MZ chce limitów w zarobkach lekarzy, medycy grzmią. "Czeka nas paraliż"
Lekarze nie zostawili suchej nitki na propozycjach MZ dotyczących zmian w ich wynagrodzeniach. Ostrzegają, że efektem może być zamykanie oddziałów, a nawet szpitali, co odbije się szczególnie na placówkach powiatowych. A w konsekwencji? Poszkodowany będzie pacjent.
Medycy krytykują limitowanie wynagrodzeń
O zmianach w wynagrodzeniach dla medyków pisaliśmy we wtorek. Dyskutowało nad nimi prezydium Trójstronnego zespołu ds. ochrony zdrowia. Resort zaproponował górne ograniczenie wynagrodzeń dla tych medyków, którzy pracują na kontraktach (tzw. CAP), które miałoby wynosić do 48 tys. zł, ale tylko w określonych, uzasadnionych przypadkach.
Zobacz także: 48 tys. zł miesięcznie. Tyle będzie mógł zarobić lekarz?
Przypomnijmy, że MZ proponuje wzór stawki godzinowej: 1/20 minimalnego wynagrodzenia (w 2026 roku ma wynieść 4806 zł). To daje 240 zł brutto za godzinę. W efekcie, przy standardowym czasie pracy (37 godzin 55 minut tygodniowo), medycy mieliby zarabiać w skali miesiąca do 36 480 tys. zł miesięcznie z możliwością podniesienia wynagrodzenia do 48 tys. zł.
Tymczasem lekarze już mówią o poważnych problemach, które takie zmiany mogą spowodować.
"Te przepisy zamkną powiatowe zabiegówki, ograniczą dostęp dla chorych. MZ i NFZ zaoszczędzi. Lekarze nie stracą (może jednostki), ale ucierpią chorzy bez wykonanych zabiegów" - wskazuje we wpisie opublikowanym na portalu X kardiolog dr hab. n. med. Michał Chudzik.
"Zabieramy szpitalom w powiecie lekarzy"
Krytyki nie szczędzi również Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. Lekarz odniósł się do kwestii wynagrodzeń w kilku wpisach, oceniając, że propozycja zmian powinna nazywać się "o zamknięciu szpitali powiatowych".
"Zabieramy szpitalom w powiecie lekarzy i dobrze wycenione procedury, nie dając nic w zamian. Czyli obcinamy im finansowanie. Odcinamy powiat od procedur specjalistycznych. Efekt? Czeka nas paraliż poradni, diagnostyki zwłaszcza onkologicznej, blokada wielu procedur w powiecie, pogorszenie finansów szpitali powiatowych" - podkreślił Kosikowski.
Lekarz wskazał, że dzięki temu NFZ będzie wydawać środki wolniej. "Czyli nie ogłoszą w październiku 2026 spadania zabiegów, bo to, co w 2025 wyleczono w 9,5 miesiąca, w 2026 będziemy robić 12. I o to chodzi, o brak newsów pt. NFZ zabrakło kasy" - ocenił.
Kosikowski przypomniał opisywaną szeroko sprawę szpitala w Koninie, w którym jeden z lekarzy na kontrakcie zarabiał miesięcznie niemal 300 tys. zł.
"Pamiętacie Konin? Najpierw zawieszenie przyjęć na onkologii, później się okazuje, że kardiolog zarabia 200k za ablacje. A dyrektor szpitala z rozbrajającą szczerością mówi, że jej szpitalowi to się opłaca - czy on powinien tyle zarabiać? Nie. Czy szpital na tym straci - tak, teraz zapłacą mu 0 zł, ale zarobią zamiast 2 mln - 0 zł. Czyli będą 1,8 mln pod kreską. I tak będzie z zaćmami, biodrami, kolanami, rezonansami, endoskopią itd, większością rzeczy, na których szpitale zarabiały i utrzymywały np. nieopłacalną porodówkę" - wskazał lekarz.
I dodał: "Chcąc ukrócić kominy płacowe (nie prostestuję, sam wielokrotnie mówiłem, że to patologia), przywali się pacjentom w powiecie i w ogóle w te szpitale" - zaznaczył.
Na ten problem zwróciła też uwagę ekspertka medycyny i ochrony zdrowia publikująca na X pod pseudonimem @angeliquedeberg. "W powiecie jest niedobór lekarzy, na dyżury przyjeżdżają po bardzo wiele kilometrów. Jak nie będą mogli jeździć, to nie przyjadą - to proste, chyba? Jak nie przyjadą, to oddziały zamkną. Bo kto miałby je obstawić? Dla prywatnych spółek, które przejmą za darmochę, to rewelka" - zaznaczyła we wpisie na X.
Źródła
- WP abcZdrowie
- X
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.