Odpoczynek też leczy. Kilka dni w łóżku chroni przed poważnymi powikłaniami
Gdy pojawia się gorączka, kaszel i ból mięśni, wielu pacjentów oczekuje recepty na "magiczną tabletkę", która pozwoli następnego dnia wrócić do pracy. Tymczasem lekarze coraz częściej przypominają, że podstawą terapii przy większości sezonowych infekcji są odpoczynek i nawadnianie, a nie kolejne leki z apteki. Przemęczanie się w chorobie może skończyć się poważnymi powikłaniami – także u młodych, pozornie zdrowych osób.
W tym artykule:
Nie ma cudownych leków na przeziębienie
Dr n. med. Monika Wanke-Rytt, pediatrka i specjalistka chorób zakaźnych z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, na co dzień widzi skutki "przechodzonych" infekcji. Jak podkreśla, zderzają się tu dwa światy: oczekiwania pacjentów i realne możliwości medycyny. Pacjent chciałby, by infekcja zniknęła w ciągu doby. Lekarz natomiast ma obowiązek opierać się na dowodach naukowych – a te jasno pokazują, że na większość wirusów krążących sezonowo nie mamy skutecznych leków przyczynowych.
W aptekach półki uginają się od syropów, proszków do rozpuszczania i tabletek "na przeziębienie". Zdaniem specjalistki przytłaczająca większość tych preparatów nie ma dobrze udokumentowanej skuteczności. Paracetamol czy ibuprofen mogą zbić gorączkę i poprawić samopoczucie, ale nie przyspieszą wyzdrowienia.
Problem pojawia się, gdy dzięki nim "oszukujemy" organizm i zamiast zostać w domu, idziemy do pracy czy szkoły. W pewnym momencie ciało mówi stop i mogą pojawić się poważne powikłania. Do tego dochodzi zarażanie współpracowników, domowników czy współpasażerów komunikacji miejskiej.
Objawy zatrucia dioksynami
Wanke-Rytt przypomina, że gorączka, przyspieszony puls i szybszy oddech to objawy silnego stanu zapalnego – znak, że układ odpornościowy pracuje na najwyższych obrotach.
– Gorączka, przyspieszone bicie serca i szybszy oddech to objawy silnego stanu zapalnego. Organizm pracuje wtedy na 200 proc. – tłumaczy dr n. med. Monika Wanke-Rytt.
Tym grozi przechodzona infekcja, czyli powikłania
Jeśli w czasie infekcji dokładamy organizmowi wysiłek fizyczny, stres i niedobór snu, zwiększamy ryzyko nie tylko przedłużenia choroby, lecz także groźnych powikłań. Klasycznym przykładem jest zapalenie mięśnia sercowego po przechodzonej grypie.
– Jeśli mimo infekcji działamy na pełnych obrotach, dokładamy mu kolejne obowiązki: dotlenianie mięśni, aktywność, stres. To prosta droga do powikłań. Przykład? Zapalenie mięśnia sercowego po przechodzonej grypie. Kilka dni w łóżku często chroni nas przed tygodniami, a nawet miesiącami leczenia powikłań – wyjaśnia dr n. med. Monika Wanke-Rytt.
Jednym z najczęściej bagatelizowanych wirusów pozostaje grypa. Wielu dorosłych myli ją z "mocniejszym przeziębieniem", tymczasem to choroba, która potrafi zabić. Powoduje jedne z najsilniejszych stanów zapalnych spośród sezonowych infekcji, a oprócz wysokiej gorączki, bólu mięśni i ogólnego rozbicia daje też poważne powikłania: zapalenie płuc, zapalenie mięśnia sercowego, udary i zawały. Lekarze obserwują, że 4-6 tygodni po szczycie zachorowań na grypę rośnie liczba zawałów serca i udarów mózgu – i nie jest to przypadek.
Specjalistka zwraca też uwagę na różnice płci w przebiegu infekcji. To, co wielu traktuje jako żart z memów o "męskiej grypie", ma swoje biologiczne podstawy. Różnice w działaniu hormonów, takich jak testosteron, oraz odmienne funkcjonowanie komórek odpornościowych sprawiają, że mężczyźni gorzej znoszą infekcje wirusowe. W statystykach z pierwszych fal pandemii COVID-19 w niektórych krajach nawet 80 proc. zmarłych stanowili mężczyźni. Z kolei kobiety częściej gorzej przechodzą ciężkie infekcje o podłożu bakteryjnym.
Antybiotyk? Niekoniecznie
Antybiotykoterapia pozostaje jednym z najtrudniejszych tematów sezonu infekcyjnego. Antybiotyki działają tylko na bakterie, tymczasem większość przeziębień i grypy wywołują wirusy, a mimo to w Polsce leki te wciąż bywają przepisywane zbyt często, m.in. pod presją pacjentów oczekujących "mocnego leku".
Każdy zbędny antybiotyk niszczy mikrobiotę jelitową i napędza antybiotykooporność, uznawaną za jedno z największych zagrożeń dla medycyny. Probiotyk po kuracji ma znaczenie raczej symboliczne – jedna kapsułka to "kropla w morzu" miliardów bakterii. Zbyt rzadko wykonuje się też refundowane testy combo na grypę, RSV i COVID-19, choć dodatni wynik pozwala wdrożyć oseltamiwir u chorych na grypę.
Obecne warianty koronawirusa są łagodniejsze, ale wciąż groźne dla osób starszych i przewlekle chorych, dlatego kluczowe pozostają trzy zasady: odpoczynek, testowanie i szczepienia, zwłaszcza u seniorów.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.