Lekarka o dyskryminacji w zawodzie chirurga. "Ostrzegano mnie przed tym"
Temat jednej z dyskusji zaplanowanej na zjazd Towarzystwa Chirurgów Polskich wywołał falę krytyki. Do tematu odniosła się chirurżka Marta Wójcik. - Ostrzegano mnie przed tym, że praca jest ciężka w sensie dyżurów nocnych, nieprzespanych nocy, w szczególności w kontekście tradycyjnych ról kobiecych - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
W tym artykule:
Towarzystwo Chirurgów Polskich przeprasza
W drugiej połowie sierpnia w mediach głośno zrobiło się na temat najbliższego zjazdu Towarzystwa Chirurgów Polskich. Nie za sprawą samego planowanego spotkania, lecz z powodu tytułu jednego z punktów programu, który brzmiał: "Dyskusja damsko-męska - czy kobiety powinny być chirurgami - za i przeciw". Nagłośniona propozycja spotkała się z krytycznymi komentarzami.
Po fali krytyki organizatorzy zjazdu wydali oświadczenie podpisane przez prof. Krzysztofa Zieniewicza, prezesa TChP, oraz prof. Katarzynę Kuśnierz, przewodniczącą sesji "Kobiety w chirurgii", w którym m.in. przeprosili wszystkie osoby, które poczuły się urażone.
"Naszą intencją nigdy nie było deprecjonowanie żadnej grupy. Wręcz przeciwnie - jako środowisko medyczne głęboko wierzymy, że chirurgia nie ma płci, a jej prawdziwą siłą są kompetencje, pasja i zaangażowanie każdej chirurżki i każdego chirurga" - napisano w piśmie.
Sprawdziliśmy warszawskie SOR-y
Ostatecznie tytuł nowej sesji przemianowano na: "Chirurgia bez barier: rozmowa o wyzwaniach i równych szansach w rozwoju zawodowym".
"Nie doświadczam tych problemów z dyskryminacją"
Marta Wójcik, chirurżka, która będzie jedną z prelegentek podczas zjazdu, podkreśla, że sama nigdy nie doświadczyła dyskryminacji w swoim zawodzie, jednak wie od swoich koleżanek po fachu, że takie sytuacje mają miejsce.
- Nie doświadczam tych problemów z dyskryminacją, o których teraz się mówi. Natomiast tam, gdzie zaczynałam pracę we Włocławku, byłam pierwszą chirurżką w dziejach tego oddziału. To był wtedy ewenement. Nikt nie kwestionował moich umiejętności. Mam wrażenie bardziej, że to była kwestia troski, przestrzegano mnie, że to jest ciężka praca, także fizycznie. Bo podczas operacji ciągniemy, dźwigamy, używamy siły fizycznej. To ciężkie rzemiosło - wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- Ostrzegano mnie też przed tym, że praca jest ciężka w sensie dyżurów nocnych, nieprzespanych nocy, w szczególności w kontekście tradycyjnych ról kobiecych: żony i matki. Ale to bardziej była troska - podkreśla.
Lekarka opowiedziała przy tym o doświadczającej dyskryminacji innej chirurżce.
- Rozmawiałam niedawno z koleżanką, świeżo upieczoną specjalistką i ona mi opowiadała, że bardzo była dyskryminowana - nie dopuszczano jej do pewnych zabiegów, trudniejszych, i kiedy próbowała nie zgodzić się na to, karnie zsyłano ja do poradni - mówi.
Wójcik została też zapytana o to, czy pacjenci zwracają uwagę na to, czy będzie ich operować kobieta, czy mężczyzna.
- Miałam z tym do czynienia na początku mojej kariery kilkanaście lat temu. Wydawało mi się czasem, że pacjenci są zaniepokojeni tym, że to ja będę ich operować. Teraz absolutnie już z tym się nie spotykam - zaznacza.
- W tej całej dyskusji, czy kobiety powinny być chirurgami, dodam jeszcze, że moi pacjenci po tym, jak z nimi rozmawiam, jak słyszą, że to ja będę ich operować, reagują dużą ulgą i zadowoleniem - dodała na koniec rozmowy.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.