Lekarze chcieli weta Nawrockiego. Teraz są rozczarowani
Prezydent nie podpisał nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Nie chodzi tu jednak tylko o 800 plus, ale też uproszczony dostęp do prawa wykonywania zawodu lekarza. - Zabiegaliśmy o weto prezydenta, ale okazuje się, że prezydencki projekt nowelizacji nadal nie zawiera zapisów, które wyraźnie zabraniają dostępu do zawodu lekarza w Polsce bez znajomości języka - zaznacza Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.
W tym artykule:
NIL sprzeciwia się uproszczonym procedurom
Nowelizacja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, której nie podpisał prezydent, dotyczy m.in. 800 plus. Uzasadniając swoją decyzję, Nawrocki wskazał, że świadczenie "powinno przynależeć tylko tym Ukraińcom, którzy podejmują się wysiłku pracy w Polsce".
Ustawa obejmuje także inne kwestie m.in. uproszczone procedury uzyskiwania prawa wykonywania zawodu lekarza przez medyków z Ukrainy. Samorząd lekarski apelował o jej zawetowanie, wskazując na bezpieczeństwo pacjentów.
- Walczyliśmy o to, bo nowelizacja utrzymywała warunkowe dopuszczenie ukraińskich medyków do pracy w Polsce. Tymczasem takie uproszczone procedury są przede wszystkim zagrożeniem dla bezpieczeństwa pacjentów, które powinno być priorytetem - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.
Wyjaśnia, że ta skrócona ścieżka dla wszystkich lekarzy z zagranicy została wprowadzona po wybuchu pandemii COVID-19, kiedy nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach szukano wsparcia i dodatkowych rąk do pracy. - Potem, po wybuchu wojny w Ukrainie, uproszczony tryb związany z COVID-19 został u nas zmieniony na tryb wojenny i zawężony tylko do lekarzy z Ukrainy - przypomina Kosikowski.
Wyjaśnia, że poprzednia ekipa rządząca wprowadziła przepisy, które pozwalały na pracę nawet osobom negatywnie zweryfikowanym przez samorząd lekarski pod względem znajomości języka. - Mimo naszej odmowy mogli i mogą pracować na podstawie zgody Ministerstwa Zdrowia. W praktyce ich pracy nikt nie weryfikuje, nie ma nad nimi rzecznika odpowiedzialności zawodowej czy sądu lekarskiego - zaznacza lekarz.
- Absurd goni absurd, bo mają nie tylko prostszą ścieżkę dostępu do zawodu lekarza niż lekarze z innych krajów, ale też prostszą niż polscy absolwenci. Polski absolwent musi zdać lekarski egzamin końcowy, przejść 13-miesięczny staż, a medyk z zagranicy ma do wyboru nostryfikację dyplomu lub zdanie lekarskiego egzaminu weryfikacyjnego. W przypadku lekarzy z Ukrainy wystarczy dyplom i paszport - dodaje.
Pracują mimo odmowy samorządu lekarskiego
Według danych NIL w Polsce pracuje już ponad 7 tysięcy lekarzy z Ukrainy. - Co ciekawe, w tej grupie jest 500 lekarzy, którym samorząd, po weryfikacji znajomości języka, odmówił prawa wykonywania zawodu, ale mimo to pracują - zwraca uwagę rzecznik.
- Tymczasem jest już kilka spraw w prokuraturze o błędy medyczne dotyczących lekarzy z uproszczonym trybem uzyskania prawa wykonywania zawodu. Oczywiście takie błędy zdarzają się też polskim lekarzom, ale w przypadku medyków zza granicy wynikają dodatkowo z braku znajomości języka - zaznacza.
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta o sprawy dotyczące błędów medycznych. Czekamy na odpowiedź, ile takich spraw dotyczy polskich, a ile ukraińskich lekarzy (i czy w tym przypadku wynikały one z problemów językowych).
- Z tego samego powodu dostajemy także skargi od świadczeniodawców, którzy wskazują np., że lekarz nie tylko nie może w pełni porozumieć się z pacjentem, ale też nie jest w stanie zrozumieć specyfiki zupełnie innego systemu ochrony zdrowia, do czego też jest potrzebna znajomość języka - dodaje Kosikowski.
- Z własnego doświadczenia wiem, że znajomość języka jest kluczowa. Pracowałem kiedyś w szpitalu w Szwajcarii, ale sam odpuściłem, bo nie znałem na tyle płynnie niemieckiego, a angielski w przypadku części pacjentów mnie nie ratował. Mogłem pomóc np. na bloku operacyjnym, ale z przyjmowaniem pacjentów miałem już bardzo duży problem. To jest bariera, której nie da się przeskoczyć - przyznaje.
Wskazuje też na inny wątek. - Jest kilka spraw w związku z posługiwaniem się fałszywym dyplomem, część w prokuraturze, co oznacza, że w Polsce pracowały osoby z Ukrainy, które wcale nie są lekarzami. Tymczasem warto mieć świadomość, że lekarz ma w polskim systemie dostęp do platformy P1 i ZUS z wrażliwymi danymi pacjentów. W tym kontekście mówimy więc nie tylko o bezpieczeństwie z punktu widzenia medycznego, ale też bezpieczeństwa danych osobowych - zaznacza.
Co na to Ministerstwo Zdrowia? - Nie odnotowaliśmy takich drastycznych zagrożeń, na jakie wskazuje NIL. Dlatego też poparliśmy przedłużenie uproszczonych procedur dla lekarzy z Ukrainy. Błędy medyczne na pewno się zdarzają tak, jak w przypadku polskich lekarzy - komentuje w rozmowie z WP abcZdrowie wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny. I podkreśla, że "lekarzy bardzo w Polsce brakuje".
- Dzięki takiemu wsparciu niektóre oddziały mogły być w ogóle utrzymane. Fakt, że prawo pozwala lekarzowi z Ukrainy na pracę w Polsce, nie zwalnia z odpowiedzialności osoby, która zarządza konkretną placówką z weryfikacji kompetencji i umiejętności konkretnego lekarza. To od niej zależy, na jakim stanowisku go zatrudni i jakie powierzy mu zadania - dodaje wiceminister.
O dostęp do zawodu najłatwiej w Polsce
Rzecznik NIL wskazuje, że obok kontrowersji dotyczących polskiego systemu, pojawił się problem po stronie ukraińskiej. - Zwracali się już do nas przedstawiciele ukraińskich władz z apelem, by nie "podbierać" im lekarzy, bo Ukraina ma bardzo duże braki kadrowe, a wyzwania są cały czas ogromne - wskazuje Kosikowski.
- Tymczasem nigdzie w Unii Europejskiej lekarze z Ukrainy nie mają tak prostej ścieżki wejścia do zawodu, jak w Polsce. Z jednej strony prawdą jest, że dodatkowi lekarze są nam potrzebni, odciążają system, ale żeby to była realna pomoc, muszą być spełnione dwa warunki: po pierwsze tacy lekarze muszą pracować w NFZ, a nie w prywatnym sektorze, a po drugie: zostać w Polsce, a nie przyjechać tylko dla uzyskania prawa wykonywania zawodu, które pomoże im łatwiej zdobyć pracę w innych krajach UE. Takie sygnały mamy np. z Niemiec - wyjaśnia Kosikowski.
Co więc powinno się zmienić? - Podstawa to realne wygaszenie uproszczonych trybów prawa uzyskiwania zawodu. Ukraińscy lekarze powinni być traktowani na równi z innymi lekarzami z zagranicy: albo nostryfikować dyplom lub zdać egzamin weryfikacyjny - zaznacza rzecznik NIL.
- Zabiegaliśmy o weto prezydenta, ale okazuje się, że prezydencki projekt nowelizacji nadal nie zawiera zapisów, które wyraźnie zabraniają dostępu do zawodu lekarza w Polsce bez znajomości języka. Apelujemy o zmianę tych regulacji - dodaje.
Pierszeństwo w dostępie do lekarzy
Przypomnijmy, że wątki ukraińskie pojawiły się jeszcze w kampanii prezydenckiej Karola Nawrockiego. Podkreślał on wielokrotnie, że chce, by Polacy mieli pierwszeństwo w dostępie do lekarzy.
Wątek kolejek i dostępu do leczenia, rozwinął m.in. w spocie opublikowanym w mediach społecznościowych. - W kolejkach do lekarzy i przychodni pierwszeństwo muszą mieć obywatele Polski – podkreślił w nagraniu opublikowanym na portalu X.
Zapowiedział, że jeśli wygra wybory, przedstawi parlamentowi gwarantującą to ustawę. - Pomagajmy innym, ale dbajmy przede wszystkim o własnych obywateli. Jeśli zostanę prezydentem, będę kierował się prostą, ale ważną zasadą: "Po pierwsze – Polska, po pierwsze – Polacy" – dodał Nawrocki.
- Pomijając bardzo istotny aspekt etyczny, dotyczący udzielania pomocy i leczenia, chodzi tu też o osoby, które płacą składkę zdrowotną w Polsce – komentował wówczas w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Podkreślał, że płacenie składki gwarantuje Ukraińcom prawo do korzystania z polskiej ochrony zdrowia i dostęp do leczenia na takich zasadach, jakie dotyczą Polaków.
- Nie wyobrażam sobie, jak taki podział w kolejce do lekarza miałby wyglądać, w jakich sytuacjach miałby obowiązywać i kto miałby to egzekwować. To brzmi niedorzecznie – oceniał dr Bulsa.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła: 1. WP abcZdrowie 2. X
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.