich nie ma pojęcia, że są zakażeni. – To jak tykająca bomba – ostrzega w rozmowie z niemieckim dziennikiem Welt.
HPV, czyli wirus brodawczaka ludzkiego, to jedna z najczęstszych infekcji przenoszonych drogą płciową. Choć wiele zakażeń ustępuje samoistnie, niektóre typy wirusa mogą prowadzić do rozwoju raka prącia, odbytu, gardła, a także bezobjawowych stanów zapalnych, które negatywnie wpływają na płodność. Problem? Wciąż panuje przekonanie, że "to sprawa kobiet".
Dr Porst mówi wprost: mężczyźni przychodzą na badania dopiero wtedy, gdy naciska ich partnerka – najczęściej po tym, jak u niej wykryto zmiany nowotworowe lub infekcje. Sami z siebie rzadko się badają, nawet gdy mają wielu partnerów seksualnych.
- Czasami kobiety mówią, że u partnera na narządach płciowych pojawiają się zmiany, najczęściej brodawczaki, i okazuje się, że one też są zarażone. Ale lepiej nie czekać na niepokojące symptomy i prewencyjnie wykonywać cytologię albo badanie na obecność HPV - przyznała w rozmowie z WP abcZdrowie ginekolożka, dr n. med. Agnieszka Ledniowska.
Higiena i profilaktyka: fundamenty w walce z HPV
Obecność wirusa HPV często nie daje żadnych objawów. Wysokoonkogenne typy wirusa potrafią długo rozwijać się w ukryciu, prowadząc do nieodwracalnych konsekwencji. Co gorsza – jak wskazuje urolog – nawet lekarze często nie wiedzą, jak i gdzie szukać wirusa u mężczyzn. A to wymaga specjalistycznych badań: przede wszystkim wymazu spod napletka i z prącia, a także analizy nasienia i moczu.
Nie bez znaczenia pozostaje codzienna higiena intymna. Brak właściwej pielęgnacji, szczególnie w starszym wieku, sprzyja namnażaniu bakterii, grzybów i wirusów. - To, jak wielu mężczyzn nie ma pojęcia, jak dbać o własne genitalia, jest przerażające – komentuje dr Porst. Zwraca uwagę na problem zwężenia napletka u seniorów, co może prowadzić do gromadzenia się smegmy – pożywki dla patogenów, w tym HPV.
- Dla wielu mężczyzn higiena penisa to nadal temat wstydliwy. A przecież badamy się pod kątem raka skóry, zębów czy prostaty – dlaczego penis miałby być wyjątkiem? – pyta retorycznie.
HPV a płodność. Cichy wróg męskiego nasienia
Obecność HPV w nasieniu może mieć poważny wpływ na zdolność zapłodnienia. Choć klasyczne badania, takie jak spermiogram, pokazują liczbę i ruchliwość plemników, nie diagnozują infekcji wirusowych. A to właśnie one mogą uniemożliwić zapłodnienie lub doprowadzić do bardzo wczesnych poronień, zanim kobieta zdąży się dowiedzieć, że jest w ciąży.
Z tego powodu urolog radzi każdej parze planującej dziecko, by wykonała testy nie tylko pod kątem podstawowych parametrów nasienia, ale też pod kątem obecności HPV i innych chorób przenoszonych drogą płciową.
Problem może dotyczyć także mężczyzn, u których nie występują żadne objawy. - Nie widać nic, nie boli, nie piecze – więc zakładają, że wszystko jest w porządku. Ale w rzeczywistości ich organizm może być siedliskiem wirusów – ostrzega specjalista.
HPV – sprawa także dla urologów i ginekologów
Zdaniem dr. Porsta, konieczne są zmiany systemowe – więcej edukacji, więcej odpowiedzialności w medycynie męskiej. - Dziś męskość to nie tylko siła, ale też świadomość i dbałość o zdrowie partnerki oraz własne – podkreśla.
Urolog apeluje do kolegów po fachu, zwłaszcza tych pracujących w klinikach leczenia niepłodności, aby nie ignorowali tematu HPV u mężczyzn. Wciąż pokutuje podejście, że to kobiety powinny się badać, kontrolować i szczepić. Tymczasem to właśnie mężczyźni – często nieświadomi nosiciele – przyczyniają się do problemu, który można by ograniczyć dzięki badaniom i szczepieniom.
Badania sugerują, że aż 30-40 proc. mężczyzn jest HPV-dodatnich, a wielu z nich dowiaduje się o tym dopiero przy okazji poważnych diagnoz, jak rak prącia, odbytu czy prostaty.
Marcin Michałowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.