Czesi ostrzegają. "Jesteśmy w fazie epidemii, liczba zachorowań wciąż rośnie"
W Czechach trwa największy od 36 lat wybuch epidemii wirusowego zapalenia wątroby typu A. Od początku roku wykryto blisko 3 tys. zakażeń, a zmarło ponad 30 osób. Najpoważniejsza sytuacja dotyczy Pragi, ale przypadki pojawiają się także w Brnie i Pilźnie – miastach, do których na jarmarki bożonarodzeniowe masowo przyjeżdżają turyści, również z Polski. Eksperci ostrzegają, że szczyt zachorowań może być dopiero przed nami.
W tym artykule:
Epidemia w środku świątecznego sezonu
Adwent w Czechach to czas intensywnego ruchu turystycznego. W tym roku świąteczna atmosfera nakłada się jednak na gwałtowny wzrost zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby typu A (WZW A), znane jako "choroba brudnych rąk".
Wirus przenosi się głównie drogą pokarmową – przez skażoną wodę, żywność oraz kontakt z zanieczyszczonymi powierzchniami. W zatłoczonych jarmarkach, których o tej porze roku pełno, gdzie wiele osób korzysta z tych samych toalet, stołów czy sztućców, a jedzenie kupuje się "z ręki", ryzyko transmisji znacząco rośnie.
Według danych czeskiego Państwowego Instytutu Zdrowia Publicznego od stycznia odnotowano blisko 3 tys. przypadków WZW A, a 31 osób zmarło. To najpoważniejszy kryzys związany z tą chorobą od lat 80. Epidemiolog Katerina Fabianova podkreśla, że epidemia jeszcze się nie zatrzymała: "Jesteśmy w fazie epidemii, w której liczba zachorowań wciąż rośnie. Szczyt jeszcze nie nastąpił. Higiena i szczepienia są kluczowe w walce z wirusem".
Objawy zatrucia dioksynami
Najwięcej zakażeń zgłaszanych jest w Pradze, ale ogniska występują też w innych dużych ośrodkach turystycznych.
Jak dochodzi do zakażenia?
WZW A jest klasycznym przykładem choroby szerzącej się drogą fekalno-oralną. Do zakażenia dochodzi najczęściej poprzez:
- wypicie skażonej wody lub napojów z kostkami lodu z takiej wody,
- spożycie żywności przygotowanej albo umytej w zanieczyszczonej wodzie (np. warzyw, owoców, mięsa),
- kontakt z brudnymi rękami osoby wydalającej wirusa,
- rzadziej – kontakt seksualny, kąpiel w skażonej wodzie, przetaczanie osocza czy wykonywanie tatuażu niejałowym sprzętem.
Wirus jest odporny na wiele powszechnie stosowanych środków, w tym alkohol, co sprzyja jego przetrwaniu na powierzchniach i w środowisku.
Najskuteczniejszą formą ochrony przed WZW A jest szczepienie. Jedna dawka szczepionki zapewnia odporność na poziomie około 97 proc. Dostępne są również preparaty skojarzone, które jednocześnie chronią przed WZW A i WZW B.
Objawy "choroby brudnych rąk"
Przebieg WZW A bywa bardzo różny – od skąpoobjawowego po wyraźnie nasilony. Do typowych objawów należą:
- zmęczenie, osłabienie,
- nudności, wymioty, brak apetytu,
- bóle brzucha, czasem biegunka (zwłaszcza u dzieci),
- gorączka lub stan podgorączkowy,
- świąd skóry,
- ciemny, "piwny" mocz i rozjaśniony stolec,
- żółtaczka (zażółcenie twardówek i skóry).
Zwykle najpierw pojawiają się objawy niespecyficzne – brak łaknienia, zmęczenie, bóle mięśni i stawów. Dopiero po kilku dniach rozwija się obraz zapalenia wątroby z żółtaczką. Co charakterystyczne, u wielu chorych po wystąpieniu żółtaczki gorączka ustępuje, a samopoczucie zaczyna się poprawiać.
Chory stanowi źródło zakażenia przez około dwa tygodnie przed pojawieniem się objawów i około dziesięć dni po ich wystąpieniu. U najmłodszych dzieci wydalanie wirusa może trwać znacznie dłużej, choć zakażenie HAV nie przechodzi w przewlekłe nosicielstwo.
Rokowania i powikłania
WZW typu A jest chorobą samoograniczającą się – nie prowadzi do przewlekłej choroby wątroby, marskości ani raka. U większości pacjentów kończy się pełnym wyzdrowieniem, choć objawy mogą utrzymywać się kilka miesięcy.
Groźne są jednak powikłania, takie jak nadostre zapalenie wątroby z niewydolnością tego narządu, żółtaczka cholestatyczna, aplazja szpiku czy ostra niedokrwistość hemolityczna. Największe ryzyko ciężkiego przebiegu i zgonu dotyczy osób po 40. roku życia oraz chorych z już istniejącymi schorzeniami wątroby.
Obecna epidemia w Czechach przypomina, że "choroba brudnych rąk" nie jest wyłącznie problemem krajów o niskim standardzie sanitarnym. W czasach intensywnej turystyki to realne zagrożenie również w sercu Europy – szczególnie tam, gdzie w jednym miejscu gromadzą się tłumy, a jedzenie i napoje serwowane są "na szybko".
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: szu.gov.cz praguedaily.news who.int ecdc.europa.eu
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.