Festiwal miesiączki. Kolektyw Krwawnik robi rewolucję z ciałem w roli głównej
Miesiączka – temat nadal wstydliwy, opakowany w eufemizmy, traktowany jak słabość. Są jednak osoby, które chcą to zmienić. I robią to odważnie, autentycznie, z ciałem w centrum. Kolektyw Krwawnik organizuje pierwszy w Polsce festiwal menstruacyjny i przekonuje: czas przestać się wstydzić.
Nie ma tu czerwonych dywanów ani pokazu najnowszych modeli kubeczków menstruacyjnych. Jest za to odwaga, żeby rozmawiać o tym, co przez całe pokolenia spychano na margines. – Na warsztatach i w kręgach rozmów, które organizujemy, chodzi o zmianę spojrzenia na własne ciało. Niestety, wiedza o kobiecym ciele pozostaje niepełna wciąż bardzo fragmentaryczna – mówi Iza Moczarna-Pasiek z Kolektywu Krwawnik.
Filozofia Kolektywu jest prosta: zrozumieć i zaakceptować fizjologię, docenić cykliczność, w jakiej funkcjonuje kobiecy organizm. – Chciałyśmy stworzyć przestrzeń, w której menstruacja nie będzie tematem wstydliwym, lecz afirmowanym. Chodzi o to, aby wiedzieć, co się dzieje z naszym ciałem, co ono przeżywa, i nie traktować tego jako przeszkody, lecz jako zasób – tłumaczy Iza Moczarna-Pasiek. – To pewnego rodzaju akt uznania siebie.
Krew jako tabu
Kolektyw Krwawnik jest przestrzenią feministyczną – ale nie ekskluzywną. – Działamy na rzecz wszystkich osób menstruujących: kobiet, osób transpłciowych, z niepełnosprawnością, niebinarnych, queerowych, tych, które są w trudnej sytuacji ekonomicznej – wymienia Iza Moczarna-Pasiek, która już w 2019 roku w ramach projektu "Czerwony Namiot – Ćwiczenia z Krwawienia" prowadziła warsztaty "Siostrzeństwo Krwi".
Od tego czasu minęło sześć lat, ale jak zauważa nasza rozmówczyni, miesiączka wciąż pozostaje tabu. Powodów jest wiele. – Przez wieki nikt nas nie uczył, jak działa nasze ciało. Do dziś niewiele osób wie, w jaki sposób zbudowana jest łechtaczka. A przecież poznanie swojej fizjologii to podstawa tego, żeby mieć jakąkolwiek sprawczość cielesną – uważa Moczarna-Pasiek.
To tabu objawia się nie tylko w języku – pełnym eufemizmów i autocenzury – ale także w przekazach kulturowych. Iza Moczarna-Pasiek: – Jeśli już mówi się o okresie, to najczęściej w kontekście narzekania, bólu i "przeszkody". Powiedzenie: "A ja lubię swoją miesiączkę" wywołuje popłoch. Dla wielu osób to wprost nie do pomyślenia, a przecież to naturalny element naszego życia. I to bardzo znaczący.
Wiele twarzy wykluczenia
Kolektyw przygląda się też takim tematom jak wykluczenie czy ubóstwo menstruacyjne. Chce mówić o nich głośno, a cykl menstruacyjny normalizować. – Wykluczenie menstruacyjne ma w Polsce wiele twarzy. Jedną z nich jest brak dostępu do środków higienicznych. To problem realny, dotykający tysięcy menstruujących osób, zwłaszcza będących w kryzysie finansowym – mówi Iza Moczarna-Pasiek.
Z raportu Kulczyk Foundation (2020) wynika, że co piąta uczennica w Polsce musiała z powodu menstruacji opuścić lekcje, a co dziesiątej przez brak podpasek lub tamponów zdarzyło się nie pójść do szkoły. Jest też wykluczenie systemowe – głębsze i bardziej podstępne.
– Cały system, w którym funkcjonujemy, od edukacji po rynek pracy, zbudowany jest wokół biologicznego ciała męskiego, które funkcjonuje w cyklu 24-godzinnym. A ciało kobiece – i wszystkich osób menstruujących – działa w rytmie ok. 28 dni. Mamy inne potrzeby, inną energetykę, inne etapy aktywności i wycofania – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Jak dodaje, pomysł, aby w czasie miesiączki po prostu "założyć tampon i zasuwać dalej" to nic innego jak przemoc systemowa. I to taka, do której wiele osób się przyzwyczaiło. – Dlatego w Kolektywie mówimy: zatrzymaj się. Zobacz, co mówi twoje ciało. Posłuchaj go. To nie słabość. To wiedza i moc.
Iza Moczarna-Pasiek zauważa, że problem ubóstwa menstruacyjnego nie jest w Polsce niczym nowym ani tymczasowym trendem. – Już za czasów PRL-u osoby menstruujące doświadczały systemowego wykluczenia, bo podpaski były towarem deficytowym – wspomina. – W sklepach pojawiały się rzadko i w małych ilościach, co powodowało, że kobiety wymieniały się nimi wśród zaufanych osób, jeśli w ogóle udało się je zdobyć. W zamian używały waty, gazy, ligniny albo szyły własne chłonne wkłady, które wkładały do bielizny. Zdarzało się, że jedna podpaska musiała starczyć na cały okres. To była codzienność wielu kobiet: niewidoczna, przemilczana i zawstydzana – dodaje.
– Ten historyczny kontekst pokazuje, że miesiączka od dekad jest traktowana jako prywatna "niedogodność", a nie naturalny proces fizjologiczny, który powinien być objęty troską, zrozumieniem i dostępem do podstawowej higieny – wskazuje Iza Moczarna-Pasiek.
Czytaj także: Miesiączka - obfite krwawienie, plamienie śródcykliczne
Urlop menstruacyjny? Wciąż rzadkość
W temacie menstruacji widać pozytywne zmiany, które jednak zachodzą bardzo powoli. Wystarczy wspomnieć, że pierwsze badania testujące chłonność podpasek z użyciem ludzkiej krwi wykonano dopiero w… 2023 roku! Wcześniej produkty menstruacyjne testowano m.in. za pomocą roztworu soli fizjologicznej.
Jest jednak światełko w tunelu. Iza Moczarna-Pasiek zauważa, że coraz więcej firm na świecie zaczyna wprowadzać tzw. urlopy menstruacyjne, czyli kilka dni wolnego, które można wziąć w czasie miesiączki, bez konieczności udowadniania, że "coś nam jest". W Polsce to jednak jeszcze rzadkość. – Problemem jest także to, że nawet jeśli taka możliwość istnieje, wiele osób z niej nie korzysta, bo nie chcą wyjść na słabe i boją się stygmatyzacji – mówi.
Według Moczarnej-Pasiek uznanie menstruacji jako jakości, a nie słabości to prawdziwa rewolucja – nie tylko kulturowa, ale i feministyczna.
Kultura dla ciała
Między 17 a 20 lipca Kolektyw Krwawnik organizuje festiwal menstruacyjny, przestrzeń edukacyjną, artystyczną i wspólnotową. Osoby uczestniczące w festiwalu mogą wziąć udział w warsztatach, wykładach, kręgach i pokazach, które skupiają się na różnych aspektach miesiączki: od fizjologii, przez emocje, po społeczno-polityczne konsekwencje cykliczności.
Organizatorki podeszły do tematu holistycznie. "Jako ludzie jesteśmy cyklami w cyklu, bo wszechświat lubuje się w powtórkach. To, czego doświadczamy w skali mikro, w skali naszych ciał, ma przełożenie na skalę makro" – piszą, a Iza Moczarna-Pasiek uzupełnia: – Chodzi nam o to, aby pokazać cykl menstruacyjny jako zjawisko całościowe, wielowymiarowe, a także że nasze ciała podlegają cykliczności – i że to jest w porządku. Problem polega na tym, że świat, w którym funkcjonujemy, kompletnie tego nie uwzględnia.
Festiwal Krwawnik odbędzie się już po raz czwarty. "Każda z dotychczasowych edycji miała miejsce w innym mieście Polski (Warszawa, Wrocław, Sopot) i była poświęcona innej fazie cyklu, zanurzając nas w jej energii, rytmie i symbolice. Przed nami czwarta odsłona – czas owulacji, pełni i spotkania, tym razem w naturze, we wsi Chlebowo pod Poznaniem" – zapowiadają organizatorki.
Kolektyw Krwawnik sprzedaje bilety na wydarzenie przez portal Zrzutka. Informacje o programie dostępne są na stronie Kolektywu oraz w mediach społecznościowych. – Każda osoba, która menstruuje i doświadcza związanych z tym wyzwań, jest mile widziana na festiwalu. Nie pytamy o płeć, pytamy o doświadczenie – podkreśla Iza Moczarna-Pasiek. I dodaje: – Chcemy tworzyć wspólnotę, w której menstruacja nie jest czymś wstydliwym, tylko jest naturalną częścią życia. Chcemy, żeby nasze ciała mogły być sobą. Bez przepraszania.
Kolektyw Krwawnik tworzą: Iza Moczarna-Pasiek, Ewa Mrozikiewicz, Julianna Kulczyńska, Asia Golińska, Linda Lemon, Sonia Sałata, Marta Kulczyńska, Natalia Czarnowska oraz Natalia Sieradzka.
Ewa Podsiadły-Natorska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.