WHO wzywa do "pilnych działań". Chikungunya jest już w Europie
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wydała pilne ostrzeżenie dotyczące realnego zagrożenia globalną epidemią wirusa chikungunya, podkreślając konieczność natychmiastowych działań zapobiegawczych, by uniknąć powtórki sprzed dwóch dekad.
Czym jest chikungunya?
Podczas briefingu w Genewie przedstawiciele WHO zwrócili uwagę na wczesne sygnały, które przypominają te poprzedzające dużą falę zachorowań na chikungunyę dwadzieścia lat temu. Organizacja chce, by nie powtórzył się tamten scenariusz i apeluje o pilne działania na skalę globalną.
Chikungunya to wirusowa choroba przenoszona na ludzi przez ukąszenia zakażonych samic komarów, głównie gatunków Aedes aegypti i Aedes albopictus. Choroba powoduje gorączkę i silne bóle stawów, które mogą prowadzić do długotrwałej niesprawności. W niektórych przypadkach zakażenie może zakończyć się śmiercią.
Diana Rojas Álvarez z WHO zauważyła, że choć chikungunya nie jest powszechnie znaną chorobą, wykryto ją i odnotowano transmisję już w 119 krajach, co naraża łącznie 5,6 miliarda ludzi. Przypomniała, że w latach 2004-2005 doszło do znaczącej epidemii, która rozpoczęła się na wyspach Oceanu Indyjskiego, a następnie rozprzestrzeniła się globalnie, dotykając niemal pół miliona osób.
Od początku 2023 roku poważne ogniska zachorowań odnotowano na Reunion, Majottcie i Mauritiusie, gdzie na samej wyspie Reunion zakażenie mogło dotknąć już około jednej trzeciej mieszkańców. Wirus rozprzestrzenia się również na sąsiednie regiony - sygnały o transmisji napływają z Madagaskaru, Somalii i Kenii, a występowanie na poziomie epidemicznym WHO obserwuje także w Azji Południowej.
Zagrożenie nie omija Europy. Potwierdzono przypadki zawleczone, powiązane z wyspami Oceanu Indyjskiego, odnotowano również lokalną transmisję we Francji oraz podejrzenia takich zakażeń we Włoszech.
- Ponieważ widzimy wzorce szerzenia identyczne jak po 2004 r., wzywamy do pilnych działań, by historia się nie powtórzyła - mówiła Rojas Álvarez.
Śmiertelność przy chikungunya
WHO podkreśla, że objawy chikungunyi są zbliżone do dengi i zakażenia wirusem Zika, co utrudnia diagnostykę i może opóźniać reakcję systemów ochrony zdrowia. Choć śmiertelność szacowana jest na mniej niż jeden procent, przy milionach zachorowań nawet taki odsetek przekłada się na tysiące zgonów.
W regionach o niewielkiej lub zerowej odporności populacyjnej wirus potrafi wywołać gwałtowne fale zachorowań, obejmując nawet trzy czwarte mieszkańców.
Ochrona przed wirusem
Komar tygrysi, czyli Aedes albopictus, jeden z głównych wektorów chikungunyi, rozszerza swój zasięg na coraz bardziej północne szerokości geograficzne w miarę ocieplania się klimatu. Zwiększa to ryzyko lokalnych ognisk także w regionach dotąd uważanych za bezpieczne. Komary te są najbardziej aktywne w ciągu dnia, zwłaszcza rano i późnym popołudniem, co ma znaczenie dla planowania działań ochronnych.
"W przypadki wirusa Chikungunya nie ma swoistego leczenia. WHO podkreśla, że kluczowe jest zapobieganie: stosowanie repelentów, noszenie odzieży z długimi rękawami i eliminowanie miejsc lęgowych komarów" - zaznacza we wpisie na Facebooku prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
"Dostępne są dwie szczepionki: Ixchiq i Vimkunya. Obie zostały opracowane w celu ochrony przed zakażeniem wirusem Chikungunya. Ixchiq to szczepionka żywa, atenuowana, natomiast Vimkunya to szczepionka oparta na cząsteczkach wirusopodobnych. Obie szczepionki są dopuszczone do stosowania u osób w wieku 12 lat i starszych. Jednak Ixchiq ma tymczasowe ograniczenia w stosowaniu u osób w wieku 60 lat i starszych ze względu na niekorzystny profil bezpieczeństwa" - dodaje.
Ekspertka zauważa, że w Polsce istnieje ryzyko pojawienia się komarów tygrysich, które roznoszą wirusa.
W ubiegłych latach komar tygrysi był ponoć widziany w Polsce. "Do chwili obecnej fakt ten nie został jednak oficjalnie potwierdzony przez żadną instytucję, co uniemożliwia przyjęcie ostatecznego stanowiska w tej sprawie. Istnieje jednak rosnące ryzyko pojawienia się tego gatunku w Polsce ze względu na zmiany klimatyczne i fakt, że komar tygrysi zadomowił się już w krajach sąsiadujących z Polską, takich jak Czechy, Słowacja i Niemcy" - pisze prof. Szuster na Facebooku.
WHO podkreśla, że tylko szybkie przygotowanie, wczesne wykrywanie przypadków i konsekwentne działania ograniczające wektory mogą powstrzymać rozwój dużych ognisk, zanim przerodzą się one w kolejną światową falę zakażeń.
- Alarmujemy, aby kraje mogły przygotować się zawczasu - wykrywać, wzmacniać najważniejsze zdolności i uniknąć bardzo dużych epidemii - podsumowała Rojas Álvarez.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła: WHO, Facebook
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.