Trwa ładowanie...

Dr Sobczak prowadzi klinikę w Dubaju. "Polska stomatologia to światowa klasa. Tu nadal robi się zabiegi sprzed 20 lat"

 Aleksandra Zaborowska
02.09.2024 12:27
Dr Barbara Sobczak, utytułowana stomatolog i implantolog
Dr Barbara Sobczak, utytułowana stomatolog i implantolog (archiwum prywatne)

- Często jestem pytana o tzw. "tureckie zęby", ale muszę niestety przyznać, że to, co widziałam tu w Dubaju, było jeszcze gorsze. Mieliśmy plagę pacjentów, którym po prostu leciała ropa spod licówek - mówi dr Barbara Sobczak, która w rozmowie z WP abcZdrowie opowiedziała o realiach prowadzenia dubajskiej kliniki dentystycznej, ale i różnicach pomiędzy pacjentami w Polsce i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Dr Barbara Sobczak to utytułowana stomatolog i implantolog, konsultantka medyczna i wykładowczyni o międzynarodowej renomie. Autorka innowacyjnej metody leczenia implantologicznego i inicjatorka raportu "Co gryzie Silversów? Dr Sobczak 2024" poświęconego kwestii standardów rekonstrukcji uzębienia a czynnikom społecznym.

Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Jest pani właścicielką czterech klinik stomatologicznych w Polsce. Dlaczego ta piąta padła akurat na Dubaj?

Dr Barbara Sobczak: To jest pytanie, które nurtuje wszystkich, a tak naprawdę to nie było żadne posunięcie strategiczne, a decyzja rodzinna podjęta w pandemii. Mamy jedną córkę i przykro nam było patrzeć, że siedzi całymi dniami przed komputerem na zdalnych lekcjach i nie chodzi do szkoły. Nie dało się przewidzieć, jak długo jeszcze będzie trwał lockdown, więc znajomy podsunął nam myśl o Dubaju, który z pandemią poradził sobie błyskawicznie, a dzieci bardzo szybko wróciły do normalnego trybu zajęć.

Zobacz film: "Cukrzyca. Historia Mai"

To miało być rozwiązanie tymczasowe, ale córka szybko się zaaklimatyzowała, więc gdy okazało się już, że zostaniemy tu na dłużej, postanowiliśmy zrobić jedyną rzecz, na której się znamy, czyli otworzyć kolejną klinikę (śmiech).

Czyli ta klinika wyszła tak naprawdę przez przypadek?

Właściwie tak, na początku w ogóle nie było takiego planu, priorytetem było dla nas, żeby córka chodziła fizycznie do szkoły. To, dlaczego akurat w Dubaju była taka możliwość, ma też swoje przyczyny: pamiętajmy, że mówimy o kraju, który nie jest demokracją, więc wprowadzenie bardzo rygorystycznych obostrzeń było tu dla władz łatwiejsze niż w kraju takim jak Polska. Tutaj bardzo szybko wprowadzono ostre nakazy noszenia maseczek, obowiązek szczepień i tak naprawdę pandemia niemalże zniknęła.

W Polsce faktycznie ciężko to sobie wyobrazić...

Tak, a to dopiero pierwsza z licznych różnic pomiędzy służbą zdrowia w Dubaju, a w Polsce. To, co mnie zafascynowało to fakt, że w Dubaju pacjenci są szalenie nieufni, do czego przyczynia się fakt, że jest to jeden z największych tygli narodowości na świecie: jest relatywnie mało mieszkańców i bardzo wiele różnych kultur. Wielu mieszkańców Dubaju leczy się więc w swoich krajach, bo wydaje im się to bezpieczniejsze, ale i nieco tańsze.

To doprowadziło do pewnej anomalii: prywatne kliniki zaczęły walczyć o pacjentów i postrzegać ich bardziej jak klientów. Szczególnie w stomatologii widzimy, że dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdzie placówki oferują pakiety np. na licówki czy korony w śmiesznych cenach, ale nie każdy pacjent wie, że ich jakość jest do tej ceny zupełnie adekwatna. Wielu z nich trafia potem do nas z rozległymi stanami zapalnymi.

To ten sam problem, który ma miejsce m.in. w Turcji?

Tak, choć chyba na jeszcze większą skalę. Często jestem pytana o tzw. "tureckie zęby", ale muszę niestety przyznać, że to, co widziałam tu w Dubaju, było jeszcze gorsze. Mieliśmy plagę pacjentów, którym po prostu leciała ropa spod licówek. Co więcej, niektórym było bardzo trudno przetłumaczyć, że ich stan jest naprawdę poważny i może doprowadzić do fatalnych powikłań, a antybiotyk może nie wystarczyć.

Przez miejsca oferujące takie usługi pacjenci jeszcze bardziej tracą zaufanie do lekarzy i walka o to, żeby je odzyskać jest naprawdę trudna. Pacjent, który do nas wraca, jest dla mnie ogromną satysfakcją. Cieszy mnie też, że przychodzi do nas coraz więcej polskich pacjentów, bo Polonia w Dubaju naprawdę się rozrasta.

Czyli jeśli widzimy o wiele niższą cenę jakiejś usługi medycznej za granicą, powinna nam się zawsze zapalić czerwona lampka?

Moim zdaniem tak, bo wiem na przykład, ile kosztują same materiały. Opowiem, co mnie najbardziej zadziwiło w tym temacie: przy otwarciu kliniki chciałam zakupić materiały stomatologiczne, takie same, z jakich korzystam w Polsce. Nigdzie nie mogłam ich znaleźć, ale moje myślenie o Dubaju było wtedy jeszcze stereotypowe: założyłam, że pewnie używa się tu tak ekskluzywnych materiałów, że nawet o nich nie słyszałam.

W rzeczywistości okazało się, że np. tu powszechnie wykonuje się licówki tłoczone, których my w Polsce nie robimy już od 20 lat. To samo dotyczy materiałów na wypełnienia i innych. Ciężko więc się dziwić, że pacjenci nie mają zaufania, skoro wielu lekarzy bazuje na ich niewiedzy i oferuje usługi w promocyjnej cenie, ale tak naprawdę obcina tę cenę z jakości i bezpieczeństwa zabiegu.

Jak więc wyglądało pozyskiwanie lekarzy do dubajskiego zespołu przy tak skomplikowanym rynku?

Naprawdę trudno nam było znaleźć specjalistów, którzy wyznawaliby tę samą filozofię leczenia. To jest coś, czego się nie spodziewałam. Otwierając klinikę, myślałam, że po prostu zabiorę swoich lekarzy z Polski i tyle, ale proces przechodzenia przez egzaminy licencyjne, ale i weryfikację dyplomów i certyfikatów jest tu niezwykle szczegółowy, angażujący i dość czasochłonny. Finalnie, z całego naszego polskiego zespołu tylko ja się tego podjęłam.

Warto było?

Tak, bo Dubaj naprawdę chce mieć wszystko, co najlepsze. Gdy otwieraliśmy klinikę, na początku pomagała nam firma prowadzona przez Emiratczyka. Zaskoczyło mnie, że któregoś razu, przy stole pełnym ludzi, wstał i powiedział: "Pani doktor, znamy pani doświadczenie. Jesteśmy niezwykle wdzięczni, że chce się pani dzielić swoją wiedzą i że zdecydowała się pani otworzyć klinikę w Dubaju. Obiecuję, że to docenimy, bo jest to dla nas wielki zaszczyt". Nigdy wcześniej czegoś takiego nie usłyszałam i takie podejście spotyka tu wielu dobrych specjalistów w swoich dziedzinach, także inżynierów czy architektów.

Czyli są ogromne chęci, ale lokalne standardy opieki medycznej jeszcze trochę odstają od tych, do których aspiruje Dubaj?

Powiem inaczej: myślę, że my w Polsce zupełnie sobie nie zdajemy sprawy z tego, że mamy medycynę na bardzo wysokim poziomie. To jest naprawdę wysoka poprzeczka, nie tylko w porównaniu z krajami arabskimi, ale i europejskimi. Usługi oferowane w polskich klinikach dentystycznych to jest światowa klasa, która w takim Dubaju absolutnie się wyróżnia.

Więc pacjent w polskiej klinice otrzymuje to samo, co w pacjent w dubajskiej filii?

W Dubaju oferujemy dokładnie te same usługi, wykonywane przez tak samo przeszkolony personel, z użyciem tych samych metod i tych samych materiałów co w Polsce. Obecnie, ze względu na kurs dirhama, nawet ceny są właściwie bardzo podobne.

Dr Barbara Sobczak, mat. prasowe
Dr Barbara Sobczak, mat. prasowe (mat. prasowe)

A kwestia edukacji na temat zdrowia, przeciętny stan uzębienia...? Czy tutaj są różnice?

Tak, można je zauważyć i to na korzyść Polaków. Tutaj również często nie zdajemy sobie sprawy, że nasz poziom podstawowej edukacji, bo nie mówię już o edukacji lekarzy, też jest wysoki na tle świata. Polskiemu pacjentowi rzadko trzeba w szczegółach tłumaczyć, jak będzie wyglądał zabieg, bo raz, że ma dobre podstawy wiedzy, a dwa, że ufa lekarzowi. Tutaj bywa to wyzwaniem.

Nie ukrywam, zastanawiałam się, czy pacjenci w Dubaju mają jakieś szczególne życzenia czy potrzeby, które Polakom nie przyszłyby do głowy...

Myślę, że można tu wymienić różnice wynikające z innych kanonów estetycznych. W Emiratach są np. mody na kształty zębów, których w Polsce zupełnie nie obserwujemy. Nie robimy jednak niczego sprzecznego z wiedzą medyczną, a wręcz często udaje nam się przekonać pacjentów do innych metod, które zapewniają im znacznie bardziej naturalny, a naprawdę równie efektowny rezultat. No i ciągle pokutuje tutaj perfekcyjna, wręcz odblaskowa biel...

Skąd takie trendy?

Pacjenci często pokazują mi zdjęcia z Instagrama jako punkt odniesienia. Aspirują do ideału, a trzeba zaznaczyć, że w Dubaju jest bardzo wielu twórców internetowych, którzy mają miliony obserwujących i są mistrzami tworzenia iluzji tej perfekcji.

Kim jest więc przeciętny pacjent w emirackiej klinice?

Można by pomyśleć, że skoro postawiliśmy na lokal w Dubai Mall, kosztownym i ekskluzywnym miejscu, to będą to wyłącznie szejkowie i elity... Owszem, po jakimś czasie zauważyliśmy, że niektórzy nasi pacjenci mają strony w Wikipedii (śmiech). Z jakiegoś powodu przyciągamy także biznesmenów z Afryki.

Daleko nam jednak do bycia miejscem dla wybranych, bo naprawdę leczą się u nas pacjenci o bardzo różnych dochodach. Przykładem jest tu historia pracownika dubajskiego sklepu lotniskowego, który był tak zadowolony z efektów projektowania uśmiechu, że wkrótce zapisała się do nas gromada jego kolegów z pracy (śmiech).

Znamy historie dubajskich lekarzy, którzy leczyli w pałacach szejków, latali ich samolotami... I pani się zdarzały takie filmowe scenariusze?

Powiem tak: czasem się zdarzały, ale dla tych pacjentów niezwykle ważna jest prywatność, której absolutnie nie chciałabym naruszyć. Niemniej, moja praca właściwie cały czas wymaga dostępu do specjalistycznego sprzętu, więc możliwości leczenia poza kliniką są też dość ograniczone.

A ta wspomniana wyżej emiracka wdzięczność? Jak się objawia?

Przyznam, że wdzięczność tutejszych pacjentów nie raz mnie zadziwiła. Jestem oswojona z tym, że leczenie trudnych przypadków bezzębia wzbudza ogromne emocje, bo to dla wielu pacjentów kompletna rewolucja: odzyskują pewność siebie, znowu chcą wychodzić do ludzi.

W Dubaju jednak mogłam zaobserwować, jak nierzadko całe rodziny przychodzą z pacjentem do kliniki i po prostu płaczą z radości. Zdarza mi się też otrzymywać kwiaty, listy z podziękowaniami. Takie gesty chyba wzruszają najbardziej.

Jest to więc pewna różnica kulturowa. Ale przypuszczam, że zauważyła ich pani więcej.

Oczywiście, chociażby system klasowy, który w Dubaju faktycznie jawnie funkcjonuje. Nie mamy jednak problemu z wyłamywaniem się z tego obyczaju. Dla przykładu, kiedy wychodzimy po pracy, to idziemy do restauracji całym zespołem: ja, lekarze, recepcjonistki, personel sprzątający.

Muszę jednak przyznać, że pewnym zaskoczeniem było dla mnie podejście do kobiet: jestem tu traktowana z ogromnym szacunkiem również w sferze biznesowej. Czuję się wysłuchana, bierze się mnie na poważnie. W Polsce, właśnie z tego powodu, nieraz wolałam wysłać na spotkanie służbowe męża...

A w innych sferach?

Ludzie, którzy wracają z Dubaju, często mówią, że zapominają, jak się wykonuje podstawowe czynności takie jak np. tankowanie auta (śmiech). To jest kwestia tego, że sektor usług i obsługi klienta jest tu niewyobrażalnie wysoki. Tylko podjeżdżamy na stację benzynową, a personel właściwie wszystko robi za nas. Jeśli zażyczymy sobie butelkę wody o pierwszej w nocy to również kurier dostarczy nam ją pod same drzwi. Można mieć niemalże wszystko i to wszystko zostanie nam podane z uśmiechem na ustach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze