Pojechała na "oczyszczający rytuał". "Cały czas jest w ciężkim stanie"
Miał być detoks dla organizmu, a skończyło się na toksykologii. 37-latka wybrała się z koleżankami na rytuał kambo, podczas którego jest podawany jad amazońskiej żaby zawierający toksyny. - Pacjentka jest nieprzytomna, ma silne drgawki - przyznaje toksykolog dr n. med. Eryk Matuszkiewicz.
W tym artykule:
Niebezpieczny "detoks"
Na toksykologię Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu trafiła 37-latka po rytuale kambo. Jego zwolennicy twierdzą, że to oczyszczająca ceremonia i detoks dla organizmu. Tymczasem lekarze ostrzegają, że takie praktyki mogą doprowadzić nawet do śmierci.
- W trakcie rytuału uczestnikom jest podawany jad amazońskiej żaby, który zawiera mnóstwo toksycznych substancji. Reakcji organizmu nie da się przewidzieć i mogą być one bardzo gwałtowne. Mówimy tu o utracie przytomności, silnym odwodnieniu, a w najcięższych przypadkach śmierci - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu.
Lekarz tłumaczy, że substancje zawarte w jadzie żaby wywołują silne halucynacje. - Można po tym odczuwać niepokój, pobudzenie, pojawiają się wizje, a zmysły zaczynają działać bardzo specyficznie, dlatego mówi się, że w tych przypadkach można słyszeć obrazy i widzieć dźwięki - wyjaśnia toksykolog.
- Pacjentka jest u nas od niedzieli, cały czas w stanie ciężkim. Jest nieprzytomna, ale jednocześnie wymaga podawania wyciszających leków, bo jej układ nerwowy jest nadal silnie pobudzony z powodu toksyn, które przyjęła. Ma silne drgawki, które można porównać do tych, które występują przy epilepsji - tłumaczy lekarz.
Od nudności do utraty przytomności
Jak się dowiedzieliśmy, kobieta wybrała się razem z koleżankami do Niemiec specjalnie po to, by wziąć udział w rytuale. - Objawy zaczęły się u niej pojawiać mniej więcej w ciągu doby od powrotu do domu. Najpierw było to wzmożone pragnienie, potem nudności i wymioty, a w końcu doszło do zaburzeń świadomości. To niezwykle groźne dla życia, bo może dojść do silnego odwodnienia, ale też zachłyśnięcia się podczas wymiotów - śmiertelność w takich przypadkach jest bardzo duża - zaznacza dr Matuszkiewicz.
- Na początku nie było wiadomo, co dokładnie było przyczyną tak poważnego stanu pacjentki, bo osoby, które były z nią na tym wyjeździe nie chciały nic mówić o okolicznościach. Dopiero gdy sytuacja zrobiła się naprawdę poważna, powiedziały, skąd wróciły - dodaje lekarz. I przypomina, że dwa lata temu w Polsce zmarł młody pacjent właśnie po rytuale kambo.
- To groźne praktyki, a reklamowane jako detoks, który ma się rzekomo dokonać podczas silnych wymiotów. To bzdura, bo toksyny, które mamy w organizmie są niejako "uwięzione" w narządach, mogą krążyć z krwią, nie da się ich więc tak łatwo usunąć, jak obiecują propagatorzy tego rytuału - zaznacza lekarz.
Psychostymulanty coraz bardziej popularne
Toksykolog wskazuje, że silnie pobudzeni pacjenci trafiają teraz na jego oddział również z innych powodów, głównie po środkach psychoaktywnych. Przyznaje, że ostatnio jest znacznie więcej pacjentów po psychostymulantach niż substancjach odurzających.
- Nasze bardzo niepokojące obserwacje potwierdzają też psychoterapeuci czy psychiatrzy, którzy widzą w gabinetach, że rośnie liczba pacjentów, również młodych, którzy zażywają środki psychostymulujące lub są już od nich uzależnieni. Zdarza się też, że łączą je z alkoholem - dodaje lekarz.
Wskazuje, że nastolatki i tzw. młodzi dorośli, czyli osoby między 18. a 25. rokiem życia najczęściej sięgają właśnie po psychostymulanty. - Wśród tych substancji są między innymi katynony, po które często sięgają kilkunastoletnie dzieci - zaznacza lekarz.
Przypomnijmy, że Główny Inspektorat Sanitarny ostrzegał niedawno przed syntetycznymi katynonami, publikując nawet specjalny komunikat w sprawie jednego z takich związków o nazwie NEP.
"Zażycie NEP stanowić może zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka jako następstwo wystąpienia silnych efektów toksycznych, w szczególności upośledzenia funkcji układu sercowo-naczyniowego (zaburzenia rytmu serca, zmiany ciśnienia krwi, bezpośrednie działanie kardiotoksyczne), z granicznymi zaburzeniami skutkującymi utratą przytomności z zatrzymaniem krążenia włącznie" - ostrzegał GIS.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.