Pobicie pielęgniarki w Pruszkowie. Wiadomo, co ze śledztwem
Pielęgniarka na dyżurze w pruszkowskim szpitalu została pobita przez agresywnego pacjenta. Sprawca, Volodymyr B., prawdopodobnie nie odpowie w Polsce za swoje czyny.
W tym artykule:
Akt przemocy w szpitalu
Do pobicia pielęgniarki doszło 1 maja około godz. 6:00 na oddziale neurologicznym Szpitala Kolejowego w Pruszkowie. Pacjent próbował podnieść się z łóżka, jednocześnie ciągnąc za sobą kable podłączone do aparatury. Pielęgniarka, widząc sytuację, próbowała go powstrzymać i zawołała koleżankę do pomocy. Kobieta również starała się go przekonać do powrotu na łóżko, a kiedy pacjent się zachwiał, podtrzymała go.
To rozwścieczyło mężczyznę. Najpierw uderzył pracownicę szpitala w twarz, a potem zaczął zadawać kolejne ciosy. Bił ją po głowie i tułowiu, aż kobieta upadła. Następnie zaczął ją kopać. Dopiero gdy poszkodowana zagroziła, że zadzwoni na policję, napastnik przerwał atak. Próbował ją nawet pocieszyć, głaskając po ramionach i mówiąc "spokojno".
Poszkodowana po pobiciu miała rozciętą głowę w okolicy czoła oraz wargi, a także krwiaka ust i lewego oka.
Policja po przybyciu na miejsce zatrzymała agresywnego pacjenta. W związku ze sprawą, wszczęto dochodzenie dotyczące naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Zgodnie z zapisem w Kodeksie karnym za to przestępstwo grozi kara finansowa lub kara ograniczenia, pozbawienia wolności.
"Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3" - czytamy w art. 222 Kodeksu karnego.
Podczas przesłuchania Volodymyr B. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Po tym przekazano go pod opiekę osoby z bliskiego otoczenia. Policja nie znalazła podstaw do zastosowania środka zapobiegawczego.
Śledztwo prokuratury
Pomimo że prokuratura w Polsce rozpoczęła śledztwo, to mężczyzna najprawdopodobniej nie zostanie ukarany w tej sprawie. Został wydalony z Polski na wniosek komendanta policji w Pruszkowie i przez pięć najbliższych lat nie może powrócić do strefy Schengen. Do takiej decyzji policję skłoniły wcześniejsze incydenty z udziałem Ukraińca. Mężczyzna był podejrzany o udział w innych pobiciach.
W związku z tym sprawa pobicia pielęgniarki została zawieszona. Przez wcześniejsze wydalenie oprawcy, nie zostały też wykonane wszystkie formalności, np. badania psychiatryczne. Wznowienie nastąpi po ewentualnym powrocie Volodymyra B. do Polski.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: Przegląd Regionalny
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.