Wstawałam z łóżka na czworaka, nakładałam makijaż na spuchniętą twarz i szłam do pracy
- Zakładałam „maskę” i wychodziłam do pracy. A mąż mówił mi, że mam obłęd w oczach – opowiada Ewa, która od 15 lat choruje na depresję. Mimo wszystko udawało jej się ukryć złe samopoczucie. O chorobie Jana wiedziała tylko siostra. Krzesłem blokował drzwi w pracy i spał przy biurku. A Basia kilka razy wpadała w "czarny lej" i dwa razy próbowała odebrać sobie życie. W Polsce na depresję choruje 1,5 mln osób. Dla wielu z nich to wciąż powód do wstydu. #ZdrowaPolka
1. Depresja, towarzyszka życia od 15 lat
Ewa ukrywała chorobę przed znajomymi, dziećmi i mężem. Obawiała się złośliwych komentarzy koleżanek z pracy, spojrzeń i szeptów za jej plecami.
Tego niezrozumienia i piętna. Stale czuła na sobie kpiący wzrok męża. Od wielu lat nie układało się między nimi. Tłumaczyła mu, że ma chorą tarczycę, dlatego jest spuchnięta, powolna, nie potrafi się skupić.
- Co rano na czworakach, po wielu wieczornych dawkach leku, zwlekałam się z łóżka i robiłam dzieciom do szkoły kanapki. Potem ubierałam się, nakładałam makijaż na spuchniętą twarz i szłam do pracy - opowiada.
- Najgorsze były ranki i południa. Wieczorem czułam się najlepiej, pojawiał się wtedy taki promyczek nadziei, życie wydawało się jaśniejsze, ale uczucie to przechodziło wraz z porannym przebudzeniem. Nastawała ciemność – wspomina.
W pracy mówiła, że się źle czuje, że TSH, hormon tarczycy jest nieprawidłowy. Poszła na zwolnienie na kilka miesięcy. Minęło 15 lat, wciąż choruje na depresję, która stała się jej towarzyszką życia. Pojawia się nagle i odpuszcza na kilka miesięcy, rok.
Gdy choroba się nasila, mimo przyjmowanych leków, w panice dzwoni do zaprzyjaźnionego lekarza psychiatry, a on uspokaja ją i łagodnym tonem pociesza, że będzie dobrze i radzi, by zwiększyć dawki leków i czekać. Ewa często dzwoni. Zwiększać, zmniejszać, kontynuować – brzmią zalecenia.
2. Drzwi podpierał krzesłem
Jan wspomina, że na depresję w jego rodzinie chorowała matka, siostra, ciotka. Zachorował i on. Nie chciał się przyznać. Do psychiatry zawiozła go siostra, gdy jego stan gwałtownie się pogorszył. Dostał leki, po których czuł się źle.
Chodził do pracy i spał. Przystawiał do krzesła drzwi i zasypiał przy biurku. Gdy ktoś wchodził, ze snu wytrącał go huk przesuwającego się mebla.
Tłumaczył wtedy zaskoczonym osobom, że się źle czuje. Gdy koledzy zaczęli patrzeć podejrzliwie, a choroba uniemożliwiła mu normalne funkcjonowanie, poszedł na zwolnienie.
Powód - wrzody żołądka i dwunastnicy. Poprosił lekarza, by nie wpisywał prawdziwej diagnozy.
3. Wciągaj ją czarny lej
Barbara pierwszy raz targnęła się na swoje życie w liceum. Nie potrafiła podołać obowiązkom. Uczyła się w dobrej szkole i jednocześnie w muzycznej. W obydwu był wysoki poziom. Po pierwszej nieudanej próbie samobójczej zdiagnozowano u niej depresję, na którą choruje do dziś.
Chorobę ukrywała. - Po co mówić, by ludzie gadali. I dodaje: Chciałam zapomnieć o smutku, więc działałam na pełnych obrotach.Trwało to latami. Wieczorem, gdy się kładłam "wciągał mnie lej", czułam, że jedynym wyjściem jest odebranie sobie życia – wspomina.
Barbara po raz drugi próbowała odejść. - Nie miało dla mnie znaczenia, że jestem matką dwojga dzieci. Człowiek jest wtedy w takim stanie, że nic go nie powstrzyma, nic go nie obchodzi. Jest jeden cel: skończyć z tym smutkiem – opowiada.
Dziś czuje się lepiej. Pomogły jej lekarstwa i grupa wsparcia. Obecnie pomaga innym, prowadzi klub dla osób chorych na depresję.
4. Niezrównoważone umysłowo
Mimo wielu kampanii edukacyjnych, medialnych, informacji prasowych oraz medycznych dyskusji na forum publicznym depresja dla wielu to wciąż powód do wstydu.
Przyznać się do niej jest równoznaczne ze stygmatyzacją. Chorzy często sami siebie oszukują. Wypierają chorobę, tworząc mechanizm obronny. Myślą, że to jeden epizod, przejściowa słabość.
- Osoby chorujące boją się rozmawiać o swoich doświadczeniach związanych z kryzysem psychicznym, czują wstyd, lęk. Tabu depresji istnieje również w rodzinach – mówi Sylwia Rozbicka psycholog z Instytutu Konsultacyjno-Terapeutycznego INVERSA z Warszawy.
- Wydaje im się, że nierozmawianie z bliskimi o swojej chorobie będzie bezpieczne dla dzieci, czy partnera. Nie chcą nikogo obciążać. Z drugiej strony otwieranie się przed swoim dzieckiem czy mężem, żoną, rodzicem wymaga z ich strony pewnego rodzaju odwagi i gotowości. Do takich rozmów osoby chorujące bardzo często dojrzewają latami – zaznacza.
Dorota Markiewicz, prezes kieleckiego Stowarzyszenia "Razem Pokonamy Depresję" twierdzi, że w społeczeństwie panuje nieuzasadniona obawa przed przyznaniem się do depresji. W niedoinformowanych społecznościach skojarzenia bywają jednoznaczne.
- Osoby cierpiące na depresję odbierane są jako niezrównoważone umysłowo, niestabilne społecznie. Słyszą się takie opinie - "a to jakiś wariat" – tłumaczy.
Markiewicz uważa że za mało się mówi o depresji o tym, w jaki sposób pomóc chorym. - Nie interesujemy się ludźmi ze swojego środowiska.
Bywa, że widzimy smutną koleżankę w pracy i wtedy warto ją zapytać - "co się dzieje?", "jak ci mogę pomóc" - opowiada.
Niezrozumienie - tego chorzy się obawiają. Często słyszą od swoich bliskich słowa, które bolą: weź się w garść, nie bądź leniwy, wyjdź do ludzi, każdy ma gorsze okresy w życiu, nie użalaj się nad sobą. -
Na pierwsze wizyty zapraszam także bliskie osoby chorych i tłumaczę im na czym polega depresja, jakie są jej objawy – mówi prof. Andrzej Czernikiewicz, lubelski wojewódzki konsultant ds. psychiatrii.
5. 20 kilo nadwagi i prochy
Częściej chorobę ukrywają mężczyźni. Uwarunkowania kulturowe wykształciły w społeczeństwie obraz macho, mężczyzny, któremu nie wypada chorować.
Presja społeczeństwa jest ogromna. Panuje przekonanie, że niezależnie od wieku i płci należy być pięknym, sprawnym, efektywnym i odnościć sukcesy.
Dlatego łatwiej jest opowiedzieć o swoim cierpieniu obcym niż bliskim czy lekarzowi. Fora poświęcone depresji są pełne wzruszających i dramatycznych wpisów.
Internauci piszą: **"Ta choroba zabrała mi wszystko, świetną pracę, przyjaciół, których izolując się zostawiłem, wysportowane ciało, pasję do sportu i czegokolwiek.
Zamiast normalności mam 20 kilo nadwagi, prochy, które mi nie pomagają"**.
"Ustaliłem kilka dat swoich śmierci"
"Chciałbym przestać się bać i wyjść z domu"
"Ten wieczny smutek, który nie mija"
Opowiadają o swoich lękach i obawach dzielą się informacjami o skuteczności leków, wymieniają się nazwami i przyjmowanymi dawkami. Piszą, że nie mogą jeść, spać, cieszyć się. Na forach są anonimowi. Czują się bezpieczniej.
6. Odbierają sobie życie
Wstyd spowodować może katastrofalne skutki. - Im szybciej chorym zajmie się lekarz i postawi diagnozę, tym większe są szanse na wyleczenie. Depresja lubi nawracać.
Większość epizodów jest uleczalnych, ale ryzyko pojawienia się drugiej remisji, nawrotu wynosi 50 proc., każdej kolejnej 80 i 100 proc. - tłumaczy prof. Andrzej Czernikiewicz
Depresja to główna przyczyna samobójstw. - 70 proc.wszystkich samobójstw dokonują osoby depresyjne - twierdzi profesor.
7. Czarna dziura i lęk wolnopłynący
Pokonanie wstydu i szybka diagnoza jest niezwykle istotna, tym bardziej, że z roku na rok rośnie liczba osób chorujących na depresję.
W Polsce cierpi na nią 1,5 mln osób czyli 4 proc. populacji, nieoficjalne dane mówią nawet o 10 proc. Częściej zapadają na nią kobiety. Najwięcej osób diagnozuje się między 20, a 40 rokiem życia. 80 proc. chorych skończyło 30 lat, a nie ukończyło 59 roku życia.
Choroba dotyka młodzież i dzieci, osoby, które wchodzą w dorosłe życie i wydawałoby się, że są pełne energii i entuzjazmu.
Każdy inaczej przeżywa depresję. Choroba ma wiele twarzy.
- Jedną z najczęstszych postaci jest depresja maskowana. Chory odczuwa ból w klatce piersiowej, cierpi na zaburzenia snu. Początkowo pomocy szuka u różnych specjalistów, jeśli leczenie nie przynosi efektów, trafia wtedy do psychiatrii – tłumaczy Czernikiewicz.
Depresja melancholiczna to zaburzony sen, złe samopoczucie rano i brak łaknienia. Ci którzy doświadczają depresji atypowej są ospali, rano lepiej się czują niż wieczorem, objadają się nadmiernie słodyczami.
Pacjenci w gabinetach lekarskich porównują swój stan do czarnej dziury, w której się znaleźli, a im bardziej próbują się z niej wydostać, tym bardziej się w nią zapadają.
- Depresja? Jak ją opisać? - zastanawia się Ewa. - Zupełna beznadzieja, nie ma żadnych perspektyw, człowiekowi miesza się w głowie, pojawia się lęk, że oszaleje, że nie ma znikąd pomocy. Ciemność, otchłań. Nikt tego nie zrozumie, kto tego nie przeżył - opowiada.
Jan odczuwał wieczny smutek i lęk, który pojawiał się nagle, nie pozwalał mu wyjść z domu i powodował drżenie.
Ten lęk psychiatrzy nazywają wolnopłynącym, uogólnionym, bo nie wiąże się z żadną konkretną przyczyną.
Depresja odbiera zdolność przeżywania pozytywnych emocji, przyjemności, radości i satysfakcji. Chory jest przekonany, że nic dobrego już mu się nie przydarzy. Schorzeniu towarzyszy apatia, brak koncentracji.
Najprostsze czynności, takie jak ugotowanie obiadu, pójście do sklepu czy zatelefonowanie stają się zadaniami trudnymi do wykonania.
8. Mapa pomocy antydepresyjnej
Chorzy nie powinni być pozostawieni samym sobie. Pomocy mogą szukać dzwoniąc na numer antydepresyjnego telefonu - 22 594 91 00.
Na stronie Forum Przeciw Depresji znaleźć można także mapę pomocy antydepresyjnej. Widnieją na niej punkty wsparcia, rozmieszczone w wielu miejscach Polski, http://forumprzeciwdepresji.pl/
Pomocą służą także konsultanci dyżurujący przy telefonie zaufania Fundacji Itaka - 22 654-40-41. Telefon wsparcia działa również na stronie stopdepresji.pl. Dzwonić można na numer -22 654 40 41.
Imiona bohaterów zostały zmienione.
Ten tekst jest elementem naszego cyklu #ZdrowaPolka, w którym pokazujemy, jak zadbać o swoją kondycję fizyczną i psychiczną. Przypominamy o profilaktyce i radzimy, co zrobić, żeby żyć zdrowiej. Więcej przeczytasz tutaj
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.