Lekarze chcieli weta Nawrockiego. Teraz są rozczarowani

Prezydent nie podpisał nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Nie chodzi tu jednak tylko o 800 plus, ale też uproszczony dostęp do prawa wykonywania zawodu lekarza. - Zabiegaliśmy o weto prezydenta, ale okazuje się, że prezydencki projekt nowelizacji nadal nie zawiera zapisów, które wyraźnie zabraniają dostępu do zawodu lekarza w Polsce bez znajomości języka - zaznacza Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

NIL sprzeciwia się uproszczonemu dostępowi do zawodu lekarzaNIL sprzeciwia się uproszczonemu dostępowi do zawodu lekarza
Źródło zdjęć: © Getty Images/X
Katarzyna Prus

NIL sprzeciwia się uproszczonym procedurom

Nowelizacja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, której nie podpisał prezydent, dotyczy m.in. 800 plus. Uzasadniając swoją decyzję, Nawrocki wskazał, że świadczenie "powinno przynależeć tylko tym Ukraińcom, którzy podejmują się wysiłku pracy w Polsce".

Ustawa obejmuje także inne kwestie m.in. uproszczone procedury uzyskiwania prawa wykonywania zawodu lekarza przez medyków z Ukrainy. Samorząd lekarski apelował o jej zawetowanie, wskazując na bezpieczeństwo pacjentów.

- Walczyliśmy o to, bo nowelizacja utrzymywała warunkowe dopuszczenie ukraińskich medyków do pracy w Polsce. Tymczasem takie uproszczone procedury są przede wszystkim zagrożeniem dla bezpieczeństwa pacjentów, które powinno być priorytetem - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

Wyjaśnia, że ta skrócona ścieżka dla wszystkich lekarzy z zagranicy została wprowadzona po wybuchu pandemii COVID-19, kiedy nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach szukano wsparcia i dodatkowych rąk do pracy. - Potem, po wybuchu wojny w Ukrainie, uproszczony tryb związany z COVID-19 został u nas zmieniony na tryb wojenny i zawężony tylko do lekarzy z Ukrainy - przypomina Kosikowski.

Wyjaśnia, że poprzednia ekipa rządząca wprowadziła przepisy, które pozwalały na pracę nawet osobom negatywnie zweryfikowanym przez samorząd lekarski pod względem znajomości języka. - Mimo naszej odmowy mogli i mogą pracować na podstawie zgody Ministerstwa Zdrowia. W praktyce ich pracy nikt nie weryfikuje, nie ma nad nimi rzecznika odpowiedzialności zawodowej czy sądu lekarskiego - zaznacza lekarz.

- Absurd goni absurd, bo mają nie tylko prostszą ścieżkę dostępu do zawodu lekarza niż lekarze z innych krajów, ale też prostszą niż polscy absolwenci. Polski absolwent musi zdać lekarski egzamin końcowy, przejść 13-miesięczny staż, a medyk z zagranicy ma do wyboru nostryfikację dyplomu lub zdanie lekarskiego egzaminu weryfikacyjnego. W przypadku lekarzy z Ukrainy wystarczy dyplom i paszport - dodaje.

Pracują mimo odmowy samorządu lekarskiego

Według danych NIL w Polsce pracuje już ponad 7 tysięcy lekarzy z Ukrainy. - Co ciekawe, w tej grupie jest 500 lekarzy, którym samorząd, po weryfikacji znajomości języka, odmówił prawa wykonywania zawodu, ale mimo to pracują - zwraca uwagę rzecznik.

- Tymczasem jest już kilka spraw w prokuraturze o błędy medyczne dotyczących lekarzy z uproszczonym trybem uzyskania prawa wykonywania zawodu. Oczywiście takie błędy zdarzają się też polskim lekarzom, ale w przypadku medyków zza granicy wynikają dodatkowo z braku znajomości języka - zaznacza.

Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta o sprawy dotyczące błędów medycznych. Czekamy na odpowiedź, ile takich spraw dotyczy polskich, a ile ukraińskich lekarzy (i czy w tym przypadku wynikały one z problemów językowych).

- Z tego samego powodu dostajemy także skargi od świadczeniodawców, którzy wskazują np., że lekarz nie tylko nie może w pełni porozumieć się z pacjentem, ale też nie jest w stanie zrozumieć specyfiki zupełnie innego systemu ochrony zdrowia, do czego też jest potrzebna znajomość języka - dodaje Kosikowski.

- Z własnego doświadczenia wiem, że znajomość języka jest kluczowa. Pracowałem kiedyś w szpitalu w Szwajcarii, ale sam odpuściłem, bo nie znałem na tyle płynnie niemieckiego, a angielski w przypadku części pacjentów mnie nie ratował. Mogłem pomóc np. na bloku operacyjnym, ale z przyjmowaniem pacjentów miałem już bardzo duży problem. To jest bariera, której nie da się przeskoczyć - przyznaje.

Wskazuje też na inny wątek. - Jest kilka spraw w związku z posługiwaniem się fałszywym dyplomem, część w prokuraturze, co oznacza, że w Polsce pracowały osoby z Ukrainy, które wcale nie są lekarzami. Tymczasem warto mieć świadomość, że lekarz ma w polskim systemie dostęp do platformy P1 i ZUS z wrażliwymi danymi pacjentów. W tym kontekście mówimy więc nie tylko o bezpieczeństwie z punktu widzenia medycznego, ale też bezpieczeństwa danych osobowych - zaznacza.

Co na to Ministerstwo Zdrowia? - Nie odnotowaliśmy takich drastycznych zagrożeń, na jakie wskazuje NIL. Dlatego też poparliśmy przedłużenie uproszczonych procedur dla lekarzy z Ukrainy. Błędy medyczne na pewno się zdarzają tak, jak w przypadku polskich lekarzy - komentuje w rozmowie z WP abcZdrowie wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny. I podkreśla, że "lekarzy bardzo w Polsce brakuje".

- Dzięki takiemu wsparciu niektóre oddziały mogły być w ogóle utrzymane. Fakt, że prawo pozwala lekarzowi z Ukrainy na pracę w Polsce, nie zwalnia z odpowiedzialności osoby, która zarządza konkretną placówką z weryfikacji kompetencji i umiejętności konkretnego lekarza. To od niej zależy, na jakim stanowisku go zatrudni i jakie powierzy mu zadania - dodaje wiceminister.

O dostęp do zawodu najłatwiej w Polsce

Rzecznik NIL wskazuje, że obok kontrowersji dotyczących polskiego systemu, pojawił się problem po stronie ukraińskiej. - Zwracali się już do nas przedstawiciele ukraińskich władz z apelem, by nie "podbierać" im lekarzy, bo Ukraina ma bardzo duże braki kadrowe, a wyzwania są cały czas ogromne - wskazuje Kosikowski.

- Tymczasem nigdzie w Unii Europejskiej lekarze z Ukrainy nie mają tak prostej ścieżki wejścia do zawodu, jak w Polsce. Z jednej strony prawdą jest, że dodatkowi lekarze są nam potrzebni, odciążają system, ale żeby to była realna pomoc, muszą być spełnione dwa warunki: po pierwsze tacy lekarze muszą pracować w NFZ, a nie w prywatnym sektorze, a po drugie: zostać w Polsce, a nie przyjechać tylko dla uzyskania prawa wykonywania zawodu, które pomoże im łatwiej zdobyć pracę w innych krajach UE. Takie sygnały mamy np. z Niemiec - wyjaśnia Kosikowski.

Co więc powinno się zmienić? - Podstawa to realne wygaszenie uproszczonych trybów prawa uzyskiwania zawodu. Ukraińscy lekarze powinni być traktowani na równi z innymi lekarzami z zagranicy: albo nostryfikować dyplom lub zdać egzamin weryfikacyjny - zaznacza rzecznik NIL.

- Zabiegaliśmy o weto prezydenta, ale okazuje się, że prezydencki projekt nowelizacji nadal nie zawiera zapisów, które wyraźnie zabraniają dostępu do zawodu lekarza w Polsce bez znajomości języka. Apelujemy o zmianę tych regulacji - dodaje.

Pierszeństwo w dostępie do lekarzy

Przypomnijmy, że wątki ukraińskie pojawiły się jeszcze w kampanii prezydenckiej Karola Nawrockiego. Podkreślał on wielokrotnie, że chce, by Polacy mieli pierwszeństwo w dostępie do lekarzy.

Wątek kolejek i dostępu do leczenia, rozwinął m.in. w spocie opublikowanym w mediach społecznościowych. - W kolejkach do lekarzy i przychodni pierwszeństwo muszą mieć obywatele Polski – podkreślił w nagraniu opublikowanym na portalu X.

Zapowiedział, że jeśli wygra wybory, przedstawi parlamentowi gwarantującą to ustawę. - Pomagajmy innym, ale dbajmy przede wszystkim o własnych obywateli. Jeśli zostanę prezydentem, będę kierował się prostą, ale ważną zasadą: "Po pierwsze – Polska, po pierwsze – Polacy" – dodał Nawrocki.

- Pomijając bardzo istotny aspekt etyczny, dotyczący udzielania pomocy i leczenia, chodzi tu też o osoby, które płacą składkę zdrowotną w Polsce – komentował wówczas w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Podkreślał, że płacenie składki gwarantuje Ukraińcom prawo do korzystania z polskiej ochrony zdrowia i dostęp do leczenia na takich zasadach, jakie dotyczą Polaków.

- Nie wyobrażam sobie, jak taki podział w kolejce do lekarza miałby wyglądać, w jakich sytuacjach miałby obowiązywać i kto miałby to egzekwować. To brzmi niedorzecznie – oceniał dr Bulsa.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródła: 1. WP abcZdrowie 2. X

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie
Tych leków nadal brakuje. GIF aktualizuje listę
Tych leków nadal brakuje. GIF aktualizuje listę
Tabletki zamiast czekoladek? Taki prezent może się skończyć pobytem w szpitalu
Tabletki zamiast czekoladek? Taki prezent może się skończyć pobytem w szpitalu
Mogą zaszkodzić zdrowiu. "Jedne z najczęściej stosowanych leków"
Mogą zaszkodzić zdrowiu. "Jedne z najczęściej stosowanych leków"
Prezydent powołał Radę Zdrowia. Na jej czele stanął Piotr Czauderna
Prezydent powołał Radę Zdrowia. Na jej czele stanął Piotr Czauderna
Prezydent podpisał nowelizację ustawy o Funduszu Medycznym. "Nie ma i nie było mojej zgody"
Prezydent podpisał nowelizację ustawy o Funduszu Medycznym. "Nie ma i nie było mojej zgody"
Popularna przekąska zbawienna dla mózgu. Naukowcy potwierdzają
Popularna przekąska zbawienna dla mózgu. Naukowcy potwierdzają
Szef Wojskowego Instytutu Medycznego o nieprzygotowaniu do wojny. "To nasza 'pięta achillesowa'"
Szef Wojskowego Instytutu Medycznego o nieprzygotowaniu do wojny. "To nasza 'pięta achillesowa'"
Regularnie dostarczasz kwasów omega-3? Takie są skutki dla mózgu i serca
Regularnie dostarczasz kwasów omega-3? Takie są skutki dla mózgu i serca
Wirusy atakują układ pokarmowy. "Mamy trzykrotny wzrost przypadków"
Wirusy atakują układ pokarmowy. "Mamy trzykrotny wzrost przypadków"
Nietypowe objawy miażdżycy. Ten znak ma nawet 75 proc. chorych
Nietypowe objawy miażdżycy. Ten znak ma nawet 75 proc. chorych
Sieć wycofuje partię cytryn. Należy je zwrócić do sklepu lub wyrzucić
Sieć wycofuje partię cytryn. Należy je zwrócić do sklepu lub wyrzucić
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"