Nie żyje Judy Turan. Aktorka zmarła na raka piersi. "W słabości nie ma nic złego"
Judyta Turan nie żyje. Aktorka teatralna i telewizyjna zmarła w wieku 37 lat. W głowie - wola walki, w ciele - nowotwór, który ją niszczył. Judy była szczera i otwarta. Nie raz opowiadała o swojej walce z rakiem. Dwa lata temu usłyszała diagnozę – rak piersi, po kilku miesiącach pojawiły się przerzuty. W jej przypadku to już rodzinna trauma. 12 lat temu podobną diagnozę usłyszała jej mama.
1. "Mów mi Judy"
Nowotwór piersi nigdy nie zabrał jej nadziei. Operacja, wyniszczająca chemioterapia, potem publiczna zbiórka, dzięki której przyznała przed wszystkimi, że jest chora. Nie płakała, nie narzekała, tylko opowiadała o miłości do siebie, do córek, do świata. Swoją chorobę traktowała jak lekcję. Dotkliwą, ale bardzo pouczającą.
Kiedy jej córki - Greta i Emma - pytały, kiedy skończy się ten rak, mówiła, że jeszcze chwilę muszą poczekać, ale jest na dobrej drodze. Niestety, w sobotę 13 lutego jej rodzina i przyjaciele poinformowali cały świat, że Judy nie żyje.
2. Historia choroby
Zmianę w piersi wyczuła kilka lat temu, ale żaden lekarz nie podejrzewał, że to rak. Biorąc pod uwagę, że jej matka miała nowotwór, Judyta konsultowała zmianę z kilkoma lekarzami.
"Wielu lekarzy potwierdzało mi, że mój guz miał bardzo dziwną strukturę. Z kolei mój doktor w Niemczech uważa, że niepokój powinno wzbudzić powiększanie się tego guza, bo jeśli zmiana nie jest złośliwa, to zazwyczaj nie rośnie" – mówiła kilka miesięcy temu w rozmowie z Katarzyną Grzędą-Łozicką.
Diagnoza była szokiem nie tylko dla niej, ale i całej rodziny. Przez ponad rok ukrywała swoją chorobę. Jak sama mówiła, nie chciała spojrzeń pełnych współczucia, bała się reakcji ludzi.
"Przez długi czas toczyłam wewnętrzną walkę, żeby zacząć mówić o tym osobom innym niż najbliżsi. Bałam się stygmatyzacji. Obawiałam się, że już nigdy nikt mi nie zaproponuje roli, bo jestem "ta chora". Bałam się, że pokażę swoją słabość, a nigdy wcześniej tego nie robiłam, bo zawsze ze wszystkim radziłam sobie sama. Miałam wizerunek silnej, niezależnej" – mówiła.
W końcu przyszedł czas, aby powiedzieć o tym, że choruje. Opublikowała zdjęcie – 3 milimetry włosów na głowie, bez podpisu. Niektórzy myśleli, że ma dość swoich loków. Nie miała. To był pierwszy krok, aby zmierzyć się z reakcją ludzi. Kiedy wszyscy już wiedzieli, pojawiła się szansa na kompleksowe leczenie poza granicami Polski.
3. "W słabości nie ma nic złego"
Proszenie o pomoc łatwe nie było, jednak Judy pokazała wszystkim, że nie trzeba się tego wstydzić. W końcu każdy z nas jakiejś pomocy potrzebuje.
"Rak pokazał mi, co robiłam do tej pory nie tak. Mam większą swobodę i przyzwolenie na okazywanie swoich słabości, a to zawsze było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Myślę, że wśród grona kobiecego, którym się otaczam, to jest to ważny temat. My jako kobiety mamy tyle na głowie, tyle na siebie bierzemy, że dla większości z nas proszenie o pomoc jest kojarzone z porażką, z tym że nie dajemy rady. Jest nawet utożsamiane z użalaniem się nad sobą, pokazaniem, że jestem gorsza, czy słabsza, ale w słabości nie ma przecież nic złego" – mówiła aktorka, gdy ruszyła zbiórka.
4. "Kiedy skończy się ten głupi rak?!"
Choroba przewartościowała całe życie Judyty i zmieniła je o 180 stopni – praca nad sobą, nawyki – wszystko, aby wyjść z choroby obronną ręką. Po samej diagnozie odczuwała lęk, jednak chciała przekuć go w wolę walki.
"Kluczowe jest odzyskanie wewnętrznego spokoju i zadbanie o to, co w tym momencie jest tak naprawdę najpotrzebniejsze. W tym momencie i ogólnie w życiu. Na co mam zgodę, a na co już nie. To fundament dbania o siebie, który dla niektórych jest oczywistością, a którego ja potrzebowałam się nauczyć" – przyznała.
Judy musiała zmierzyć się nie tylko z chorobą, ale również z zadbaniem o to, aby jej kilkuletnie córki nie czuły, że mogą stracić mamę.
"Moja młodsza córka, która jest dość ekspresyjna, mówi czasami: "No mamo, kiedy się skończy wreszcie ten głupi rak?" (śmiech), a ja jej odpowiadam: "Jeszcze chwilka. Musimy mu dać czas, bo nie wyleczę tego tak szybko, jak przeziębienia, ale na pewno jestem na dobrej drodze" – opowiadała.
Więcej nie zobaczymy Judy na deskach teatru czy w ulubionym serialu, jednak pamięć po niej – jej uśmiech i wola walki – zostaną z nami na długo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.