Chorobę można pomylić z przeziębieniem. "Zwykły" kaszel objawem gruźlicy
Gruźlicę łatwo pomylić z przeziębieniem, ale konsekwencje mogą być fatalne, bo zagrożone są nie tylko płuca, ale też nerki czy mózg. - Zdarzają się chorzy, u których rozpoznanie jest stawiane nawet po roku czy kilku latach - alarmuje dr hab. n. med. Tadeusz Zielonka, pulmonolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W tym artykule:
Gruźlicę można pomylić z przeziębieniem
Z opublikowanych niedawno danych Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc wynika, że w 2024 roku w Polsce zgłoszono 3946 przypadków gruźlicy, podczas gdy w 2023 roku było ich 4436. Nie oznacza to jednak, że problem znika.
Wręcz przeciwnie - stąd kampania, którą eksperci Światowej Organizacji Zdrowia wspólnie z Polskim Towarzystwem Chorób Płuc prowadzą teraz pod hasłem "Zwykły kaszel czy gruźlica? Sprawdź!". Alarmują, że objawy można łatwo pomylić nawet z przeziębieniem.
- Gruźlica w Polsce sprawia duże trudności diagnostyczne i jest stanowczo zbyt późno rozpoznawana, gdy zmiany są już bardzo rozległe. Zwykle od pojawienia się objawów do rozpoznania upływa wiele miesięcy, a zdarzają się chorzy, u których rozpoznanie jest stawiane nawet po roku, czy kilku latach - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. n. med. Tadeusz Zielonka, pulmonolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Wskazuje, że przeprowadzone niedawno w Mazowieckim Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy w Otwocku porównanie chorych na gruźlicę pod względem wieku przyniosło zaskakujące wnioski. Młodzi pacjenci (18-40 lat) mają przeważnie klasyczny przebieg gruźlicy, ale częściej niż osoby w podeszłym wieku bagatelizują objawy. - Nie idą do lekarza mimo utrzymujących się tygodniami, a nawet miesiącami, stanów gorączkowych, nocnych potów, chudnięcia czy nawet krwioplucia. Choć kaszlą nawet rok, nie traktują tego objawu jako groźnego - zaznacza lekarz.
Z kolei opóźnienia u seniorów powyżej 75. roku życia wynikają głównie z faktu, że "zawiedli lekarze i system ochrony zdrowia". - U osób starszych dominującymi objawami gruźlicy są kaszel i zmęczenie. Często nie ma gorączki czy podwyższonego CRP wskazującego na stan zapalny. Mimo że pacjenci nie lekceważyli objawów, pojawiły się problemy po stronie lekarzy: brakowało czujności gruźliczej - precyzuje. Dodaje, że nawet jeśli chorzy byli kierowani do specjalisty, musieli zwykle czekać wiele miesięcy.
Tych objawów nie ignoruj
Lekarze, słysząc od pacjenta o zmęczeniu czy osłabieniu, często kładą to na karb wieku i nie zlecają odpowiednich badań. Kiedy zostaną one w końcu wykonane, okazuje się, "chory ma zajęte niemal całe płuca".
- Często wystarczy jedno zdjęcie rentgenowskie, które ukierunkowuje dalszą diagnostykę. Trzeba sobie uświadomić, że jeden prątkujący pacjent może zarazić w ciągu roku kilkanaście innych osób, a mamy pacjentów, którzy kaszlą wiele miesięcy, bez ustalenia diagnozy - zwraca uwagę dr Zielonka.
Lekarz podaje przykład jednej ze swoich ostatnich pacjentek, 70-latki, która kaszle od kilku lat, ale nie ma diagnozy. - Zlecono jej konsultację pulmonologiczną, ale termin został wyznaczony na kolejny rok. Pacjentka, mając inne ważne problemy zdrowotne, o nim zapomniała i badanie przepadło. Nadal więc kaszle i odkrztusza ropną wydzielinę, a przyczyna nie została ustalona - zaznacza.
Kaszel jest najczęstszym objawem gruźlicy, występuje u 75-90 proc. chorych z gruźlicą. - Jeśli utrzymuje się ponad trzy tygodnie, nie wolno go ignorować i trzeba wyjaśnić jego przyczynę u lekarza. Wśród klasycznych objawów jest też gorączka, ale częściej stany podgorączkowe i nocne poty. Jeśli takie nie znikają, stają się sygnałem alarmowym - wskazuje lekarz.
Dodaje, że krwioplucie występuje jedynie u 1/3 chorych, więc jego brak nie powinien usypiać czujności lekarza. - Pamiętajmy też o mało charakterystycznym przebiegu, czyli zwykłym zmęczeniu czy osłabieniu - dodaje.
Konsekwencje nieleczonej gruźlicy
Dane Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc wskazują na wzrost liczby przypadków gruźlicy wielolekoopornej – 114 przypadków w 2024 roku w porównaniu do 102 w 2023 roku. - W ciągu pięciu ostatnich lat liczba przypadków gruźlicy lekoopornej wzrosła w Polsce trzykrotnie. Nasila się to wyraźnie w związku z wojną w Ukrainie, gdzie jest wielokrotnie więcej takich przypadków. Przy tak dużej liczbie uchodźców musi się to przełożyć na wzrost zachorowań w Polsce. Biorąc pod uwagę problemy diagnostyczne, ten problem będzie narastał - zaznacza pulmonolog.
Lekarz wskazuje też na czynniki ryzyka. - To nie tylko alkoholizm i niedożywienie, ale np. tak powszechny problem jak cukrzyca, na którą chorują miliony Polaków i to coraz młodszych - dodaje.
Tymczasem nieleczona lub zbyt późno leczona gruźlica może prowadzić do śmierci. W Polsce z powodu gruźlicy w ubiegłym roku zmarło blisko 500 osób. Choroba może też atakować inne narządy, takie jak skóra, kości i stawy, układ nerwowy, nerki czy przewód pokarmowy.
- W Polsce dominuje postać płucna gruźlicy, która dotyczy ok. 97 proc. pacjentów. Pozostałe 3 proc. przypadków stanowi gruźlica pozapłucna, może rozwijać się np. nerkach, mózgu, a w rzadszych przypadkach sercu. Zwykle jest to wtórne ognisko infekcji, rozwijające się na tle pierwotnej gruźlicy płucnej - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Ewa Augustynowicz-Kopeć, dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc.
Dodaje, że nawet jedna czwarta populacji na świecie nie zdaje sobie sprawy z zakażenia gruźlicą, ponieważ choroba może być przez wiele lat utajona. – Uaktywnienie prątków gruźlicy może nastąpić po znacznym osłabieniu odporności, np. w wyniku stresu lub infekcji, nawet po ponad 30 latach od pierwotnego zakażenia – wyjaśnia ekspertka.
Tymczasem poseł Grzegorz Płaczek (Konfederacja) pyta o zasadność szczepień przeciwko gruźlicy. Na jego wpis zareagowała prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie, podkreślając, że "w Polsce nie są spełnione kryteria, na podstawie których można byłoby zrezygnować z powszechnych szczepień przeciwko gruźlicy".
Problemy z leczeniem
Przypomnijmy, że w czerwcu tego roku ministra zdrowia - wówczas jeszcze Izabela Leszczyna - powołała nawet specjalny zespół ds. opracowania Krajowego Programu Zapobiegania i Zwalczania Gruźlicy. Jak idą prace?
- Z danych WHO wynika, że ok. 30 proc. chorych nie jest uwzględnionych w oficjalnych statystykach. W Polsce, podobnie jak w innych krajach, nie istnieje w pełni doskonały rejestr przypadków. Jednocześnie obserwujemy narastający problem gruźlicy lekoopornej. Dlatego jako zespół podkreślamy znaczenie zapewnienia środków na leczenie takich pacjentów także w warunkach ambulatoryjnych - wskazuje prof. Augustynowicz-Kopeć, która jest członkiem ministerialnego zespołu.
- Cieszymy się, że pilotaż umożliwiający takie leczenie został przedłużony do czerwca przyszłego roku, jednak problem niedofinansowania leczenia gruźlicy pozostaje wyzwaniem - dodaje.
Przypomina, że według założeń WHO do 2035 roku wskaźniki zapadalności i śmiertelności gruźlicy na świecie powinny spaść o 90 proc. - Osiągnięcie tych celów może być trudne, a jednym z wyzwań pozostają ograniczone środki finansowe - przyznaje ekspertka.
Zapowiada, że szczegółowe wytyczne dotyczące tych problemów zostaną przekazane do MZ do 15 grudnia.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła: 1. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 2. Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc 3. WP abcZdrowie 4. Facebook/X
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.